Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Potem, został wezwany z powrotem do Anglii i był członkiem Długiego Parlamentu, w którym nigdy, jak i do dzisiejszego dnia, nie uczynił nic przeciwko sumieniu lecz wszystko czynił dla większej chwały Boga. Tu chciał zdać. sprawę o działaniach Długiego Parlamentu, lecz tak mu przerywano, że dał za wygraną; tedy zaczął się modlić za Anglię, za kościoły Anglii, a na koniec za miasto Londyn i tak przygotował się na śmierć i został ścięty. Nie zmienił barwy ani mowy dokońca, lecz umarł broniąc słuszności sprawy, w której stawał, i mówił ufnie o tym, że idzie zasiąść po prawicy Chrystusa, i we wszystkim okazał się najbardziej zdeterminowanym z ludzi umierających w ten sposób, i raczej gorącym niż bojaźliwym, a przecie pełnym pokory i powagi. Stamtąd do urzędu, na obiad do Trinity House i dalej w urzędzie aż do późna w nocy. Tego dnia przybył niespodzianie z Tangeru gubernator tamtejszy, lord Peterborough,. z raportem o tej twierdzy, która, jak się obawiam, nie jest w najlepszej kondycji. O tym wszystkim dałem znać Milordowi, który jest w Hinchingbroke, jak słyszę, bardzo kontent z robót przy budowie swego pałacu.   16 czerwca. Wstałem przed, czwartą i do Deptford, gdzie między innymi rozpatrywałem próbki łoju i porównywałem łój, który chce nam sprzedać mój powinowaty Joyce, z łojem irlandzkim i znajduję, że nasz jest bielszy, a co do miękkości, to taki sam; ale w czym tu jest wada i czy jest jaka wada, to co do łoju nie mogę jeszcze nic powiedzieć. Po powrocie do domu zastałem sir W. Penna i sir J. Minnesa dyskurujących o domu dla sir Minnesa, który ma się do nas przeprowadzić, czemu ja będę bardzo rad.   17 czerwca. Całe rano w urzędzie, obiad w domu i znów do urzędu, a wieczorem do sir W. Battena, gdzie wszyscyśmy się trafem spotkali, tedy gawędziliśmy, a oni pili wino; ale ja uchyliłem się od picia czyjegokolwiek zdrowia! Sir J. Minnes jest, jak postrzegam, najwyborniejszym kompanem.   18 czerwca. Wstałem wcześnie i poczytawszy trochę Cycerona, do urzędu. Potem do lorda Crewa, z którym obiadowałem, tamże słyszałem, że wszyscy mówią o męstwie sir H. Vane'a i o jego śmierci jako o cudzie. Stamtąd do Lely'ego, u którego widziałem między wielu rzadkiej piękności rzeczami portret księżnej Yorku w całej postaci, siedzącej z okazałością w krześle, w białej sukni jedwabnej; także i portret Króla, jeszcze nie skończony. Dałem parę groszy chłopcu, który nam to w nieobecności mistrza pokazał, i obiecałem przyjść jeszcze, i ma mi pokazać portret lady Castlemaine, którego tym razem nie mogłem zobaczyć, gdyż był zamknięty. Potem do Wrighta, lecz, o Boże! co za różnica między dziełami tych dwu malarzy! Wieczorem pogadawszy wesoło w kuchni z żoną i dziewkami, co tymi czasy mam we zwyczaju będąc bardzo kontent z obu naszych dziewcząt, do łóżka.   