Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

28 – 29). A w innym miejscu: „Szkoda, że nie istnieje jakaś międzynarodowa instytucja, która mogłaby się uważać za powołaną do zatwierdzania – w oparciu o consensus omnium znawców – pewnych nazw genologicznych jako obowiązujących terminów genologicznych” (s. 341). Tom III Wstępu, spełnia wobec tych nadrzędnych założeń rolę dwojaką. Na poziomie spraw podstawowych, pierwszych, właśnie w s t ę p n y c h – chce być wykładem porządkującym, maksymalnie przeto kompletnym. Natomiast na poziomie spraw szczegółowych, tak z kręgu poetyki historycznej, jak i z dziedziny technik interpretacyjnych genologii jako zbioru 55 S. Skwarczyńska, Wstęp do nauki o literaturze, tom III, cz. V. Rodzaj literacki. A. Ogólna problematyka genologii, Warszawa 1965. 125 instrumentów, dopuszcza pewien luz kompozycyjny, „Uwagi” i wprost „Luźne uwagi” (s. 335). Ów margines nieporządku ma tu swoisty sens inspirujący. Po kolei. Autorka wyróżnia trzy zasadniczo – przede wszystkim ontologicznie – odmienne rodzaje obiektów badawczych genologii. Są to: „a) r o d z a j e , g a t u n k i , o d m i a n y – nieodłączne w swym istnieniu od konkretnego materiału językowego wypowiedzeń; dla skrótu będziemy je nazywać p r z e d m i o t a m i g e n o l o g i c z n y m i ; b) p o j ę c i a g e n o l o g i c z n e – czyli, w zasadzie, myślowe odzwierciedlenia i całościowe ujęcia istotnych cech przedmiotów genologicznych; c) n a z w y g e n o l o g i c z n e – o rozmaitym charakterze i genezie, z których tylko część, ta, która spełnia zadania wymagane w stosunku do przedmiotu oraz do odnośnego pojęcia genologicznego, ma naukową rację bytu...” (s. 36). W tak wyznaczonym porządku Skwarczyńska omawia poszczególne obiekty badawcze genologii. Rodzaje, gatunki, odmiany proponuje traktować jako sui generis „świat form” (s. 76 – 81), przy czym należy pamiętać, że istnieją one wyłącznie w samych dziełach literackich. Z analizy komunikatu językowego, pojętego jako akt porozumienia międzyludzkiego, wyprowadza dalej zespół relacji charakterystycznych, więcej: konstytutywnych dla rodzaju literackiego. Tożsamość relacji w strukturze sensownego porozumienia między człowiekiem a człowiekiem i w strukturze rodzaju prowadzi autorkę do wniosku, że rodzaj jest czymś n a t u r a l n y m . Określa go „sama natura człowieka” (s. 115). O typach struktur rodzajowych decyduje dominanta funkcji (s. 114); zdaniem S. Skwarczyńskiej, można mówić o czterech zasadniczo różnych funkcjach strukturalnych, a co za tym idzie, o czterech rodzajach literackich. I tak: funkcji dydaktyczno – moralizatorskiej odpowiada – „siłą jej napędu skrystalizowany” – r o d z a j d y d a k t y c z n o – m o r a l i z a t o r s k i . Funkcja informacyjno – przedstawiająca (w języku) a epiczna (w literaturze) powołuje r o d z a j e p i c k i . Językowa funkcja ekspresywno – impresywna (liryczna) odpowiada r o d z a j o w i l i r y c z n e m u . I, po czwarte, funkcja rozrywkowo – autoteliczna wyznacza r o d z a j r o z r y w k o w o – a u - t o t e l i c z n y (s. 116). W odróżnieniu od rodzajów, jako form naturalnych, gatunki mają charakter h i s t o r y c z - n y . „Historyczność „wdziera się” w strukturę rodzaju, aby ją sprecyzować w strukturę gatunku przede wszystkim poprzez bliższe określenie sytuacji nadawczej, odbiorczej i sytuacji nadawczo – odbiorczej oraz poprzez treści świadomości podmiotu mówiącego, a także i odbiorcy” (s. 132). Wspólną właściwością rodzajów i gatunków jest ich w i r t u a l n a p o w t a - r z a l n o ś ć ; „poszczególne realizacje literackie pewnego rodzaju czy gatunku traktujemy jako pewną ilość jego e g z e m p l a r z y ” (s. 151). Oczywiście, inną problematykę badawczą stwarza powtarzalność przedmiotów genologicznych w synchronii danego okresu historycznoliterackiego, inną natomiast ich diachronia; w tym drugim wypadku autorka woli mówić o „życiu” rodzajów, zgodnie z pozytywistyczną tradycją (s. 389). Rozdziały końcowe omawianej książki są poświęcone precyzowaniu pojęć i nazw genologicznych oraz zagadnieniom ich systematyki. Jak wspomniałem, na marginesie wykładu, który dotyczy podstawowych spraw teorii rodzaju literackiego, pojawia się szereg „Uwag” i „Luźnych uwag”; są one jakby konspektami rozpraw do napisania, zbiorem inspirujących sugestii i pomysłów. Mają charakter „pierwszego słowa” przyszłych naukowo – badawczych „poematów rozkwitających”. W zakresie szczegółowej problematyki genologicznej III tom Wstępu nie chce być podręcznikiem. „Widzimy nasz obraz systematyczny jako obraz otwarty” (s. 403). Niewątpliwie kuszące dla badacza perspektywy otwiera pomysł nazwania „gospodarki twórcy strukturami gatunkowymi przy konstrukcji utworu jego i n s t r u m e n t a c j ą g a t u n k o w ą ” (s. 198). Szereg istotnych ustaleń można, jak sądzę, uzyskać w poetyce historycznej, operując zgłoszonym przez S. Skwarczyńską pojęciem „a r e o p a g u g a t u n k ó w ” (s. 219); chodzi o grupę gatunków do- 126 minujących w danym okresie, prądzie, nurcie. Dalej: „p o e t y k a n a z w g e n o l o g i c z - n y c h ” (s. 342), gra dyrektyw gatunkowych i k o n t r g a t u n k o w y c h (s. 147), stosunek rodzaju do stylu, więc istnienie – nieistnienie wynikających „z pewnych predylekcji rodzajów do pewnego typu środków językowych” (s