Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Czy Izraelczycy są wobec ciebie przyjaźnił 50% - tak, 5% - nie, 45% - tak sobie. - Co zrobić z zajętymi terenami? 27% - zwrócić, 67% - nie zwracać. 100 Robert Golan, przewodniczący Związku Olim z ZSRR w Izraelu: - Blisko 90% nowych olim z ZSRR żyje w warunkach poniżej granicy nędzy. Większość z nich nie dojada. Poruszają się głównie pieszo, nawet na długich trasach, by zaoszczędzić na bilecie autobusowym. Są nowi olim, którzy żywią się wyłącznie chlebem i kartoflami, a mięsa nie mieli w ustach, od kiedy przyjechali do kraju. Próbują się ratować w różny sposób. Sądy rabinackie odrzucają coraz więcej wniosków rozwodowych par olim. Często sami zainteresowani przyznają, że chodzi im o otrzymanie większej sumy z Ministerstwa ds. Imigrantów. Po rozwodzie dostają odrębną zapomogę, co zapewnia im większą pomoc. Koncepcje rozwodowe zrodziły się z wyjątkowo trudnej sytuacji, w której opłata za mieszkanie pożera całą sumę, jaką rodzina otrzymuje na pokrycie wszystkich wydatków. Kombinacje mieszkaniowe są nową formą oszczędności albo zbijania majątków. Zarówno ze strony Izraelczyków, którzy podnoszą ceny wynajmowanych mieszkań, jak i ze strony imigrantów przedstawiających fikcyjne umowy, a żyjących wspólnie. Ceny mieszkań skoczyły kilkakrotnie. Wynajęcie jednopokojowego kosztuje od 200 do 300 dolarów miesięcznie, cztero-pokojowego - 500-600. Kupno od 40000 do 90000, ale o tym w przypadku olim nie ma raczej mowy. I tak niemal cała suma, jaką otrzymują od państwa, idzie na mieszkanie. Ceny są zróżnicowane w zależności od miejsca, a głównie od możliwości dostania pracy w tym rejonie. Olim płacą zwykle za pół roku z góry, co może być pułapką, gdyż dopiero z czasem odkrywają niedogodności wynajmowanych lokali. Opowiadano mi o przypadku wynajęcia mieszkania w ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej, za 400 dolarów za rok z góry. Rosjanie, nie przestrzegający świąt, nie noszący chałatów, korzystający z telewizji i innych świeckich przywilejów, stali się obiektem prześladowań są-"siadów. Tłuczono im szyby, obrzucano wyzwiskami, musieli się wyprowadzić, tracąc wpłaconą sumę. - Nie kierujemy olim na tereny okupowane - oznajmia rząd. Istotnie żaden ole nie został tam siłą przewieziony. Ale w sytuacji, gdy ceny mieszkań w całym kraju skaczą pod niebo, a domy na tych terenach oddawane są prawie darmo, w krótkim 101 czasie olim nie będą mieli innego wyjścia, jak tylko przyjąć ten prezent. Dane z Ministerstwa Budownictwa mówią o planowanej budowie 12000 nowych mieszkań na tym obszarze w ciągu najbliższych trzech lat. Mieszkania te są przeznaczone dla około 50000 osadników. Stoiska prasowe w Izraelu zmieniły wystrój. Coraz więcej tam gazet z nie znaną Izraelczykom czcionką. Duże pomarańczowe i niebieskie tytuły. Cóż to za dziwny alfabet? Rosjanie przyszli. Na prasowym rynku poruszenie. Międzynarodowy potentat prasowy, baron Robert Maxwell, również wszedł do nowej konkurencji. Obecna alija jest jednorodna i bardzo chłonna, głodna słowa pisanego, od którego była przez tyle lat odcięta. Czyta dużo, trzy do czterech gazet dziennie. Potrzebuje .informacji, jest ciekawa