Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Ja również milczałem, nie chcąc zdradzić naszej wspólnej tajemnicy. Hiszpania - ciągnęła Cloridia - była krajem, gdzie uważnie badano zdeformowane płody. Antonio Torquemada w dziele Ogrody ciekawych kwiatów pisał między innymi o tym, że z kobiet zapłodnionych przez niedźwiedzia lub pawiana rodzą się ludzie doskonali i rozważni. Przytoczył przykład Szwedki, która uległa niedźwiedziowi, oraz Portugalki skazanej na śmierć na pustyni, gdy zaszła w ciążę z pawianem. Obydwie kobiety urodziły zdrowych synów. Podobnie było w przypadku kobiety i psa, którzy jako jedyni uratowali się z tonącego statku płynącego do Indii Wschodnich. Dotarli na bezludzie o nazwie Tartaria, gdzie pies ratował kobietę przed atakami dzikich zwierząt. Ze związku kobiety i psa urodził się chłopczyk. Gdy dorósł do wieku męskiego, współżył z matką, płodząc mądre, doskonałe dzieci. Z czasem potomkowie psa zapełnili całe królestwo. Na pamiątkę swojego cesarza nazywają Wielkim Psem. - Od razu nasuwa się porównanie z rodem Scaligerich, władców Werony - ciągnęła Cloridia, coraz bardziej rozbawiona naszym zdziwieniem - którzy najwidoczniej pochodzą od psa, skoro w nazwiskach członków tej rodziny występuje słowo cane - pies, lub cangrande - duży pies. Wkrótce opat pożegnał się z nami. Przyjrzałem się mu: był wyczerpany. Straszliwe przeżycie, jakiego doświadczyliśmy w „Okręcie", bardzo go osłabiło. Potrzebował odpoczynku. Poza tym był to ostatni wieczór uroczystości, na którym z pewnością pojawi się Albani. Gdy zostaliśmy sami, opowiedziałem Cloridii o ostatnich wydarzeniach. Po wysłuchaniu moich słów zamyśliła się. Zapytałem, co o tym wszystkim sądzi. - Pewne sprawy - powiedziała - należy pozostawić własnemu biegowi. Zajmij się raczej posagiem dla naszych córek, który obiecał ci Melani. W oczekiwaniu na ostatnie przedstawienie, które miało się rozpocząć tuż po zmierzchu, goście oddawali się różnym zabawnym rozrywkom. Urządzono boisko do gry w lotkę. U Horacja przy placu del Fico, mistrza w tej dyscyplinie, kupiono najlepsze rakietki i lotki (zwane też latającymi piłeczkami). W pobliżu przygotowano również pole do gry w kule. Chętnych do gry było jednak niewielu. Większość gości wolała zachować siły na wieczór, który zapowiadał się wyjątkowo atrakcyjnie. Kardynał Spada polecił rozstawić w ogrodach pawilony z delikatnego jedwabiu, lekkie i opalizujące, sprowadzone podobno specjalnie z Armenii (po raz pierwszy w Rzymie). Kolorowe i bogato zdobione, były przyjemne dla oka. Kto chciał, mógł przez otwór w górze popatrzeć w rozgwieżdżone niebo i wdychać powietrze pachnące dymem unoszącym się z kadzielnic. Goście, którym nie chciało się spać, mogli usiąść na wygodnych otomanach, rozkoszując się widokiem egzotycznego wystroju wnętrza, do świtu raczyć się smakołykami, które podsuwali im lokaje przebrani za Saracenów. Ponieważ gra w lotkę i w kule nie cieszyła się zbytnim zainteresowaniem, don Paschatio zwolnił mnie z obowiązku donoszenia zawodnikom odrzuconych za wyznaczone linie „latających piłek" i skierował do pracy przy urządzaniu pawilonów. Rozwijałem dywany i tapiserie, rozstawiałem kadzielnice, polerowałem mosiężne miski i napełniałem je pachnącą wodą do mycia rąk, zadbałem, by