Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Odczuwałam ogromne zmęczenie, tak że aż dudniło mi w uszach. Odwiedziny okazały się zbyt wyczerpujące. Był jeszcze inny powód mojego niezadowolenia: Grim, mój najwierniejszy kompan, dotąd się nie pokazał. Rozmowy z sympatycznym lekarzem, zaskakująca postawa Oskara Olsena i całej jego rodziny oraz niespodziewane wyznania Erika tak bardzo mnie rozstroiły, że ukoić mógł mnie jedynie zawsze opanowany Grim. Miałam mu tak wiele do opowiedzenia. Przymknęłam powieki. Obawiałam się, że z czasem nasze drogi zupełnie się rozejdą. Grim zachowywał się dziwnie. Wyglądało na to, że nie ucieszył się z mojego powrotu, ale gdy trafiłam do szpitala, wypytywał o mój stan dzień w dzień. Dzisiaj, gdy wreszcie doszłam do siebie, wcale się nie pojawił. Przypomniałam sobie, że Grim w ostatnich dniach nie raz zachowywał się bardzo dziwnie, tak jakby coś go we mnie irytowało. Ale co miały znaczyć tajemnicze uwagi Erika? I dlaczego Grim mnie nie odwiedził? W końcu uznałam, że mogą być tylko dwa rozwiązania: jeśli Grim nie pojawi się dzisiaj u mnie, to znaczy, że mnie nie lubi, jeżeli zaś przyjdzie, to najwyraźniej zależy mu na naszej przyjaźni. Mimo to moje samopoczucie ani trochę się nie poprawiło. W miarę upływu czasu stawałam się coraz bardziej rozdrażniona. Wiedziałam, że przyczyną jest nieobecność Grima, Gdy już całkiem straciłam nadzieję na jego przyjście, niespodziewanie stanął w drzwiach. Na stoliku nocnym ułożył pakunek. - To ciasto od mamy - powiedział. - Mam nadzieję, ze możesz jeść domowe wypieki? Ulga, jaką wywołała jego obecność, o mało nie doprowadziła mnie do płaczu. - Mogę. Podziękuj mamie bardzo serdecznie. - Widzę, że jesteś zmęczona. Leż sobie spokojnie, nie będę ci przeszkadzał. Chciałem cię tylko zobaczyć i już uciekam. - Nie, proszę! Nie idź jeszcze. Tak się cieszę, że przyszedłeś. Twoja obecność działa na mnie kojąco, zwłaszcza po pełnym wrażeń dniu. Wyciągnęłam do niego rękę i poprosiłam, żeby usiadł. Przymknęłam na chwilę powieki. - Grim, tak bardzo się bałam, że nie przyjdziesz - wyszeptałam niewyraźnie. Poczułam, że delikatnie pogłaskał mnie po policzku. Na wpół uśpiona, przechyliłam lekko głowę, przytulając się do jego ciepłej dłoni. Drżała odrobinę, jak zazwyczaj u osób wykonujących na co dzień ciężką fizyczną pracę. Poczułam wielką ochotę, by opowiedzieć Grimowi o przystojnym lekarzu, który rozpalił płomień w moim sercu. Chciałam podzielić się swoją radością z kimś bliskim. - Jestem taka szczęśliwa - szepnęłam. Dłoń Grima znieruchomiała. - Dlaczego, Kari? Dlaczego jesteś szczęśliwa? - zapytał cicho. Ale na to pytanie Grim nie otrzymał tego dnia odpowiedzi Zapadłam w głęboki sen. Ordynator nosił niezwykle zabawną, krótko przystrzyżoną bródkę. Przypominała do złudzenia kozią brodę. Mimo to wyglądał sympatycznie. - Co za mocny sen, panno Land. Śpi pani jak niedźwiedź zimą. Jak się pani teraz czuje? - Dziękuję, zupełnie dobrze. Czy mogę wreszcie wrócić do domu? - Już pani dom w głowie? O, nie, to jeszcze za wcześnie. Musi pani najpierw dobrze wypocząć i odzyskać siły. Czy tak bardzo pani tęskni do rodziny? Potem zwrócił się do towarzyszącej mu pielęgniarki. - Siostro, proszę mi przypomnieć, jakie leki dostaje panna Kari. Jakoś nie pamiętam, co zaordynowaliśmy. Pielęgniarka zaczęła nerwowo przeglądać kartę choroby, tymczasem lekarz podszedł do stolika i sięgnął po naczynko z tabletkami. - Co my tu mamy... magnez, witaminy i... Siostro, a cóż to jest? Z wąskiego naczynka z trudem wyłuskał niewielką, gładką kapsułkę. Siostra podeszła bliżej, by się przyjrzeć. - To... to jest... Zaraz, to chyba niemożliwe... Czy pani wkładała tu jakieś dodatkowe leki, panno Land? - Ależ skąd, nic nie ruszałam. Tylko rano połknęłam dwie z nich - odrzekłam. Ordynator mruknął coś pod nosem. - To mi się nie zgadza. Nie znam tego rodzaju leków. Musiała ją tu siostra włożyć omyłkowo. Na szyi pielęgniarki pojawiły się duże czerwone plamy. - Panie doktorze, wydaje mi się to niemożliwe - rzekła niepewnie. - Jestem więcej niż pewna, że panna Kari dostała dokładnie osiem przewidzianych dla niej tabletek. Ordynatora to jednak nie przekonało. - Ale tu mamy siedem, razem z tą nową