Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

PokrciBem gBow przeczco, nie pamitaBem bowiem, |ebym kiedykolwiek pragnB czego[ takiego. Mama sBuchaBa tego wszystkiego w milczeniu. Midzy rodzicami byBa umowa  wiedziaBem o tym od dawna  |e je[li tata BajaB mnie za co[, mama si nie wtrcaBa, a je[li ona, to wtedy tata milczaB.  Mitia  powiedziaBa mama wreszcie  je[li ju| skoDczyBe[, to mo|e ja teraz co[ powiem. 77  Nie!  UparB si tata.  Do koDca rozmowy jeszcze daleko! MinB caBy tydzieD szkolny, a w twoich zeszytach same kleksy i jakie[ zygzaki zamiast prostych kresek! Rka ci dr|y 4 czy co?  Jako[ ci|ko mi si porusza  powiedziaBem.  A jak rozkrcaBe[ mój aparat fotograficzny, to ci si ruszaBa?  RuszaBa  powiedziaBem.  Krótko mówic, wszystko rozumiem  o[wiadczyB tata i za|daB nieoczekiwanie, |eby w cigu jutrzejszego dnia oduczy Kysza robienia kaBu| na podBodze.  : Mitia! Chodz, przejdziemy si troch po [wie|ym powietrzu  zaproponowaBa nagle mama. ZnaczyBo to, |e nie chce, bym sByszaB, o czym bdzie powa|nie rozmawiaBa z tat.  ChBodno na dworze  powiedziaB tata.  To wBó| palto.  Przecie| jest w pawlaczu.  Wic je zdejm. Najwy|szy czas  powiedziaBa mama i tata musiaB wydosta swoj jesionk, a ja znowu trzymaBem mu drabink. Potem rodzice poszli spacerowa po [wie|ym powietrzu. Kysz smutny le|aB na swoim posBaniu. ZdawaBo si, |e czuje sw win. ,,Od jutra, przed wyj[ciem do szkoBy, bd go 78 przywizywaB, |eby oduczyB si robienia takiego baBaganu"  pomy[laBem sobie i wyjrzaBem przez okno. Tata i mama spacerowali po skwerku. Tata rozprawiaB o czym[ |ywo i wymachiwaB rkoma. ZasiadBem do lekcji i zaczBem nowy zeszyt. A Kysz stanB za krzesBem naprzeciwko mego stolika i przygldaB si, jak maczam stalówk i wypisuj ni kreski i kóBka. Z ciekawo[ci a| jzyk wysunB, ale nie przeszkadzaB mi. Przeciwnie. UdaBo mi si kilka kresek bardzo równych, nie za grubych i zrobiBem bardzo maBo kleksów. Potem uczyBem si czyta sylaby. A potem wrócili rodzice. Tata powiedziaB:  Gdybym byB wiedziaB, to wcale bym si nie staraB zjada z nim puda soli! ZdradziB nasz przyjazD!  A ja uwa|am, |e to ty nie masz racji  powiedziaBa mama.  I póki sam si do tego nie przyznasz, bdziesz si zBo[ciB