Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

116 I znowu śmieliśmy się myśląc, co to będzie za heca z tym podgórskim beanem. Zaczęła się gra i... tego dnia poznaliśmy Józefa Kałużę. Nim to był bowiem ów niepozorny uczniak. To co on ^ówczas wyprawiał na boisku było kunsztem, którego jeszcze nie znaliśmy. Grał inaczej niż my wszyscy. Piłka słuchała go, kleiła mu się do nogi. Wózkował świetnie, lecz wózkiem trudno nam było zaimponować. Rewelacją dla nas były natomiast jego strzały, ustawianie się do piłki, wybieganie na pozycję, wypuszczanie piłek łącznikom na przebój lub na skrzydła. Jego zagrania powiązały nasze bezplanowe indywidualne gierki i nadały im sens. Jak łatwo było przy nim zdobywać bramki. Od tego meczu zyskaliśmy w nim wodza i promotora naszych piłkarskich poczynań. Kałuża jednak niedługo udzielał się na Błoniach. Zaczął wnet grywać w klubach; najpierw w Robotniczym Klubie Sportowym, a potem w Cracovii. Atak Cracovii prowadził w 1912 roku wiedeńczyk Singer, ten sam, który po powrocie do Wiednia zagrał w reprezentacji Austrii przeciwko Włochom i strzelił 2 bramki. Jakież było zdumienie sportowego Krakowa, gdy rozeszła się wieść, że Singer ustępuje swego miejsca w ataku jakiemuś Kałuży, nieznanemu sztubakowi, a sam przechodzi na stanowisko środkowego pomocnika. Okazało się, iż kierownictwo Cracovii nie zrobiło błędu powierzając Kałuży pozycję kierownika napadu. Od r. 1912 przez 18 lat Kałuża prowadził atak tego klubu, kładąc podwaliny pod wielkość Cracoyii. Kałuża rozegrał 416 meczów w I drużynie Cracovii i drużynach reprezentacyjnych Krakowa i Polski. Według statystyki klubowej strzelił w tych meczach 465 bramek. Posiada on poza tym niepobity dotychczas rekord strzelania 13 bramek ria jednym meczu (Cracovia — 117 Klub Lotników Krakowa 30:0). W reprezentacjach Polski miał „abonament" na stanowisko środkowego napastnika. Mimo że w tym czasie grali tak wspaniali kierownicy ataków jak W. Kuchar, H. Reyman, Staliński i T. Grabowski — Kałuży nigdy nie przesuwano na inne stanowisko. Kałuża nie miał dobrych warunków fizycznych. średniego wzrostu, wątły i przez pewien czas zagrożony gruźlicą. Na 100 m biegał bynajmniej nie w rekordo-i wych czasach, a siła jego strzałów była również prze-j ciętna. Pomimo to był postrachem wszystkich bramka-i rży. Bramki zdobywał dzięki niezwykłej celności strza-j łów, które oddawał z każdej pozycji i fenomenalnej orientacji w sytuacjach podbramkowych. „Kałuża — mówiono — ma oczy dokoła koszulki". Miał on jakiś instynkt ustawiania się do piłki i wyczuwania jej drogi. Kafuża zawsze był przygotowany do przyjęcia centry, zawsze był na pozycji, w początkowej fazie biegł do centry wolno, później bieg przyśpieszał, a strzelał zwykle w największym pędzie, co wzmacniało siłę jego strzałów, z pierwszego dotknięcia piłki. Przy bocznych podaniach przyziemnych często stosował taki manewr, iż przepuszczał piłkę i biegnąc obok niej ociągał się ze strzałem aż do chwili, gdy bramkarz zmienił pozycję, by kryć większą przestrzeń bramki. Wówczas Kałuża posyłał mu piłkę w opuszczony przed chwilą róg bramki. Józef wiedział o tym dobrze, iż większość bramek zdobywa się w momentach, gdy bramkarz jest w ruchu, w balansie i swoim manewrem celowo prowokował bramkarzy do zmian pozycji. Był niezawodny, gdy chodziło o strzały z przeboju w momentach, gdy bramkarz wybiegał przeciw niemu z bramki, by zmniejszyć kąt strzelania. Być może, że w czasach Kałuży nie było bramkarzy, którzy by w wybiegach z bramki wykazy- 118 wali taki refleks i taką orientację jak obecnie Szymko-wiak, ale nie widziałem bramkarzy, którzy by oko w oko z Kałużą idącym z piłką na przebój potrafili wybiegnięciem przeszkodzić mu w strzeleniu bramki. Kałuża z jednakim skutkiem i równą łatwością strzelał prawą i lewą nogą. W przeboju nie potrzebował ustawiać sobie piłki do strzału z prawej nogi i nie sprawiało mu trudności prowadzenie piłki lewą nogą, a oddanie strzału prawą. To właśnie najbardziej myliło bramkarzy. W momentach przebojów, na krótkich odcinkach, Kałuża zdobywał się na niezwykłą szybkość, choć jak wspomniałem w biegu na 100 m miał przeciętne czasy. W wiele lat później w pamiętnikach słynnego skrzydłowego Anglii Stanleya Matthewsa znalazłem wyjaśnienie tej właściwości wielkich graczy w takim mniej więcej sformułowaniu: „Wielki gracz nie musi być rekordzistą w biegu na 100 m, musi jednak być szybszy od każdego przeciwnika na dystansie 20 m. Zawsze o to dbałem i przeprowadzałem specjalny trening, aby taką szybkość osiągnąć". Kałuża biegał jak zając na tym właśnie dystansie, Poza tym biegał ekonomicznie, nigdy nie rozwijał większej szybkości niż trzeba, wiedział dobrze, kiedy należy przetrzymać piłkę, aby partner mógł wyjść na pozycję, a kiedy ją oddać w rytmie ataku, aby piłka nie zastała partnera w rejonie spalonym. Mimo niewielkiego wzrostu Kałuża grał bardzo dobrze głową dzięki doskonałej skoczności. Chętnie trenował skakanką. Piłkę uderzał głową z wielką siłą i dlatego jego główki miały dużą szybkość. Na piłkę chodził bardzo odważnie i z tego powodu często odnosił kontuzje, zwłaszcza na meczach z krajowymi drużynami, które widziały w nim najlepszego zawodnika Cracovii i starały się unieszkodliwić go za wszelką cenę. 119 11- l Na meczu nieraz się zdarza, iż w pewnych momentach publiczność widzi jasno rozwiązanie sytuacji podbramkowej, wie jak zawodnik powinien zagrać, w jakiej chwili, w jakim ułamku sekundy oddać strzał — lecz doznaje zawodu, bo gracz tego nie widzi, przegapia moment najodpowiedniejszy do strzału wózkując lub szybując piłką, a tymczasem prześwit w murze obrońców zamyka się