Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Albowiem wymykając się scjentyzmowi, socjolog odkryje wartości czysto ludzkie, będące immanentną własnością procedur naukowych zarówno w naukach społecznych, jak i w przyrodniczych. Wartości te to pokora wobec nieprzebranego bogactwa świata, który się bada, zawieszenie w postawie poznawczej swego ja, rzetelność i ścisłość metodyczna, poszanowanie dla rzetelnych odkryć, cierpliwość i gotowość sprawdzenia i rewizji własnych teorii, wreszcie, last but not least, poczucie wspólnoty z innymi jednostkami podzielającymi te wartości. Procedury naukowe stosowane przez socjologa niosą ze sobą ponadto pewne wartości szczególne, specyficzne dla tej dyscypliny. Jedną z nich jest baczna uwaga wobec kwestii, które inni uczeni mogą uważać za prozaiczne i nie zasługujące na zaszczyt bycia przedmiotami naukowego badania. Można by to nieomal określić jako z gruntu demokratyczne nastawienie rozważań socjologicznych. Dla badania socjologicznego może mieć znaczenie wszystko, czym ludzie są lub co czynią, jakkolwiek by to było banalne. Inna z takich szczególnych wartości to obowiązek socjologa wsłuchiwania się w głosy innych ludzi bez podsuwania swych własnych poglądów. Sztukę słuchania, spokojnie i z uwagą, musi posiąść każdy socjolog, jeśli ma podjąć badania empiryczne. Choć nie należy przeceniać czegoś, co częstokroć jest tylko techniką badawczą, postępowanie takie ma, przynajmniej potencjalnie, znaczenie czysto ludzkie, zwłaszcza w naszym niespokojnym i gadatliwym wieku, w którym prawie nikt nie znajduje czasu, by słuchać w skupieniu. Wreszcie, taką wartością szczególną jest odpowiedzialność socjologa za właściwą ocenę swych odkryć - o tyle, o ile to psychologicznie możliwe - bez względu na własne przesądy, upodobania czy awersje, nadzieje czy lęki. Oczywiście ten typ odpowiedzialności socjolog dzieli z innymi naukowcami, lecz w dyscyplinie, która ma tak blisko do czynienia z namiętnościami ludzkimi, jest jej szczególnie trudno sprostać. To jasne, iż cel ten nie zawsze jest osiągany, lecz w samym związanym z nim wysiłku leży pewien sens moralny, którego nie można lekceważyć. Staje się to szczególnie uderzające, gdy porównamy dążenie socjologa do wysłuchiwania świata bez natychmiastowego wykrzykiwania w odpowiedzi własnych formułek dobra i zła z postępowaniem dyscyplin normatywnych, takich jak teologia czy nauka prawa, w których istnieje stały przymus upychania rzeczywistości w wąskich ramach sądów wartościujących. Przy takim 154 155 porównaniu socjologia okazuje się kontynuatorką w prostej linii kartezjańskiego dążenia do "percepcji jasnej i wyraźnej". Obok tych humanistycznych wartości, wpisanych już w same naukowe poczynania socjologii, rna ona inne rysy, które lokują ją w bezpośrednim sąsiedztwie humanistyki, anawet wprost świadczą o tym, iż przynależy ona do tej ostatniej. W poprzednich rozdziałach podjęliśmy trud wydobycia tych rysów, dzięki czemu możemy ogólnie stwierdzić, iż socjologia jest żywotnie zainteresowana tym, co ostatecznie stanowi główny przedmiot humanistyki - kondycją człowieka- Właśnie dlatego, że aspekt społeczny jest tak ważnym wymiarem bytu ludzkiego, socjologia staje raz po raz przed fundamentalnym pytaniem: co to znaczy być człowiekiem i co to znaczy być człowiekiem w konkretnej sytuacji? Pytanie to gubi się często wśród akcesoriów badania naukowego i terminów bezkrwistego słownika, które socjologia rozwinęła, chcąc uprawomocnić swój naukowy status. Jednakże dane, którymi posługu je się socjologia, są tak bliskie najistotniejszym treściom życia ludzkiego, że pytanie owo ciągle powraca, przynajmniej w umysłach tych socjologów, którzy są wrażliwi na ludzki sens tego, co robią