Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Cała rodzina ruszyła w góry, żeby sprowadzić do zagród rozproszone na pastwiskach stada. Nela, druga w kolejności córka najstarszego syna, zauważyła błysk krucyfiksu ojca Paula. I oniemiała. Tu, tak wysoko w górach, o tak późnej porze i tak daleko od siedzisk ludzkich ten błysk był czymś doprawdy niezwykłym. Jeszcze bardziej zdumiała się widząc szybujący na wietrze kawałek materiału, podobny białemu ptakowi, który zrywa się do lotu z bezlistnego drzewa. Nela ofiarowała mu koźlą pelerynkę z kapturem, żeby osłonił ciało przed szpilkami lodu. Później poszerzyła ją w ramionach. Nigdy nie odezwał się słowem, choć stwierdzili, że chyba rozumie łacinę. Nazwali go Le Retrouve, czyli "Odnaleziony". Następnej wiosny Nela powiła ich pierwsze dziecko, syna. Chłopiec miał oczy ojca, a na imię dali mu Jack. Gaby urodziła córkę, też na wiosnę. Czasem mówiła do niej Ewa, czasem znów Jean. Żeby utrzymać swoją żarłoczną latorośl, podjęła pracę we Fresno jako asystentka jednego z dawnych studentów Jocelyn Kain, w dziale zaopatrującym laboratorium w materiały biologiczne. Mieszkała w pokoju nad laboratorium i odkładała pieniądze. W 1959 Ewa Jean ukończyła wydział lekarski na uniwersytecie kalifornijskim. Została pediatrą. Dzięki wpływom Rodneya Juke został dźwiękowcem w Culver City. Za swoje osiągnięcia dostał trzy Oscary. Rodney Makai przeprowadził się do opuszczonej posesji rodzinnej. Całymi latami mówiło się, że siedzi nad jakąś książką. Coraz rzadziej widywano go w miejscach publicznych. W 1941, w czasie zagranicznej wycieczki, zniknął. Rzekomo po to, żeby odszukać ciotki i wyciągnąć z nich pieniądze. Ciężarówkę, którą jechał, znaleziono w jeziorze w Czarnym Lesie. Jednak w roku 1964, w dniu śmierci doktora Loacha w Moab, w drzwiach starej podziemnej świątyni - w owym czasie sali prób zarośniętych muzyków - stanął jakiś okutany zawojami materiału człowiek. Krążył wokół budynku ponad tydzień. Kiedy muzycy zwolnili pomieszczenie, zajął ich miejsce. Świątynię poświęconą tajemnej jaskini Loacha można zwiedzać w czwartki i piątki między dwunastą w południe a siedemnastą oraz od dwudziestej pierwszej do północy. Cena jednego biletu wynosi trzy dolary, dla zakonnic wstęp wolny. Późne lata trzydzieste i lata następne ujawniły, że zdolności spirytystyczne sióstr Makai miały ścisły związek z kolanem jednej i palcem u nogi drugiej. Uszkodzone kolano Mony uniemożliwiało jej skuteczne uprawianie zawodu medium, tak więc jej klientela znacznie się skurczyła. Dając upust wynikającej z tego frustracji i rozgoryczeniu, publicznie ujawniła sekrety Ramony. Wychwytywanie przez siostrę sygnałów z zaświatów nazwała "obrzydliwym szalbierstwem". Stwierdziła, że "Ramona robi tę sztuczkę zginając palec u nogi, co daje efekt stukania, podobnie jak strzelanie kostkami u rąk". Z kolei Ramona obnażyła tajemnicę Mony. "Kolanem! Ona to robiła kolanem! A ponieważ od czasu, kiedy przeczołgała się po tej przeklętej jaskini, nie może już tego robić, rozsiewa o mnie te straszne pomówienia!" W poszukiwaniu nowych klientów siostry opuściły Amerykę i różnymi liniowcami popłynęły do Starego Świata. Resztę życia spędziły jeżdżąc po Europie, zawsze bacznie uważając, by nie trafić tam, gdzie już rozgościła się siostra. Zerwały ze sobą wszelki kontakt. Umarły na wiosnę 1956 roku w amerykańskie święto sadzenia drzew, o zachodzie słońca. Dzieliły je dwa narody i tylko dziesięć minut różnicy między zgonem jednej i drugiej. Po doświadczeniach w jaskini Boyle rozpędził swoich zwolenników z Salt Lake City i wrócił do baptyzmu, swego dawnego wyznania. Przeprowadził się z rodziną do Seattle i tam wyciął ogłoszenie z ostatniej strony magazynu "Fate" - "I ty możesz zostać radiowcem"