Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Poszedłem do Wierzbówki. ale strzegą domu niczym fortecy - Nie mogę znaleźć Quinna, pewnie jest z Woolfem. On też jest już trupem - przerwał, wpatrując się w twarz Estebana, po czym usiadł na skraju łóżka. - Jestem po twojej stronie, Asada. Pozwól mi wstać. Japończyk spoglądał na niego przez chwilę. - Przysięgnij! Se?or Esteban posłał mu wściekle spojrzenie. - Przysięgam na życie mojego syna, Woolfa Burnhama - powiedział z ciężkim westchnieniem. Asada schował wreszcie nóż, lecz atmosfera padał była napięta. - To ty jesteś tym łajdakiem piratem, którego szukał Woolfesan? Ciesz się. że nie wie, ktoś zacz, bo poczułbyś już jego sztylet na gardle. - Nienawidzi mnie? - Obejrzyj blizny na plecach twojego syna. wstawił je bat Quinna, zausznika Olivera. przez całe lata był na ich lasce. Esteban słuchał z lodowata twarzą. - Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś, Asada. - Usiadł powoli i odrzucił kołdrę, odsłaniając ukryty pod nią pistolet. - Widzisz, mogłem cię zabić w każdej chwili - powiedział z chełpliwym uśmiechem. - Był wycelowany w twoje serce. Napięte rysy Asady rozluźniły się. - Wątpię, se?or Esteban. - Gdybym chybił, odgłos strzału sprowadziłby tu moich ludzi. Rozerwaliby cię na kawałki. Asada uśmiechnął się. - Musieliby być szybsi niż ci dwaj, którzy leżą nieprzytomni w sieni. - Wstał niecierpliwie. - Dość tego. Trzeba coś postanowić. Esteban ubierał się w pośpiechu. - Trzeba rzecz załatwić sprytnie. Asada. Klnę się, że niczego tak nie pragnę jak zaatakować Wierzbówkę i zabić tego robaka Olivera. ale nie możemy tego zrobić, bo skazalibyśmy Woolfa na śmierć. Oliver nie może się domyślić, że jestem jego wrogiem. Nie wolno nam też dopuścić, żeby cię znalazł. - Asada skinął głową, a Esteban kontynuował: - Poślemy moich ludzi na przeszpiegi, ale musimy postępować ostrożnie, co spowolni nasze działania. Tymczasem będziemy śledzić każdy krok Olivera. Miejmy nadzieję, że doprowadzi nas do Woolfa. Drzwi sypialni otworzyły się gwałtownie i weszła Klaudia. Siedząca przy oknie Taryn odwróciła głowę. Patrzyła na zagniewaną ciotkę z lękiem i niepokojem. - Dopięłaś swego, Taryn Burnham. Zachęcałaś tego łajdaka, Woolfa, by się znowu za tobą uganiał, i upokorzył naszą rodzinę w kościele. I pomyśleć, że ten dzień miał być dniem naszego triumfu, naszym świętem. Wystawiłaś na pośmiewisko swojego kuzyna. Biedny Giles nie może dojść do siebie. - Przykro mi. ciociu Klaudio. Wcale nie zachęcałam Woolfa. Spytaj kogokolwiek, kto widział nas razem, a powie ci, że zawsze się kłóciliśmy. Klaudia podeszła bliżej i prychnęła w twarz Taryn: - Nie opierałaś się, kiedy wychodziliście razem z kościoła, ty zuchwała dziewczyno. Wszyscy widzieli. Zniknęłaś na kilka godzin. Bóg wie, co robiłaś. - Poszłam z rum porozmawiać, przemówić mu do rozsądku. Pokazał mi Dwór, a potem pojawił się Oliver, żeby mnie zabrać. - Nie miała pojęcia, co Klaudia wie o niecnych pogróżkach Olivera, ale próbowała zaskarbić sobie jej wsparcie. - Wuj Oliver pojmał Woolfa. Chce zmusić mnie, bym poślubiła Gilesa. Wiedziałaś o tym, ciociu? Klaudia wyglądała na zaskoczoną, ale nie okazała zaniepokojenia. - Być może uznał, że Woolf jest groźnym człowiekiem, więc usunął go dla bezpieczeństwa twojego i