Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Jeszcze raz zdobędzie nowe terytoria i osiągnie swój najdalej wysunięty na południe punkt, zanim znowu zostanie pobity i wycofa się do rejonów podbiegunowych. Ale nawet tam będzie tylko wyczekiwał stosownej chwili. Gdy kontynuowali swoją wędrówkę pod górę, każda chwila zdawała się zimniejsza od poprzedniej. Nieubłaganie zbliżało się ich spotkanie z lodowcem. Koniom było coraz trudniej znajdować paszę. Uschnięta, zwiędła trawa koło strumienia twardego lodu leżała płasko na zamarzniętym gruncie. Jechali w milczeniu, ale po rozbiciu obozu rozmawiali, przytuleni w cieple namiotu. - Yorga ma piękne włosy - powiedziała Ayla i opatuliła się szczelniej futrami. - Tak, są piękne - odparł Jondalar z przekonaniem. - Tak chciałabym, żeby Iza mogła je zobaczyć albo ktokolwiek z klanu Bruna. Oni zawsze sądzili, że moje włosy są niezwykłe, choć Iza uważała je za moją jedyną ozdobę. Kiedyś były tak jasne jak jej, ale ściemniały. - Kocham kolor twoich włosów, Aylo, i sposób, w jaki spadają falami, kiedy ich nie wiążesz - rzekł Jondalar i dotknął kosmyka przy jej twarzy. - Nie wiedziałam, że ludzie klanu mieszkają tak daleko od półwyspu. Jondalar widział, że nie myślała o włosach ani czymkolwiek bliskim i osobistym. Myślała o ludziach z klanu, tak jak on to robił wcześniej. - Guban jednak wygląda inaczej. Wydaje się... nie wiem, to trudno wyrazić. Jego brwi są cięższe, nos większy, twarz bardziej... wystająca. Wszystko w nim wydaje się bardziej... wyraziste, w jakiś sposób bardziej z klanu. Myślę, że jest również bardziej umięśniony niż Brun. Nie zdawał się także zauważać zimna tak bardzo. Ciało miał ciepłe w dotyku, chociaż leżał na zamarzniętej ziemi. I jego serce bije szybciej. - Może przyzwyczaili się do zimna. Laduni mówił, że sporo ich mieszka na północ stąd, a tam prawie się nie ociepla, nawet w lecie - powiedział Jondalar. - Może masz rację. Myślą jednak podobnie. Co cię skłoniło do powiedzenia Gubanowi, że masz dług pokrewieństwa wobec klanu? To był najlepszy argument, jakiego mogłeś użyć. - Nie wiem. Ale to prawda. Naprawdę zawdzięczam życie klanowi. Gdyby cię nie wzięli, nie przeżyłabyś, a w takim wypadku i ja bym zginął. - I nie mogłeś mu dać lepszego talizmanu niż ten ząb niedźwiedzia jaskiniowego. Szybko zrozumiałeś ich sposób myślenia, Jondalarze. - Nie jest taki odmienny, Zelandonii także są bardzo ostrożni w sprawie zobowiązań. Każde zobowiązanie, nie spłacone w momencie pójścia do następnego świata, daje temu, któremu jesteś dłużny, panowanie nad twoim duchem. Słyszałem, że są wśród Tych Którzy Służą Matce tacy, co próbują utrzymać ludzi w roli dłużników, żeby móc panować nad ich duchami, ale to chyba tylko plotki. Tylko dlatego, że ludzie to powtarzają, nie musi to być prawdą. - Guban wierzy, że duchy jego i twój są teraz splecione, w tym życiu i w następnym. Cząstka twojego ducha będzie mu zawsze towarzyszyła, tak samo jak cząstka jego ducha tobie. Dlatego był taki niespokojny. Stracił cząstkę, kiedy uratowałeś mu życie, ale oddałeś mu swoją, więc nie ma już dziury, nie ma pustki. - Nie tylko ja uratowałem mu życie. Zrobiłaś co najmniej tyle samo, a nawet więcej. - Ale ja jestem kobietą, a kobieta z klanu nie jest tym samym, co mężczyzna z klanu. Nie jest to równa wymiana, ponieważ kobieta nie może zrobić tego, co mężczyzna. Nie ma na to wspomnień. - Jednak to ty nastawiłaś mu kości i umożliwiłaś mu w ten sposób powrót do domu. - I tak by wrócił. Nie o to się martwiłam. Bałam się, że jego noga nie zrośnie się prawidłowo i nie będzie mógł polować. - Czy to tak źle nie móc polować? Czy nie mógłby robić czegoś innego? Jak ci chłopcy z S'Armunai? - Status mężczyzny z klanu zależy od jego sprawności łowieckiej, a jego status znaczy dla niego więcej niż życie. Ma przy ognisku dwie kobiety. Pierwsza kobieta ma dwie córki, a Yorga jest w ciąży Obiecał zająć się nimi wszystkimi. - A jeśli nie będzie mógł? - zapytał Jondalar. - Co stanie się z nimi? - Nie głodowałyby, klan by się nimi zajął, ale ucierpiałby ich status; ich sposób