19 czerwca. Wstałem o piątej rano, a czekając, aż Will Hewer będzie gotów do wyjścia ze mną, grałem trochę na lutni. Do urzędu, przygotować wszystko do naszej rannej sesji. Długośmy tego dnia zasiadali nad wielką sprawą zawarcia kontraktów na kupno 500 ton konopi od panów: sir W. Ridera, Cutlera i kapitana Cocke'a; przy czym ja ułożyłem warunki tej umowy. Potem do domu na obiad i znowu do urzędu, ślęczałem nad papierami, a rzeczywiście od dawna umysł mój nie był tak zaprzątnięty sprawami służby i z taką przyjemnością, albowiem zaczynam widzieć, jaką to rozkosz daje. 20 czerwca. Wstałem o czwartej rano i do urzędu, gdziem wygotował umowę między Królem i sir Janem Winterem dotyczącą lasów w Deane; a zaś, gdy i on sam przyszedł, czytaliśmy ją razem i bardzo nam się udała. Potem sir J. Winter pokazał mi na mapie, gdzie są lasy w Deane, i wiele innych rzeczy wartych, żebym je wiedział; i postrzegłem, jak jestem jeszcze mało biegły w sprawach mego urzędu, skoro nie znałem do tego czasu geograficznej strony jego interesów. Mamy wiadomość, że holenderskie i hiszpańskie okręty stoją naprzeciw Lizbony; może być bieda z Portugalią. Na Giełdzie słyszałem kupców srogą wyrażających obawę, że Hiszpan zerwie pokój, myślą bowiem, że nie ścierpi on panowania naszego w Tangerze, Dunkierce i na Jamajce.   21 czerwca. Komendant Tower na moje pytanie, jak umierał sir H. Vane, rzekł, iż umierał w uniesieniu; i wszyscy przyznają, że z taką odwagą, jak nigdy żaden człowiek nie umierał.   22 czerwca. (Niedziela. ) Wracając dziś do domu, spotkałem Williama Swana, który mówił w obronie Fanatyków tak żarliwie, jak nigdy w życiu nie mawiał, i litował się nad lordem Sandwi-chem i nade mną, że oddajemy się marnościom świata; i że upadek przyjdzie na nas wszystkich, gdyż tylko on i jego towarzysze są zgodni z duchem narodu i większość narodu jest z tymi, co walczyć będą o wolność sumienia przeciw Ustawia o Zjednoczeniu Kościołów — aż do śmierci; a jeśli nie będą mogli kazać publicznie, będą się modlić i kazać w swoich domach. Rzekł mi nadto, że sir H. Vane jest z całą pewnością w niebie, bo jeśli kiedy człowiek umierał śmiercią świętego i męczennika, to on nią umierał; i że Król długo nie odzyska tego, co stracił przez skazanie tego człowieka. Co sądzić o tym wszystkim — nie wiem, ale myślę, wyznaję, że biskupi nie będą mogli tak wysoko się nosić, jako teraz to czynią.   24 czerwca. (Noc świętojańska. ) Wstałem wcześnie i do urzędu przygotować wszystko do sesji. Trwała całe rano i chwała Bogu widzę, że moją pilnością zdobywam każdego dnia więcej gruntu pod nogami w urzędzie. W południe do Giełdy, gdzie także zaczynam być już znanym człowiekiem, do domu na obiad i znów na całe popołudnie do urzędu. Wieczorem wiadomość, że Field pozwał mnie w Ratuszu o 30 funtów za aresztowanie go; nakaz tego aresztowania podpisaliśmy byli wszyscy, ale że tamci są posłami do Parlamentu, Field zaczął swe prawowanie się ode mnie; i grozi mi czymś więcej, ale mam nadzieję, że książę Yorku mnie ochroni.   25 czerwca, Wstałem o czwartej i do urzędu, a zaś na Thames Street i tam wypytywałem po kramach o ceny dziegciu i oliwy i kontent byłem z mych indagacji, bo spodziewam się oszczędzić coś dla Króla przy dostawach. Mojej żonie ucho bardzo dokucza, ja zasię przeziębiłem się i nawiedzają mnie dawne bolę w nerkach.   26 czerwca. Nicholson, mój szkolny kolega z Magdalenę College, przyszedł i graliśmy z nim około czterech godzin na skrzypcach i basetli.   27 czerwca