Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Piotra od Skandynawii po Sycylię. Inicjatywę Grzegorza VII podjęto w Krakowie tym chętniej, że zbiegła się z otwartym konfliktem polsko-niemieckim i z poparciem papieskim dla polskiego sojusznika węgierskiego, co prawda rychło dwuznacznym, bo papież spróbował i karty jego przeciwnika. Ostateczne rozwiązanie przyszło z ręki Bolesława, który w roku 1077 wprowadził za zgodą panów węgierskich brata swego sprzymierzeńca. Ścisłe związki podległości połączyły z papiestwem Chorwację i czarnogórską Zetę, których władcy uzyskali od Grzegorza VII korony królewskie. Następnym ogniwem miała być Ruś, z którą po raz pierwszy wtedy związano mrzonkę rzymską jej podporządkowania kościelnego, a to przez pomysł poparcia Izjasława na tron w Kijowie, z protekcją św. Piotra, a rękami Bolesława. Wspomniano wyżej koleje tego projektu, który urzeczywistnił się najpewniej już bez udziału papieskiego. Kolejne ogniwo, które brano w Rzymie pod uwagę, czeskie, pękło w konflikcie z Henrykiem IV; Wratysław pozostał jego wiernym sojusznikiem. Mocnym członem systemu miała być Polska, której władca zachowywał w swej polityce samodzielność decyzji, żywiąc nadzieję wykorzystania dla spraw państwa przychylności papieskiej. Obok sprawy niemieckiej, która straciła na swej ostrości wobec kolejnych trudności króla niemieckiego, życzliwość Rzymu była Szczodremu potrzebna przede wszystkim do urządzenia spraw kościelnych. Przybyli na wiosnę 1075 roku legaci papiescy odbudowali metropolię polską zachwianą po katastrofie lat trzydziestych i częściowo tylko odnowioną przez Kazimierza. W szczególności wydaje się, że związek metropolitalny biskupów polskich uległ rozluźnieniu; wiemy z listu papieskiego, że polscy biskupi uzyskiwali ordynację gdzie indziej, co godziło w same podstawy niezależności polskiego kościoła państwowego. Już w roku 1064 Szczodry odbudował katedrę gnieźnieńską; niewiele lat później przystąpił do fundacji od nowa opactw benedyktyńskich, być może z zamierzeniem, aby utworzyć po jednym w każdej diecezji; tak powstały Mogilno, Tyniec i Lubin, opactwa na grodzie wrocławskim i może już płockim. Wreszcie w roku 1075 umocniono arcybiskupstwo w Gnieźnie z podległymi mu diecezjami: kra- 56 kowską, wrocławską, poznańską i nowo założoną płocką, utrwalono zarówno ich fundament prawno-kanoniczny, jak uposażenie. Wbrew ponawianym domysłom o współistnieniu obrządku słowiańskiego był to kościół wyłącznie łaciński. Na Boże Narodzenie 1076 roku Bolesław koronował się, zapewne w Gnieźnie, w obecności aż piętnastu polskich i obcych biskupów. Pomazał go na króla i włożył koronę arcybiskup, odnawiając rytuał zastosowany już do dziada i pradziada, a który czerpał swe formuły z porządku koronacyjnego wszystkich królów europejskich X i XI wieku dążących tą drogą do sakralizacji swej władzy. Gniewowi kronikarza niemieckiego, który ocenił to jako czyn dokonany "na hańbę państwa niemieckiego, wbrew prawu i sprawiedliwości", towarzyszyło w Polsce poczucie siły władcy i państwa w konfrontacji z Cesarstwem. Źródła milczą o przyzwoleniu papieskim; wynikać ono wydaje się z kontekstu zdarzeń i wielkiej polityki, choć nie musi płynąć z oblacji, czyli podporządkowania się opiece św. Piotra, jak to bywało z innymi królami z łaski Grzegorza VII, bo na to nie ma dowodów. Król Bolesław stanął u szczytu i gdyby, jak to zdarzyło się jego pradziadowi, na tym zamknął swe panowanie, przeszłoby ono do pamięci narodowej jako pochód triumfalny polityka i wodza. Następne lata rządów, a potem wygnania wytworzyły krótki i pełen tragizmu drugi okres życia królewskiego. Kraj po koronacji wydawał się trzymany silną ręką. Zaopatrzenie o rok młodszego brata, Władysława Hermana, na Mazowszu pozostawało pod sprawną kontrolą królewską. Wspomniana interwencja na Węgrzech w roku 1077 wyniosła tam prawdziwie zaprzyjaźnionego i wychowanego w Polsce "prawie Polaka", jak pisze o nim Gali, Władysława, syna Beli I i królewny polskiej. Wyprawa tegoż roku na Ruś z Izjasławem zapowiadała się jako jeszcze jedno zwycięstwo, z którego prestiż i zyski miały opromienić Bolesława i jego drużynę