Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Na Szerń - powiedziała - ileż to nocy spędziłam bezsennie myśląc, jak dostać twoją głowę! Czy nie mogłeś wcześniej powiadomić mnie, że przybędzie sama? I to wlokąc pod sobą całą resztę? Posłała mu uśmiech, zalotny i czupurny. Wiedział, że nie będzie to zwykła rozmowa - ale tak się bawić, tak udawać, nie potrafił nikt ze znanych mu ludzi. Wspomniał odległe w latach i milach Agary, i jasnowłosą kobietę, którą miał za intrygantkę pierwszej wody. Gdzie tam! W spojrzeniu, z którym teraz zderzył swoje, nie było naprawdę nic prócz radości, serdeczności i... tkliwości. Odwrócił oczy. - Przyszedłem, bo chcę ci służyć, pani. - O, wybornie, a zatem służ mi radą: nie wiem, czy cię upiec, czy obedrzeć ze skóry? Czy też poćwiartować? Albo chociaż powiedz, od czego mam zacząć? Podniósł wzrok. Już nie była serdeczna. Pytała. I to nie były żarty. Poczuł nagle, że jego rachuby mogą zawieść. Wszystko, co jej chciał ofiarować, oparte było na przekonaniu, że w stopniu większym lub mniejszym może być użyteczny dla jej celów. Wydawało się jednak, że gotowa prędzej wyrzec się ich wszystkich, niż wypuścić go stąd w jednym kawałku. Może była to gra, obliczona na zastraszenie. Ale jeśli tak, to grała znakomicie. Po prostu widział jej apetyt na krew. Jego krew. Odwrotu jednak nie było. - Mam dowody i gwarancje wiernej służby. Zdawała się nie słuchać; skinęła na jednego ze swych ludzi, a gdy się pochylił, zaczęła mu coś szeptać. - Każ przynieść, pani, mój bagaż! - rzekł głośniej i zabrzmiało to dobitniej, niż sam się spodziewał. Nie przestając szeptać do ucha osiłka, skinęła na tamtych pod drzwiami. Potem oparła łokieć na stole, a podbródek na dłoni i patrzyła nad jego głową, bez wyrazu. Raladan trwał, pozornie niewzruszony. Tamci dwaj wrócili, niosąc wielki tłumok. Rozwinęli go i Raladan zobaczył, że tego jednak się nie spodziewała! Ridareta, skrępowana potężnie, z kneblem w ustach, leżała nieruchomo na boku. Oczy miała zamknięte, oddychała z wyraźnym wysiłkiem. W izbie trwała cisza. - Naprawdę - powiedziała Semena, wstając i wychodząc zza stołu - muszę przyznać, że takiej gry nie rozumiem... - Bardzo łatwo ją pojąć - rzekł niegłośno. - Ta dziewczyna popadła w obłęd. Nadal jest mi jak córka, ale nie potrafię zabijać ludzi tak szybko, jak jest to konieczne, by utrzymać jej istnienie w tajemnicy przed tobą. Nie mam złota, by ukryć ją dobrze, nie mam też kiedy go zdobyć. Chciałem uciec do Dartanu, przyznaję, ale ona dobrowolnie nie pojedzie, a związaną mogę wieźć nocami na końskim grzbiecie, przez trzy dni... Nic więcej. W jakim porcie przyjmą mnie na okręt z wierzgającym tobołem na plecach? Zgrzytnął nagle zębami. - Więc oddaję ją tobie! Jeśli pragnienie zemsty jest u ciebie większe niż rozsądek, to ją zabij. Będziesz jednak musiała zabić także i mnie. Jeśli jednak uznasz, że Raladan może się przydać, oto jest gwarancja mojej wiernej służby. Jeśli teraz chcesz pani poćwiartować mnie mimo wszystko, to proszę! Nic już więcej nie mam do zaoferowania. Semena odzyskała spokój. - To ciekawe - mruknęła. - Powiesz mi coś jeszcze? Skinął głową. - Owszem... Nie jestem rzezimieszkiem. Nie jestem też jakimś nędznym złodziejaszkiem, a ostatnio musiałem być i jednym, i drugim. Jestem piratem. Skarb już masz, nie zdołałem go dla niej ocalić. Nie ma już o co walczyć. Może da się połączyć nasze cele? Chcę, by żyła. Ale chcę też znowu służyć jakiejś sprawie. Czy nie trafia to do ciebie, pani? - Zabrać to - rozkazała ponuro, wskazując