Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

-Narazimy się na gniew MacMillanów, Murrayów i Drummondów. Jej kuzyn należy do tego klanu. - Ona rozpoczęła walkę, a ja nie wrócę do domu z podkulonym ogonem, przepłoszony przez jakąś niedorosłą dziewuchę. A więc jesteś z nami czy nie? 59 Hannah Hovell • Highland Bride Duma - Jestem z wami, choćby dlatego, że zależy mi na tym, aby ta dziewczyna pozostała przy życiu i mogła poślubić któregoś z nas. - Niedobrze - mruknęła Gillyanne, kiedy George wprowadzał do rycerskiej komnaty chłopaka, który szpiegował landlordów. - George jest bardzo zatroskany. - George zawsze jest zatroskany - zauważył James, popijając wino. - Zauważyłam, że on ma wiele sposobów na wyrażanie strapienia. Teraz najwyraźniej ma prawdziwą zgryzotę. Chłopak też nie jest szczególnie radosny. - Gillyanne uśmiechnęła się do wchodzących. - Siadajcie. Ty jesteś Duncan, prawda? - Kiedy nalewała im wina, pięciu męż- czyzn z klanu Murrayów przysunęło się bliżej, żeby usłyszeć nowiny. -Tak, milady, jestem Duncan, wujek małej Mary. Gillyanne zaczekała, aż Duncan i George napiją się wina, zanim zadała pytanie. - Powiedz, Duncanie, czego się dowiedziałeś? - Miałem wiele szczęścia, milady - odrzekł Duncan. -Byłem na tyle blisko, że usłyszałem całą rozmowę tych trzech landlordów. - To miło z ich strony. Sądzę, że nie są mną zachwyceni. - Wcale nie. Sir Robert i sir David są bardzo źli, a sir Da-vid najbardziej. -To mnie nie dziwi. - Sir Robert się nie sprzeciwiał, widać było, że zgadza się ze wszystkim, co tamten mówi. Chcą nas zaatakować jutro, milady. - Tego się właśnie obawiałam. - Gillyanne westchnęła. -Przypuszczam też, że nie będą atakować pojedynczo. - Nie, sir David mówił, że połączą siły, żeby wedrzeć się do Ald-dabhach, a potem zdecydują, który zostanie pani mężem. - Jeśli jeszcze będę żyła. A co na to sir Connor? 60 - On nie mówił wiele. - Duncan pociągnął łyk wina. - Hannah Hovell • Highland Bride Duma Patrzył niechętnym wzrokiem na tamtych dwóch i czasem wymieniał uwagi z bratem. Odezwał się dopiero wtedy, kiedy sir David spytał go, czy z nimi trzyma. Powiedział, że gwałtowny, zmasowany atak może narazić panią na niebezpieczeństwo. Sir David uważał, że w takim razie wszystko zostanie tak, jak było przedtem. Sir Connor spytał tego głupca, czy nie boi się gniewu członków pani klanu, ale sir David odpowiedział, że pani to sama rozpętała, a on nie ma zamiaru wracać do domu z podkulonym ogonem. Wtedy sir Connor oświadczył, że będzie z nimi trzymać, ale tylko dlatego, że jest jedynym, któremu zależy na tym, żeby pani dożyła do ślubu z którymś z nich. Wahanie sir Connora dodało Gillyanne otuchy, mimo że sam też miał wziąć udział w ataku. Niczego nie zyskaliby, wlokąc ją do księdza tylko po to, żeby mógł jej udzielić ostatniego namaszczenia. Na korzyść sir Connora przemawiał jednak fakt, że nie przyłączył się do okrzyków żądnych zemsty landlordów. - Nie uda mi się już tego dłużej przeciągać - powiedziała - Podejrzewałam, że tak się stanie, miałam tylko nadzieję, że tak szybko nie podejmą decyzji o ataku. Myślałam, że będą potrzebować trochę czasu, żeby dojść do porozumienia, i poczynią jeszcze jakieś kroki, by mnie przekonać do swoich planów. W ten sposób zyskałabym dzień, dwa, a może nawet więcej. - Z tego, co widziałem i słyszałem, milady, ci dwaj land-lordowie są tak wściekli, że nie potrafią nad niczym się zastanawiać, nawet nad tym, jak najlepiej przeprowadzić atak. - Chcą szturmować mury? -Tak, chociaż nie wiem, czy MacEnroyowie wezmą w tym udział, bo ich landlord nie pochwala tego pomysłu. Goudie'owie i Dalglishowie nie wierzą, że potrafimy się obronić. - Duncan uśmiechnął się. - Sir Connor tłumaczy! im, że nie trzeba wielkich umiejętności, aby poczęstować strzałami gromadę szturmujących głupców. Powiedział też, że obejdą się bez drabin oblężniczych, bo będą mogli wspiąć się na mury po stosach trupów swoich ludzi. 61 Hannah Hovell • Highland Bride Duma Chciałem jeszcze tam zostać, ale kilku mężczyzn zaczęło się zbliżać do mojej kryjówki, więc szybko się wycofałem. Było już oczywiste, że tamci dwaj nie posłuchają sir Con-nora. Sir David przewodzi, sir Robert jest po jego stronie, więc sir Connor musi iść za nimi. - Ale nie dokładnie w ich ślady. - James zerknął na Gil-lyanne. - Gilly, pozwól nam... - Nie. - Uśmiechnęła się blado, widząc rozczarowanie na twarzy Jamesa i mężczyzn ze swojego klanu. - Wiem, że jesteście dobrymi żołnierzami, wierzę też, że ludzie z Ald-dabhach potrafią bronić swego domu - dodała, spoglądając na George'a i Duncana - ale o taką sprawę nie warto przelewać krwi. - Zmuszają panią do małżeństwa. - Ten pomysł wyszedł od króla. - Gillyanne spojrzała na nachmurzone twarze mężczyzn. - Jeśli my doprowadzimy do rozlewu krwi, to długotrwały pokój, jaki tu panował, skończy się raz na zawsze. A jeśli to zrobią oni, to stanie się to kamieniem obrazy dla MacMillanów, Murrayów i Drum-mondów oraz wszystkich ich sprzymierzeńców. Małe nieporozumienie pomiędzy mną a tymi trzema głupcami przekształci się w długą, zażartą walkę o szerokim zasięgu. - Ładna perspektywa - mruknął James. - No właśnie. I z jakiego powodu? Bo nie chcę wybrać sobie męża spośród trzech landlordów? - Pokręciła głową. - Nie, to byłoby szaleństwo