Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Kedrigern nie widział swojego gospodarza przez następne dwa dni. Rankiem trzeciego dnia Fraigus pojawił się na śniadaniu zmęczony i niewyspany, ale triumfujący. Na pytające spojrzenie Kedrigerna skinął głową. — Wiem już, co trzeba zrobić, Keddie — powiedział. — To ryzykowna sprawa. Musisz wyruszyć w długą podróż, przy kiepskiej pogodzie, do miejsc, jakich na pewno nie chciałbyś odwiedzić. Ale jeśli tego dokonasz, odnajdziesz kogoś, kto pomoże ci przywrócić Księżniczce dawną postać. Nie będzie już więcej ropuchą. Kedrigern przełknął głośno i sięgnął przez stół, by ująć sękatą dłoń starego czarodzieja. — Nie wiem, jak ci dziękować, mistrzu. Jeśli istnieje coś... cokolwiek. .. jakiś sposób, by wyrazić moją wdzięczność... — Jest coś, drobnostka, o którą chciałem cię prosić — odparł Fraigus ze wzrokiem wbitym w stół. — Jaka? — To znaczy, mówiłeś coś, że znasz się na przeciwzaklęciach — ciągnął Fraigus, nie patrząc mu w oczy. — To moja specjalność. — Właśnie. No więc, pamiętasz Pudmoxa, tego starego trolla, który mi służył... Kawał dziwaka był z tego Pudmoxa — powiedział stary czarodziej, kręcąc w zadumie głową. Kedrigern, niepewny czy oznacza to pochwałę czy naganę, czekał na dalszy ciąg. — Zakląłem go, Keddie — wyrzucił z siebie Fraigus, patrząc na niego wzrokiem pełnym poczucia winy. — Poczciwego, oddanego starego trolla, który służył mi wiernie przez prawie dwieście lat. Unicestwiłem go. Biedak upuścił baryłkę mojego najlepszego piwa i w pijackim szale, z wściekłości, zmieniłem go w garść prochu. — Ukrył twarz w dłoniach i zapłakał. Kedrigern położył dłonie na ramionach starego czarodzieja. — Pozwól, niech na niego spojrzę, Fraigusie. Chyba będę mógł coś zrobić dla Pudmoxa. 33 — Och, to jeszcze nie wszystko, Keddie. Po tym, jak zamieniłem go w pył, ja... kichnąłem! Biednego staruszka rozniosło po całej pracowni! — To gorzej — mruknął Kedrigern. — Sprawa się komplikuje. Ale zrobię, co się da. Chodźmy do pracowni. Pociągając nosem od czasu do czasu, Fraigus zaprowadził go do pokoju na tyłach swojego domostwa. Znajdowała się tam aparatura, jaką zwykle spotyka się w pracowniach czarodziejów, tyle tylko że w stanie całkowitego zaniedbania. Na każdej powierzchni zalegał grubą warstwą kurz. — Tutaj właśnie unicestwiłem biedaka — smutno wyjaśnił Fraigus. Kedrigern rozejrzał się po pomieszczeniu kręcąc głową. — Odkurzałeś tu od tamtej pory? — spytał. — Czy odkurzałem? Nie, nigdy. — W takim razie zrobimy to teraz. Zmieciemy cały ten kurz na kupkę. Zrobili to z wielką ostrożnością i uwagą. Przy pomocy pokracznego służącego, który znakomicie się nadawał do włażenia w ciasne kąty i pod meble, wkrótce usypali na podłodze kopczyk pyłu. Poza tym całe pomieszczenie lśniło czystością. — Ładna pracownia — zauważył Kedrigern. — Masz rację, chłopcze. Zupełnie o niej zapomniałem. — Można tu robić fantastyczne rzeczy. Fraigus stanowczo pokręcił głową. — Żadnych więcej zaklęć, jeśli o mnie chodzi, Keddie. Nadużyłem swojego talentu i nie zasługuję, żeby nadal z niego korzystać. — Możesz się zająć magią uzdrawiającą. W dzisiejszych czasach jest na nią coraz większe zapotrzebowanie. — Uwierzę w tę twoją magię uzdrawiającą, jak odczarujesz Pudmoxa. — Doskonale. Potrzebuję kilku substancji, żeby przygotować zaklęcie. Jak tam twoje zasoby? — Mam, co tylko zechcesz, chłopcze. Wszystko do twojej dyspozycji. — W porządku. Usiądź tutaj, Fraigusie, i nic nie mów. — A co z nim? — zapytał czarodziej, trącając służącego stopą. — Może zostać, jeśli będzie się grzecznie zachowywał. Stwór wydał bulgotliwe westchnienie i wczołgał się pod ławkę. Kedrigern szybko przygotował zaklęcie i zajął miejsce naprzeciw kupki kurzu. Wszystko odbyło się w mgnieniu oka: oślepiający rozbłysk światła, lekki wstrząs i oto stał przed nimi Pudmox: zgarbiony, pokryty brodawkami i brzydki jak zawsze, mrużący malutkie oczka, z paszczą o rzadko rozstawionych zębach otwartą szeroko ze zdumienia. — Wróciłeś! — wykrzyknął Fraigus, zrywając się na równe nogi. — Och, nawet przybyło ci ciała! 34 — Nic na to nie poradzę
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Miał witać dygnitarzy z innych światów, otwierać wszystkie posiedzenia Legislatury, przewodniczyć posiedzeniom i głosować jedynie w razie równej liczby głosów za i przeciw...
- Mimo że ojciec i rodzeństwo troszczyli się o mnie jeszcze bardziej, mimo że staliśmy się sobie jeszcze bliżsi, wszystko się zmieniło...
- Na wydaniu zasmażkę pozostałą od zrazików zaprawić trochą mąki, rozprowadzić bulionem, dodać szampinionów, wszystko razem zagotować i wyłożywszy zraziki na półmisek, oblać...
- Biorąc to wszystko pod uwagę, wielbię ogromnie faraona Echnatona za jego mądrość i sądzę, że i inni będą go wielbić, gdy zdążą zastanowić się nad tą sprawą i zrozumieją, jakie...
- A im bardziej to podziwia, tym bardziej się boi wszystko stracić...
- Mamy zatem szybciej z Waszą Książęcą Mością załatwić wszystkie te sprawy, które obecnie nie tylko nie doszły do pożądanego wyniku, ale — zda się — obróciły się nawet na gorsze,...
- Moglibyście pomyśleć, że były bardziej oczywiste powody: mój mąż mnie ignorował albo dzieci były nieznośne, albo moja praca była jak kierat, albo że chciałam sobie...
- Lidka |aliBa si prawie z pBaczem, |e nie chc jej za ojca" przyj do komsomoBu i nie ma prawa uczszcza po szkole na gry i zabawy sportowe, ale za dwa lata kiedy wróci papieDka", wszystko si odmieni
- Będąc już przy sprawach finansowych,które z pewnością wszystkich zaciekawią,muszę zdecydowanie stwierdzić,że korzyści z tych pieniędzy miała zaledwie nieliczna grupa...
- Mimo to w momencie, gdy rodów powstała, prezydent Wilson odczuwał przede wszyst-dowolenie i miał poczucie dobrze spełnionej misji wobec °«ynentu europejskiego...