Gilesa. Nie zaszkodzi mu, jak posiedzi kilka dni w zamknięciu. Oliver uzyskał już specjalne pozwolenie. W najbliższą niedzielę poślubisz Gilesa i uczynisz to bez oporów, na oczach świadków. W ten sposób nikt nie unieważni małżeństwa. Taryn poczuła się tak, jakby ktoś zadał jej cios sztyletem w serce. Woolf był w prawdziwym niebezpieczeństwie. - Oliver jest groźnym człowiekiem. Klaudio. Mówi, że uwolni Woolfa po naszym ślubie, ale ja wiem. że go zabije. Rozwścieczona ciotka wymierzyła Taryn siarczysty policzek. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. - Nie zmyślaj przewrotna pannico. Nic dziwnego, że Oliver cię zamknął. Jesteś jak twoja matka, uganiasz się za mężczyznami. Same kłopoty z tobą. - Moja matka? - zapytała Taryn cicho. Klaudia zaczęła krążyć niespokojnie po pokoju, z nieobecnym wzrokiem, jakby oglądała sceny z przeszłości. - Twój ojciec zalecał się najpierw do mnie. Wiedziałaś o tym? Tak, uwielbiał mnie. Potem wmieszała się ta suką, uwiodła go i zmusiła do małżeństwa. Śmiałam się. Kiedy umarli. Taryn nie dała jej poznać, jaką zgrozą napełniły ją ostatniej słowa. - Jestem zdziwiona, że po tym wszystkim zabrałaś mnie do siebie. - Miałam w tym swój interes, czyż nie? Teraz mój Giles dostanie wszystko. - Nie widziałam go jeszcze. Chciałabym go przeprosić. - Zobaczysz go dopiero w niedziele. Nie dopuszczę, żebyś wyrządziła mu kolejną krzywdę przed dniem ślubu, później nic już nie wskórasz, będzie za późno... W monolog ciotki wdarł się ostry głos. - Klaudio, mówiłem ci. żeby nikt nie odwiedzał tej dziewczyny. - Miałam jej kilka słów do powiedzenia. Oliverze. Wychodzę już. Taryn wiedziała, że musi się zobaczyć z Woolfem i że nie może zdradzie się przed Oliverem, że wie od Klaudii o specjalnym pozwoleniu na ślub. Gorączkowo szukała słów, które by go przekonały. - Wuju Ołtarze, chciałabym zobaczyć się w najbliższą sobotę z Woolfem, w następne także. Jeśli mi nie pozwolisz, nie będę ci posłuszna. Chcę przez to powiedzieć, że jeśli go zabijesz, zrobię prawdziwe piekło. Oliver spoglądał na nią przez długą, męczącą chwilę nieruchomym wzrokiem węża. - Dobrze, w sobotę wieczorem, przed kolacją. Woolf obudził się na podłodze jaskini na zwoju lin. Usiłował wsiać, ale natychmiast poniechał tego zamiaru. Był związany i każdy ruch ciała wywoływał okropny ból. W grocie panował zaduch. Poruszył się raz jeszcze, ostrożnie, krzycząc niemal z bólu. Chwil, kiedy uwalniał przywiązane do zwoju lin włosy, wolałby nie przeżywać ponownie w przyszłości, jeśli miał w ogóle przed sobą jakąkolwiek przyszłość. Zmożony wreszcie wysiłkiem i panującą wokół duchotą, zapadł w zbawcze omdlenie. Pierwsza myśl, jaka mu przyszła do głowy, gdy odzyskał przytomność, to poszukać ochłody. Ciągłe miał na sobie surdut i koszulę, w których był w kościele. Gdyby mógł je zdjąć... Spróbował poruszyć rękoma i nogami, chcąc sprawdzić, czy zdoła uwolnić się z więzów. Nie minęło kilka sekund, gdy usłyszał powłóczące kroki Quinna. Zbir obrzucił Woolfa spojrzeniem pełnym satysfakcji, rozwiązał mu nogi i skrępował ręce z przodu, po czym umocnił więzy łańcuchem. - Tym sposobem sam będziesz mógł zadbać o swoje potrzeby, la cię niańczył nie będę - oznajmił wlokąc Woolfa do skalnej ściany, w której tkwił żelazny pierścień, i tam przytwierdzając łańcuch