życia, żywność i odzież, okazywany im szacunek - to wszystko zależy od statusu. I straciłby Yorgę. Jest młoda i piękna, inny mężczyzna wziąłby ją z przyjemnością, ale jeśli urodzi syna, którego Guban zawsze pragnął, zabierze go ze sobą. - Co się stanie, kiedy będzie już zbyt stary na polowanie? - Stary człowiek może rezygnować z polowania stopniowo i z godnością. Starzec mieszka z synami swojej towarzyszki życia albo z córkami, jeśli nadal przebywają w tym samym klanie, i nie jest obciążeniem dla całego klanu. Zoug wyćwiczył umiejętności polowania procą i nadal przynosił coś do jaskini, a szanowano nawet porady Dorva, choć był niemal ślepy. Guban jest jednak mężczyzną w sile wieku i przywódcą. Nagła utrata tego wszystkiego dobiłaby go. Jondalar skinął głową. - Chyba rozumiem. Nie martwiłbym się tak bardzo, gdybym nie mógł polować. Jeśliby się jednak stało coś, co uniemożliwiłoby mi obróbkę krzemienia, byłbym bardzo nieszczęśliwy -Zamyślił się i dodał: - Bardzo dużo dla niego zrobiłaś, Aylo. Nawet jeśli kobiety klanu są inne, to to się powinno liczyć. Czy nie mógł przynajmniej tego uznać? - Guban wyraził mi swoją wdzięczność, ale dyskretnie, tak jak należy. - To musiało być bardzo dyskretne. Ja tego nie widziałem. -Jondalar miał zdziwiony wyraz twarzy - Zwracał się do mnie bezpośrednio, nie poprzez ciebie, i zważał na moje opinie. Pozwolił swojej kobiecie rozmawiać z tobą, co stawiało mnie w równej pozycji z nią, a ponieważ on ma bardzo wysoki status, więc jej status także jest wysoki. Ciebie również bardzo cenił. Powiedział ci komplement. - Tak? - Uważał, że twoje narzędzia są dobrze wykonane, i podziwiał twoje rzemiosło. W innym wypadku nie zaakceptowałby kuł ani twojego znaku pokrewieństwa - wyjaśniła Ayla. - A co mógł zrobić? Ja przyjąłem jego ząb. To dziwny podarek, ale zrozumiałem jego znaczenie. Przyjąłbym każdą rzecz od niego, cokolwiek by to było. - Gdyby uznał, że to nie jest właściwa rzecz, odmówiłby, ale ten znak to coś więcej niż podarek. Zaakceptował poważne zobowiązanie. Gdyby nie miał dla ciebie szacunku, nie przyjąłby kawałka twojego ducha jako wymianę za swój. Zbyt wysoko siebie ceni. Wolałby raczej mieć pustkę, dziurę, niż zaakceptować cząstkę niegodnego ducha. - Masz rację. W obyczajach ludzi klanu jest wiele znaczeń, odcieni i symboli. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się to zrozumieć - rzekł Jondalar
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Miał witać dygnitarzy z innych światów, otwierać wszystkie posiedzenia Legislatury, przewodniczyć posiedzeniom i głosować jedynie w razie równej liczby głosów za i przeciw...
- Mimo że ojciec i rodzeństwo troszczyli się o mnie jeszcze bardziej, mimo że staliśmy się sobie jeszcze bliżsi, wszystko się zmieniło...
- Na wydaniu zasmażkę pozostałą od zrazików zaprawić trochą mąki, rozprowadzić bulionem, dodać szampinionów, wszystko razem zagotować i wyłożywszy zraziki na półmisek, oblać...
- Biorąc to wszystko pod uwagę, wielbię ogromnie faraona Echnatona za jego mądrość i sądzę, że i inni będą go wielbić, gdy zdążą zastanowić się nad tą sprawą i zrozumieją, jakie...
- A im bardziej to podziwia, tym bardziej się boi wszystko stracić...
- Mamy zatem szybciej z Waszą Książęcą Mością załatwić wszystkie te sprawy, które obecnie nie tylko nie doszły do pożądanego wyniku, ale — zda się — obróciły się nawet na gorsze,...
- Lidka |aliBa si prawie z pBaczem, |e nie chc jej za ojca" przyj do komsomoBu i nie ma prawa uczszcza po szkole na gry i zabawy sportowe, ale za dwa lata kiedy wróci papieDka", wszystko si odmieni
- Będąc już przy sprawach finansowych,które z pewnością wszystkich zaciekawią,muszę zdecydowanie stwierdzić,że korzyści z tych pieniędzy miała zaledwie nieliczna grupa...
- Mimo to w momencie, gdy rodów powstała, prezydent Wilson odczuwał przede wszyst-dowolenie i miał poczucie dobrze spełnionej misji wobec °«ynentu europejskiego...
- Cała bliższa i dalsza rodzina poruszona jest do żywego zapowiedzią tragicznej katastrofy, jaka zdaje się wisieć niby miecz Damoklesa nad głową drogiego wszystkim...