wszystkiego. Niezdolna do czytania po hebrajsku, czasem również alfabetem łacińskim, zdana jest na codzienne lektury cyrylicą. Wydawcy świadomi są obowiązku, jaki stał się ich udziałem, obowiązku wszechstronnej i rzetelnej informacji, nie tylko bieżącej. Prasa przedstawia nowym imigrantom zarówno podstawy izraelskiej bankowości, jak i tajemnice Tory czy przyczyny^-- lottomanii, która opętała kraj. Omawia szeroko historię i kulturę ich nowej ojczyzny. Możliwość czytania prasy wolnej i nie cenzurowanej jest na tyle atrakcyjna, że wielu olim woli iść pieszo na ulpan, oszczędzając na gazetę. Po rosyjsku ukazują się obecnie w Izraelu trzy dzienniki, jeden z czterostronicowym dodatkiem, osiem tygodników i kilka dwutygodników. Trwa dyskusja o gustach rosyjskich czytelników, które wciąż nie są dokładnie znane, o ich politycznej orientacji i intelektualnych potrzebach. "Nasza Strana", "Nowosti Niedieli" i "Sputnik" to trzy dzienniki, które ma do dyspozycji rosyjski ole. Shabtai Himmel-farb pierwszy zaczął wydawać rosyjski dziennik "Nasza Strana". Drukuje on również gazetę rumuńską, polską, węgierską, niemiecką i w języku jidysz. Niemiecka jest najstarsza (1933), rosyjska (1974) - najmłodsza. Himmelfarb czyta we wszystkich tych językach. Jego gazeta ma 22-24 strony codziennie, a w piątki 102 nawet i 100. W większości są to tłumaczenia bieżących informacji, ale również program telewizyjny, powieści kryminalne i tłumaczenia Isaaca Bashevisa Singera. Ma piętnastu zawodowych dziennikarzy rosyjskich, którzy u niego pracują. 28000 nakładu codziennie. 35000 w piątki. Ponad 300 czytelników pisze każdego dnia do gazety. Czy możliwość życia w ich własnym języku, również dzięki prasie, nie opóźnia procesu adaptacji? Czy nie tworzy sytuacji getta? Odpowiedzi - także samych wydawców - są różne. - Pomagamy w wejściu w ten świat, nie w oddzieleniu się od niego - mówią jedni. - Osiemnaście lat temu musieliśmy szybciej uczyć się hebrajskiego - twierdzą inni. - Teraz to nie jest konieczne, bo rosyjski jest wszędzie. Wielu starszych olim może nigdy nie nauczyć się hebrajskiego. "Wsio dla was nowyje repatrianty". Dla pisarzy to bywa szok. Pracujący w języku zmuszeni są nagle szukać słów w podręcznym słowniczku dla olim. W obecnej aliji przyjechało około 60-70 piszących. Wśród nich jakieś 20 nazwisk wysokiej klasy. Wielu niezłych poetów, prozaików mniej. Ktoś mówi, że Żydzi lubią pisać. Związek Pisarzy stara się im pomagać. Organizuje wieczory autorskie, na które jedzie jeden rosyjski pisarz, jeden hebrajski i jeden znający oba języki. To jest bardzo dobrze płatne. Trzy występy dają blisko 1000 szekli miesięcznie, to nieźle (minimum socjalne wynosi 1200 szekli, robotnik w fabryce aluminium zarabia 2200). Ponadto wydanie pierwszej książki opłaca im państwo. Jest także biuro w Związku Pisarzy, do którego zawsze można przyjść. Są cztery bezpłatne domy pracy twórczej, gdzie trzeba tylko samemu się żywić. Oczywiście, że jest trudno. Efraim Bauch nie rozczula się nad ich losem. - Osiemdziesięciu pisarzy z mojej emigracji jakoś sobie radzi. Są już podobno nowe tłumaczenia na hebrajski. Ci także sobie poradzą. Wiele energii tracą, żeby "dognać"