półprzytomną kobietę. Znów skinęła na drągala stojącego z boku. Szepnęła coś. Kiwnął głową. Ci przy drzwiach przystąpili do leżącej. Pilot porwał jednego, uniósł nad głowę, okręcił i cisnął o podłogę. Drugiemu wyrwał dobyty miecz z ręki i - rozbrojonego - zabił jednym pchnięciem. Wszystko rozegrało się tak szybko, że gdy przyboczni Semeny wybiegli zza stołu, stał już gotów do walki. - Stać! - wrzasnęła Semena. - Zabiję ją - ostrzegł Raladan, wskazując leżącą. - Potem zabiję siebie. Ale wcześniej jeszcze może tych dwóch durniów... Nie pozwolę jej zabrać, nie wiedząc, czy dobiliśmy targu. A zatem: tak czy nie? - Mogę cię przecież okłamać - powiedziała. - Nie, nie możesz - odparł. - Jesteś dziwką, ale to by było dla ciebie zbyt niskie. Znam cię trochę, nieprawdaż? Od dziecka. Od chwili, gdy przyszłaś na świat. Podeszła blisko. Zagrodził drogę mieczem, ale odsunęła ostrze. - Nie mów o mnie dziwka. Nigdy więcej tak nie mów, Raladan. Wyciągnęła rękę. Po krótkiej chwili oddał jej miecz. - Zabrać to - rozkazała, wskazując Ridaretę. - A ty na zewnątrz - zwróciła się do pilota. - Wyjdź na zewnątrz i rozbierz się do połowy. Dostaniesz dwadzieścia pięć batów. Trzydzieści, bo powiedziałeś na mnie dziwka. Może być? Skrzywił usta. - Nazywanie cię dziwką kosztuje pięć batów? - Tylko raz. Wyszedł przed dom i ściągnął kaftan. Po dwudziestym którymś smagnięciu przestał czuć cokolwiek. Potem, gdy go puszczono, upadł w błoto odwilży. Ci, co bili, teraz pomogli mu wstać. - Czy to uczciwe? - zapytała. Skinął głową, czując, jak od tego nieznacznego ruchu pęka posieczona skóra na plecach. Ból wrócił. - Miało być trzydzieści - rzekł chrapliwie. - Tyle było. - Źle bili. Pięciu ostatnich nie czułem, niech poprawią. Chcę ubić uczciwy interes. Warto było! Zrobiła krok do tyłu, zbyt zdumiona, by to ukryć
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Z tej cząstki życia tyle życia buchało, że don Juan odskoczył przerażony i jął krążyć po pokoju, nie śmiejąc spojrzeć na to oko, a widział je wszędzie, na posadzce i gobelinach...
- Zgromadzona w nich woda to odpowiednik rocznych opadów śniegu i deszczu na obszarze siedmiu pasm górskich w czterech stanach dwóch krajów, obszarze większym niż Francja...
- Pierwsza, jedyna!! Gdy spojrzę na pierwszą miłość dwóch młodych, niewinnych istot, poglądam na nią z czcią, ze łzami w oczach, z wzruszeniem i szacunkiem...
- Przesłał ojcu ostatnie spojrzenie i ostatni pocałunek i poszedł za panem de Sazerac wolnym i poważnym krokiem...
- Obrzucił mnie badawczym spojrzeniem, które widocznie musiało go prze- konać o moich pokojowych zamiarach, ponieważ odłożył broń i skinął gło- wą...
- Zaciął się i prowadzony przez dwóch knechtów szedł wyprostowany, dumnym wzrokiem odpowiadając na pełne złości i nienawiści spojrzenia, jakimi obrzucali go cesarscy...
- Wśród więzionych konspiratorów galicyjskich z lat 1833 -1845 chłopów w ogóle się nie spotykało, natomiast bogatsi mieszczanie stanowili wśród nich zaledwie l,2°/o, zaś...
- Zciany byBy udekorowane skromnie, lecz gustownie: wisiaB na nich Bupek zawierajcy skamieniaBe szcztki ryby, fotografia, na której [ciskaBem dBoD szympansa, oraz wypchany nietoperz
- Wręcz przeciwnie — w każdej z ośmiu kategorii, w jakich możemy spotkać autentyczne historie SF, większość z nich zdecydowanie nie spełnia warunków, jakie zawarłem w...
- Wyglądało na to, że tylko ona mogła zapobiec przelewowi krwi, poślubiając jednego z nich, - A co będzie, jeśli lady Gillyanne zostanie zraniona lub zabita podczas walki? -...