Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Przeciętny ksiądz dostawał stosunkowo skromną pensję,podzieloną na przedziwne raty. Wszyscy zakonnicy mieli oprócz tego zapewnione pełne utrzymanie. Nikomu nie brakowało środków do życia,ale np.w porównaniu z klerem diecezjalnym-nie była to wielka kariera. Na porządku dziennym było więc dorabianie. Tutaj już obowiązywała pewna ostrożność-można było stracić zarobione,na lewo pieniądze,gdy zbyt pochopnie się o tym powiedziało przełożonym. Trochę to przypomina państwowego fiskusa,który czyha jak żarłoczny wilk,aby wydrzeć człowiekowi jego dodatkowy dochód w postaci wygórowanych podatków. W jednej i drugiej sytuacji nazywa się to racją stanu. Podobno dla wyższego celu. Nigdy więc nie mogłem zrozumieć,na jakiej zasadzie można zdobyć pieniądze na ekskluzywne życie niektórych księży z mojego zakonu,mimo ślubowanego ubóstwa. Przed kilkoma łaty tajemnicą poliszynela była afera finansowa paru księży i kleryków,grających w jednym z kasyn hazardowych w Polsce. Obracane wówczas przez nich sumy pieniędzy mogą zawrócić w głowie. Chodziło o dziesiątki tysięcy dolarów. Słyszałem też z dobrze poinformowanych źródeł o księdzu miliarderze-prowadzącym hurtownię alkoholu w miejscowości odległej kilkanaście kilometrów od parafii,w której był proboszczem. Ludzie tam mieszkający rozpoznali go. On jednak tym faktem wcale się nie przejął. Kiedy indziej wykryto obrotnego księdza-biznesmena,mającego włas(31. ną drukarnię w jednym z miast w południowej Polsce. Inny duchowny miał podobno udziały w agencji towarzyskiej prowadzonej przez własnego brata. Najbardziej jednak wstrząsającym dla mnie odkryciem była zasłyszana przypadkiem wypowiedź pewnego księdza,który spokojnym tonem stwierdził,że-dla niego pieniądze zaczynają się od stu tysięcy dolarów w górę. Styl życia,jaki prowadził ten,ubogi zakonnik,mógł w zupełności potwierdzać takie stwierdzenie. Zaznaczam,iż opisuję tu kapłanów należących do mojego Zgromadzenia zakonnego,którego pierwszorzędnym celem jest-niesienie pomocy potrzebującym,a jednym z trzech ślubów-ubóstwo... Czytelnik może się oburzać na takie przykłady łamania ślubów zakonnych,lecz powiedzmy sobie szczerze,że dopóki nie nasłaną w Polsce instytucje podobne do tych,jakie działają na zachodzie Europy,nic w tej sprawie się nie zmieni. Z pewnością skończą się wówczas te skandaliczne akty gromadzenia środków materialnych w rękach niewielu ludzi. Kościół deklaruje swój pozytywny stosunek do oficjalnego ubóstwa kapłanów,lecz w praktyce toleruje nadużycia w kwestii finansowej. Właściwie nie ma cennika na usługi kościelne. Każdy proboszcz ustala sobie stawki jak chce. Szczególnie gdy mieszka sam na niedużej parali,może sobie pozwolić na oskubywanieswoich owiec pod lada pretekstem. Zazwyczaj proboszczowie wprost żądają określonych kwot za chrzty,śluby i pogrzeby. I tak na przykład w jednej z krakowskich parafii stawka za ślub wynosi od 300 zł w górę. Tę bwotę pobiera się w kancelarii parafialnej dodatkowo organista bierze 290 zŁ Zresztą jest to jedna z niższych stawek za tę kościelną uroczystość. W większości wypadków bierze się dużo większe pieniądze. Podobnie jest z pogrzebem. Za godzinne nabożeństwo połączone z odprowadzeniem zmarłego na cmentarz pobiera się kwoty od 509 zł w górę. Tak samo jest z chrztami. Pierwszymi Komuniami św.etc.etc. Tylko nieliczni księża mówią,co łaska ,ale i ci dopowiadają zwykle...,najczęściej dają.......... -tu pada z reguły jakaś wygórowana stawka. Podobno nawet lepiej się to opłaci. Właściwie każda działalność Kościoła wiąże się z jakimiś datkami i ofiarami. Nic nie ma za darmo. Księży pracujących społecznie już się nie spotyka. Większość przerzuciła się na profesjonalny biznes w świadczeniu usług kościelnych. Może w tym względzie Kościół porównać się z obecną ekipą rządową,która deklarując swój prawicowy i chrześcijański charakter,łupi ludzi na różne sposoby-przez system jawnych i ukrytych podatków. Podejrzewam więc,że wobec szumnych. 132. deklaracji ze strony kleru o konieczności uregulowania powyższych spraw,długo będą one poza wszelką kontrolą. Sprawy zaś wstydliwe będzie się dalej sprytnie ukrywać lub tuszować. Parę lat temu głośną była sprawa morderstwa księdza zajmującego się Caritasem krakowskim. Został on nie tylko brutalnie zamordowany,ale i okradziony. Sprawę zręcznie zatuszowano. Historia miała przy całej swej tragedii wstydliwy posmak. Wysunięto hipotezę co do postępowania tego księdza w stosunku do swojego kierowcy. Miał ich łączyć romans o podłożu seksualnym,skarżonemu kierowcy wytoczono proces i skazano na więzienie. Zwykłym ludziom to nie wystarczyło i w przypadkowy sposób odkryto istnienie powiązań finansowych tego księdza ze swoją rodziną. W ubogiej wiosce Zator pod Wadowicami rodzina duchownego wybudowała luksusowy dom. Jest to najdroższy dom w okolicy. Ludzie ci-według relacji postronnych obserwatorów-nigdy nie uchodzili za zbyt bogatych. Stąd wniosek nasuwający się w oczywisty sposób o pochodzeniu środków na budowę tego domu. Innym razem proboszcz jednej z olkuskich parali wybudował dom dla swego syna. Słyszałem też o wielu podobnych przypadkach