Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Już nic nie rozumiała. - Co to ma znaczyć? - spytała niepewnym głosem. - Patrick powiedział mi kiedyś, że gdyby musiał, przeszedłby przez ogień piekielny, żeby zadowolić swoją żonę. Podeszła do łóżka i usiadła na krawędzi. - Tak? - odezwała się, gdy przez dłuższą chwilę trwał w milczeniu. Zrzucił z siebie ubranie i podszedł do niej. Postawił ją na nogi. Patrząc jej głęboko w oczy powiedział: - I właśnie sobie uświadomiłem, że zrobiłbym to samo dla ciebie. 310 13 i rzez dwa tygodnie Judith chodziła otumaniona szczęściem. Iain ją kochał. Cóż, może i nie powiedział jej tego wprost, ale wyznanie, że wszedłby dla niej w ogień piekielny, z pewnością było wystarczającym dowodem miłości. Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Iain natomiast obnosił się z pochmurną miną. Było dla niej jasne, że trudno mu się pogodzić z własnymi uczuciami. Przypuszczała, że czeka, aby zrobiła lub powiedziała coś, co by go utwierdziło w obawach, że nagle stał się bezbronny. Martwił się tym, że ją kocha. Rozumiała to. Rycerze mieli walczyć i bronić. Spędzali długie lata na ćwiczeniach, by osiągnąć hart ciała i umysłu, stać się niepokonanymi. Nie mieli czasu zajmować się innymi stronami życia. Domyśliła się, że Iain musi się czuć złapany w pułapkę. Z czasem nauczy się ufać swojej miłości i cieszyć się nią tak samo, jak ona się teraz cieszyła. Czasem chwytała spojrzenie męża, kiedy się tego nie spodziewał. Sprawiał wrażenie bardzo przejętego. Nie chciała nalegać, by zapomniał o swojej urojonej bezbronności, wiedząc, że sama wzmianka o tym bardzo go zdenerwuje. Okazywała cierpliwość, nie dzieląc się z nim swoimi przemyśleniami. Gelfrid odkrył, że Judith zręcznie posługuje się igłą i natychmiast TAJEMNICA podrzucił jej kosz swoich ubrań do zreperowania. Graham nie zamierzał pozostać w tyle i dołożył również swoje rzeczy. Kazała przenieść do wielkiej sali trzy krzesła z wysokimi oparciami, wyściełane miękkimi poduszkami, i ustawić je przed paleniskiem. Każda z poduszek była pokryta pledem o barwach klanu Maitlandów. Po kolacji siadała tam z robótką i przysłuchiwała się rozmowom trwającym przy stole. Graham często zagadywał ją pytając o jej zdanie, a wysłuchawszy kiwał głową na znak zgody. Podczas oficjalnych spotkań zawczasu opuszczała salę, wiedząc, że Iain docenia jej dbałość o to, by nie musiał jej prosić o wyjście. Judith przekonała się, że robiąc przyjemność starszym domownikom, uczy ich przy okazji, jak mogą jej sprawić radość. Pewnego ranka wyraziła żal, że na ścianach nie wiszą kolorowe proporce, które mogłyby ożywić ponurą szarość kamienia. Graham natychmiast udał się do swej komnaty, a Gelfrid do swojej i obaj wrócili z pięknymi jedwabnymi proporcami, które, jak mówili, zdobiły kiedyś ich domy. Helen pomagała je zawieszać. Od pewnego czasu z powodzeniem zajmowała się gospodarstwem na zamku. Z pomocą i zachętą Judith zarządzała kuchnią zmieniając zamek w przytulny dom dla wszystkich jego mieszkańców. W powietrzu unosiły się zapachy przypraw i pieczonego codziennie chleba, wywołując uśmiechy i radosne westchnienia Grahama i Gelfrida. Pierwsza niedziela, ogłoszona dniem wypoczynku, nie do końca spełniła oczekiwania Judith. Większość kobiet po prostu zignorowała zachętę do odłożenia pracy. Nie znaczy to, że Judith się poddała. Doszła do wniosku, że najlepszym sposobem wywabienia kobiet z domu będzie posłużenie się dziećmi. Zorganizowała zawody dla maluchów i posłała Andrew od chaty do chaty z zapowiedzią że w następną niedzielę odbędzie się festyn Maitlandów dla dziewcząt i chłopców. Odniosła sukces. Matki porzuciły wszelkie zajęcia, by móc oglądać swoje pociechy uczestniczące w zabawach. Judith spodzie- 312 313 JULIE GARWOOD wała się tego. Nie spodziewała się natomiast, że dołączą do nich mężczyźni. Niektórzy przyszli powodowani czystą ciekawością; inni zjawili się, by zagrzewać do rywalizacji swoich następców. Helen zajęła się przygotowaniem poczęstunku. Inne matki także okazały się chętne do pomocy. Wyniesiono z domów stoły nakryte tacami pełnymi owoców, chleba i dżemu; zdarzały się też rarytasy w postaci solonego łososia, wędzonej jagnięciny czy pieczonego ptactwa. W ciągu całego dnia wydarzyła się tylko jedna drażliwa sytuacja. Jedenastoletnia dziewczynka o imieniu Elizabeth wygrała zawody w strzelaniu z łuku