w pawilonach nie zabrakło serwetek i ręczników et cetera, et cetera. Wypełniałem te zadania i rozmyślałem o opacie Melanim. Jak dowiedzieliśmy się od Ugonia, nazajutrz o świcie, czyli w czwartek, cerretanie mieli przekazać traktat o sekretach konklawe kardynałowi Albaniemu. Co sekretarz do spraw brewe uczyni z dziełem Atta? Może jeszcze tego wieczoru zaproponuje opatowi jakąś wymianę, żeby go jeszcze bardziej skompromitować? Zaszantażuje: nie zniszczę cię, jeśli wyświadczysz mi pewną przysługę?... A może nazajutrz, na przykład podczas odwiedzin gości w pałacu Spada, Albani wykorzysta sytuację i wywoła skandal, rzucając rękopis Melaniego do stóp ministrom papieża, w tym kardynałowi Spadzie? Wówczas wszyscy będą mogli przeczytać tajne informacje na temat konklawe i porozumień z Francją, jak również prawdziwą opinię opata o dziesiątkach kardynałów, których grzeszki ujawnił, przekonany, że jego dzieło trafi wyłącznie do rąk Arcychrześcijańskiego Króla. Przez całe życie opat Melani wymykał się z zasadzek, spiskował, wynosił głowę z niebezpiecznych sytuacji. Teraz jego ziemska wędrówka dobiegała końca. Talent do politycznych akrobacji, szpiegostwa i dyplomacji miał doprowadzić go do klęski. Za kilka godzin, najpóźniej nazajutrz, roztropność, z jaką działał przez tyle lat, ostrożność, pozory... No, cóż, wszystko to miało załamać się pod ciężarem hańby i donosu, i to nie po cichu, ale w obecności najwyższych urzędników Kościoła rzymskiego - tych samych, o których sądził, że zna ich jak własną kieszeń
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- - Chciałabym nawet, żeby ktoś tu wszedł w tej chwili i żeby ta cała komedia wreszcie się skończyła! Coś przecież musiałoby się stać, gdyby mnie tu znalazł! - Na miłość boską...
- Był synem trze- ciej żony Augusta i z rozkazu swojego przybranego ojca musiał porzucić żonę Agryppinę, aby poślubić córkę Augusta — Julię, której był trzecim mężem...
- David i Angela pozwolili jej przez jakiś czas bawić się z psem, lecz wkrótce musiała przyjść do bawialni, gdzie ponownie podłączono jej kroplówkę, Wilsonowie uważali bowiem, że...
- Król stanął kwaterą w Braclawiu, a wojsko na zimowe leże CV3 91 CV rozmieścił w pasie od Kijowa po Multany, dalsze działania bowiem musiał powstrzymać z powodu nowej zdrady...
- Sir John podawał mu już jednak kieliszek szampana i Clinton musiał wznieść toasty, uroczysty za królową i ironiczny za sułtana oraz nowy traktat, zanim...
- Obrzucił mnie badawczym spojrzeniem, które widocznie musiało go prze- konać o moich pokojowych zamiarach, ponieważ odłożył broń i skinął gło- wą...
- Prawdą było przecież to, co Jojustin powiedział do Biagia: ktoś musiał zarządzać zamkiem, a tylko on miał dość praktyki, by to robić pod nieobecność Richiusa...
- - Nawet jeśli z początku zawarliście małe, tajne przymierze, wszystko musiało się zmienić, kiedy z Żalników ściągnęła Zarzyczka z orszakiem Pomorców...
- Chaldejczycy za[ byli przekonani, |e poza wodami otaczajcymi ziemi istnieje wysoki mur wyrastajcy z wody, podtrzymujcy sklepienie i wody nad sklepieniem
- - Dlaczego ściągnęłaś tę Platynę? Tina spojrzała na mnie, przez chwilę milczała, aż w końcu musiała się domyślić, że słyszałem ich rozmowę, bo powiedziała z nieoczekiwaną...