Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Wyobraźmy sobie, że mamy ręce tak maleńkie, że nawet kieliszka do ust podnieść nie mogą! Głowa też rozwijała się dziwnie i różnie. Wiele odmian miało główkę maleńką, ptasią, ale inne rozwijały swoją głowę w prawdziwy taran okrywając ją pancerzem kostnym i całą wariacją rogów, od jednego do siedmiu. Głowa taka stawała się ogromna, stanowiła wręcz jedną trzecią zwierzęcia. Trudno nawet rzec, że była pusta, bo, odwrotnie, składała się z pancernej kości. Mózg był za to pod tą czaszką malusieńki, liczący sobie kilkadziesiąt gramów. Trudno byłoby więc od niego wymagać jakichś szczególnych wyczynów. Ale nie wszyscy się godzą z taką oceną, przypominają, że ptaki z takim samym skromnym wyposażeniem mózgownicy bywają jednak bardzo inteligentne. Za to, sądząc po budowie organów zmysłowych i samej czaszki, dinozaury nie były wcale odcięte od doznań zmysłowych i nie było pewnie tak, jak to sobie żartowano o brachiozaurach, długich na trzydzieści metrów, więc ze strasznie rozciągniętymi drogami impulsów nerwowych, że już go od ogona dobrze jakiś drapieżnik napoczął, zanim spokojnie pasąca się głowa cokolwiek o tym się dowiedziała. Wiele wniosków dotyczących dinozaurów wyciągają uczeni z budowy i zachowania krokodyla, ich jedynego żyjącego do dzisiaj krewnego. Główny problem dotyczy ewentualnej stałocieplności bądź zmiennocieplności. Na ogół uważano, że dinozaury ze swoją nagą bądź pancerną skórą były uzależnione od ciepła zewnętrznego, z czego różne poważne konsekwencje wypływały. A więc, jak wszystkie gady, musiały się 28 trzymać okolic ciepłych, a więc nie mogły być ani za sprawne, ani za mądre, bo to wymaga stałych temperatur. Okazało się, że jednak jest tu zróżnicowanie, że były takie całe rzędy czy rodziny dinozaurze, które umiały się rozprzestrzenić po całym globie zaglądając do okolic chłodniejszych, czy przynajmniej umiarkowanych. Być może jednak były one stałocieplne. Na niektórych skrzydlatych gadach znaleziono odciski skóry pokrytej drobnymi dołeczkami, tak jak gdyby tam kiedyś włosy rosły. A to by znaczyło, że mając futro były stałocieplne. Być może znacznie więcej dinozaurów, i to nie tylko tych latających, było bardziej zbliżonych pod tym względem do ptaków i ssaków, niż sądziliśmy dotąd. W każdym razie w mózgu znajdują się ośrodki wzroku i słuchu, ale nade wszystko węchu. Wiemy też, że organy nosowe bywały wręcz niezmiernie rozbudowane. Ale tu jest coś podobnego do węży, które mając marny wzrok i słuch równocześnie rozbudowały organy smakowo? węchowe. Uczeni twierdzą, że to właśnie węchem dinozaury poszukiwały jedzenia i rozpoznawały przyjaciół i wrogów. Ale i oczy były mocno rozbudowane, choć wielu problemów nie umiały rozwiązać. Zapewne świeciły w ciemnościach. Przypuszcza się też, że miały zdolność widzenia kolorów. Znowu posługując się krokodylem sądzi się, że miały dobry słuch, a co więcej, zdolność wydawania głosu. Ale jakiego? Węże syczą, żółwie wydają z siebie coś w rodzaju prychania, krokodyle skrzeczą czy szczekają na powitanie lub ze złości. Co wydawały z siebie dinozaury? Obraz gigantycznego tyranozaura jedynie poświstującego pod nosem jest tyleż śmieszny co złowieszczy. W. E. Swinton domyśla się jednak w ciemnościach gorącej, kredowej nocy skrzeków tyranozaura nad zdobyczą i poszczekiwania triceratopsa. Jeszcze jednym zagadnieniem jest długość życia dinozaurów. Ich gatunki trwały przez miliony lat, ale w końcu karaluchy są jeszcze starsze i żyją do dzisiaj. Natomiast długość życia poszczególnego osobnika jest ciągle raczej zagadką. Ale z tą długością życia to właściwie zagadką jest wszystko, z naszym własnym życiem włącznie. W zasadzie każde stworzenie sześć razy tyle żyje, ile rośnie, stąd wyliczenia „właściwego” ludzkiego wieku na sto dwadzieścia lat. Ale tyle jest tych „właściwych” lat i tyle „podobno” w tym wszystkim, że serio się tego brać nie da. Za to dopóki organizm rośnie, dopóty jest młody. No, dobrze, a co z krokodylami, które rosną przez całe życie? Właściwie dlaczego umierają (jeśli pominąć nieszczęśliwe wypadki), nie ze „starości”, skoro rosną i są młode, ale jak? ??„z młodości”?! Na ogół duże zwierzęta żyją dłużej niż małe, a dinozaury bywały ogromne. Co prawda, nie trzeba sobie wyobrażać, że nie było małych. Odwrotnie, było ich znacznie więcej niż olbrzymów, tyle że wielkie kości łatwiej się zachowały. Lecz były też dinozaury wielkości kota czy kury, podobnie jak to jest wśród ssaków. My po prostu mówiąc o dinozaurach mamy na myśli te kolosalne. Otóż Swinton powiada, że jeśli dinozaur dociągnął pięćdziesiątki, to poza wszystkim miał szczęście, że nie złamał karku lub jakiejś kończyny. Ale ile mógł żyć naprawdę, jeśli szczęście trwało dostatecznie długo? Nie wiadomo; dodam tylko nieśmiało, że smokom przypisywano wielką długowieczność. Ile było gatunków dinozaurów, nie wiadomo, pewnie kilka tysięcy