Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Przywodził sobie na pamięć, że kosztem swego życia zniszczył owoc trzytygodniowych przygotowań i może gród ocalił. Życia nie straci darmo. A jednak żal mu go było. Cóż znaczyły miłostki, które dotychczas zdały mu się jego treścią! Teraz żałował, że już mu nie będzie dane dokonać czynów, które, jak czyny Stoigniewa, ważą na losach wszystkich. Z niewiast pamiętał tylko o Chwałce. I ona o nim nie zapomni, choć już wiatr rozniesie jego prochy. Zrozumiał to dopiero teraz, gdy już jest za późno. Żal go ogarnął, że ją odtrącił. Ale wszystkie myśli przygasły w nim, gdy pod stopami zadudniły deski kładki wiodącej przez Ślęzę do lutyckiego obozu. Gdy z rąk niemieckich knechtów odebrało go dwóch kudłatych wojów lutyckich, ogarnęło Milika uczucie tak rozpaczliwej bezradności, że aż nogi ugięły się pod nim. Wlókł je jak starzec, potykając się i przeklinając samego siebie. Stoigniew przestrzegał go, by się sam z sobą obliczył. Obliczył się źle. Dotychczas znał tylko śmierć w walce i tej się nie lękał. Ale uczucie bezradności ofiarnego bydlęcia prowadzonego na rzeź obce mu było zupełnie. Nigdy nie przypuszczał, że próg śmierci może być tak trudny do przebycia i że co innego jest życia zbyć, a co innego świadomie je poświęcić. Stoigniew musiał to wiedzieć, a jednak nie wahał się siebie postawić. Znało go wielu Niemców. Gdyby go poznano w przebraniu, czekała go jeszcze gorsza śmierć. Milik opanował się. Skoro wojewoda jego wybrał na wspólnika swego czynu, on okazaniem niemęskiego lęku nie pozwoli sobie zmącić uczucia gorzkiej dumy. Losu swego i tak nie odwróci. Wyprostował się i szedł śmiało, drwiącym i zuchwałym spojrzeniem odpowiadając na zaczepki i groźby. Gdy go zamknięto w szopie, modlił się już jeno, by do końca zdołał utrzymać na wodzy kłębiący się w nim lęk oraz by koniec ten nastąpił prędko. Już się nie buntował. Nim słońce zajdzie, za jedno będzie, dlaczego chciał umrzeć i jaką śmiercią skonał. Ale pamięć jego czynu i męstwa, z jakim przyjął jego skutki, przetrwa długo. Serce stanęło w Miliku przez chwilę, gdy otwarły się zbite z dranic drzwi szopy i potężny, brodaty mąż, widocznie ktoś ze starszyzny, skinął na niego, mówiąc: - Pójdź! Ale Milik był już panem siebie. Wstał, nie śpiesząc się, i szedł otoczony przez kilku wojów, nie patrząc na nikogo. Oczy utkwił w widnej z dala na wysokiej stanicy pośrodku obozowego dziedzińca postaci Swarożyca. Gdy minęli szereg namiotów i otworzył się widok na wolną przestrzeń koło stanicy, jeszcze raz serce zatłukło się w Miliku. W słońcu świecił świeżym drewnem stos smolnych bierwion, ostateczny cel jego drogi. Tego był tak pewny, że sam zatrzymał się przy nim. Ale idący w przedzie mąż obejrzał się i powtórzył: - Pójdź! Teraz nogi zatrzęsły się pod Milikiem. Starczyło mu opanowania, by dojść do miejsca, gdzie spodziewał się umrzeć, nie starczyło już na czekanie. Zachwiał się i byłby upadł, ale strażnicy ujęli go pod związane ramiona i wiedli za starszym, który szedł ku rzece. Milik oprzytomniał nieco, ale jak przedtem przed rozpaczą, tak teraz całym wysiłkiem bronił się przed nadzieją. Może poganie myją ofiary przed ich złożeniem? Gdyby dopuścił do siebie nadzieję i ona go zawiodła, czuł, że się już załamie. Ale gdy wyszli zza krzów, zasłaniających mostek leżący naprzeciw furty koło stołbu, nadzieja porwała Milika jak wicher liść. Za mostkiem stał wojewoda wśród kilku ludzi, między którymi Milik poznał lutyckich jeńców. Zrozumiał, ale mimo to zdało mu się, że śni. Zdjęto z niego więzy. Strażnicy przeszli wraz z nim mostek, odebrali swoich i zawrócili. Milik osłabł zupełnie i ciężko wsparł się o poręcz mostka. Wojewoda skinieniem ręki odprawił wojów, którzy przywiedli lutyckich jeńców. Stał, patrząc na Milika, który odwrócił twarz, by nie okazać cieknących po niej nieodparcie łez. Stoigniew przez chwilę czekał w milczeniu, potem położył rękę na ramieniu Milika mówiąc: - Prawy mąż i nad radością umie panować. Milik przetarł oczy i spojrzał na Stoigniewa, który patrzył na niego z łagodnym zrozumieniem. Na surowej jego twarzy zjawił się uśmiech, gdy dorzucił: - Ostaw łzy białkom. Dzieciuchem wyszedłeś, mężem wróciłeś. Bywa, że chwile starczą za lata. Mniemam, iże nie masz mi za złe, żem ci umrzeć nie dał. Teraz już będziesz wiedział, jak życiem szafarzyć. Miast odpowiedzi Milik uchwycił rękę wojewody i do ust przycisnął. Stoigniew objął go za głowę, mówiąc: - Wzajem sobie dziękować winniśmy, że cesarz z hańbą odejdzie. A teraz, gdyś się już z życiem pogodził, pójdź, bo wszyscy czekają na ciebie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Skutki doraźne to zaburzona lub zerwana interakcja wychowawcza oraz pejoratywna ocena zdarzenia wychowawczego przez wychowanka(zdarzenia, które określany jako błąd), a na...
- Ś Diaspar zamieszkiwane jest wciąż przez tych samych ludzi, chociaż w miarę, jak jedni wracają do Sali Tworzenia, a inni z niej wychodzą, skład aktualnej populacji Diaspar ulega...
- Nowy hetman przyspieszyB prace nad budow przepraw przez Plaszówk, którymi chciaB wyprowadzi wojsko z okr|enia, uderzy na oddziaBy LanckoroDskiego i stworzy w ten sposób mo|liwo[ wycofania si reszty powstaDców
- Można by to nawet uznać za najważniejszy temat pierwszych, ukończonych przez Wyspiańskiego, scen dramatu -tak król broni swoich racji w pierwszej rozmowie z Barbarą i wokół...
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Stało na nim naczynie z brązu z ziołami (rycerz pasjonował się suszeniem ziół, które następnie podpalał i przez małą rurkę wdychał gryzący dym), butla wina i srebrny puchar...
- Odcinek trasy do Popadii został w latach 2002 - 03 odnowiony i oznakowany na biało-czerwono-biało przez wolontariuszy z fundacji „Karpackie Ścieżki"...
- Po „Siedmiu kotach" został w redakcji tajemniczy obiekt, który przez wiele lat zagracał nasz ciasny lokal (podobno była to tablica rozdzielcza do teatralnych świateł), oraz...
- David i Angela pozwolili jej przez jakiś czas bawić się z psem, lecz wkrótce musiała przyjść do bawialni, gdzie ponownie podłączono jej kroplówkę, Wilsonowie uważali bowiem, że...