Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- I co? Chodzi z nim? - Nie. - Powiedziałaś o niej "dziewczyna Kacpra", tak jakbyś była zupełnie pewna, że z nim chodzi. - Byłam ciekawa, czy zaprzeczy. Zaprzeczyła. - Odetchnęłaś z ulgą? Zaczynały się wiadomości, pokazała się już wstępna plansza. Tina nie odpowiedziała, sięgnęła po garść słonych orzeszków, które stały przed nami na stole, ale nie wzięła ich do ust, tylko przesypywała je z ręki do ręki. Już było widać studio, kiedy powiedziała krótko: - Nie rozumiem, dlaczego pytasz. - Ja właściwie też nie bardzo rozumiem, dlaczego mnie obchodzi to, co czuje moja córka. Również sięgnąłem po orzeszki i również nie jadłem ich, tylko przesypywałem z ręki do ręki. - Nie wiem, czy odetchnęłam z ulgą, nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Z powrotem wsypała orzechy do miseczki, otrzepała ręce i podniosła się z fotela. Stanęła za moimi plecami, poklepała mnie po ramieniu. - Dobranoc, tato. - Nie obejrzysz serialu? - Nie, chyba nie. Po chwili usłyszałem szum wody puszczonej do wanny i włączone w łazience radio. Po dzienniku zeszła jednak na dół i owinięta ręcznikiem kąpielowym usiadła na fotelu podciągając nogi. Film już trwał, więc zapytała: - Możesz mi opowiedzieć, co było do tej pory? Opowiedziałem. Parę dni później zadzwoniła do mnie pani, u której zatrudniła się Tina. Gratulowała mi córki, chwaliła, że tak jest dobrze wychowana, taka szczera i otwarta, zupełnie inna niż dziewczyny w jej wieku, które tylko chłopaków mają w głowie i żadnych ambicji. Jest przekonana, że Tina dostanie się do szkoły teatralnej, żałuje, że te dwa tygodnie tak szybko mijają, ale na szczęście Tina powiedziała, że chętnie będzie opiekowała się ich córeczką, jeżeli ona i jej mąż będą chcieli gdzieś wyjść wieczorem. Bardzo mi miło, podziękowałem, bardzo się cieszę, tak, Tina jest wyjątkowo szczera i otwarta, przyznałem jak głupi, a potem wyszedłem przed dom, usiadłem na schodach tarasu i patrząc się w głąb ogrodu, zastanawiałem się, nie tyle nad tym, na jakim ja właściwie świecie żyję, tylko nad tym, na jakim świecie żyje Tina. I nawet nie przyszło mi na myśl, że ona pomieszała dwa światy, wiedząc czy też nie wiedząc o tym. Kartki od Achmeda przychodziły regularnie. Co dwa, trzy dni wyjmowałem ze skrzynki kolorowe pocztówki z pozdrowieniami, czasami drobnymi literkami Achmed opisywał w nich również jakieś szczególnie dla niego ważne wydarzenie, którym jak najprędzej chciał się z nami podzielić. Tina wsuwała kartki za szybę w kuchennej szafce, więc kiedy zaczął się rok szkolny, mieliśmy już niezłą kolekcję widokówek z trasy przemierzanej przez Achmeda. Jesień zaglądała w okna naszego domu, dni były coraz krótsze, opadały wilgotne, wymięte liście, bo niebo coraz częściej ciemniało deszczowymi chmurami, ale Achmed życzliwie wybierał dla nas kolorowe widokówki, najczęściej przedstawiały letnie, słoneczne widoki miejscowości, które odwiedzał, i tym samym rozweselały nam wczesne i mokre tego roku wieczory. Pewnego dnia, wracając z pracy, zastałem w skrzynce na listy zielony druk z poczty. Było to awizo na list polecony, Tina jeszcze nie wróciła ze szkoły i ze swoich dodatkowych fakultetów, więc nie wchodząc nawet do domu, zawróciłem i pojechałem na pocztę. Odebrałem w okienku dość grubą kopertę zaadresowaną przez Achmeda tylko do mnie, chociaż zwykle wszystkie swoje kartki kierował do nas obojga, dodatkowo opatrzoną bardzo wyraźnym, starannie wykaligrafowanym napisem: DO RĄK WŁASNYCH. Zaniepokoiłem się, tajemnice nie były specjalnością Achmeda, o swoich poszukiwaniach źródeł wód mineralnych opowiadał wszystkim do znudzenia, tak jak i o licznych przypadkach, które sprawiły, że stał się obywatelem świata, chociaż jego ród wywodził się z Maroka. Dziwnym zrządzeniem losu od dziecka wychowywany był w głębokiej wierze katolickiej przez niezwykle zacną rodzinę rdzennych Polaków pochodzących z dawnych kresów. Dlaczego skierował swój list z podróży do moich "rąk własnych"? Jaką tajemnicę chce mi powierzyć, zastanawiałem się, wracając z poczty do domu. Niepokój kazał mi zatrzymać samochód na skraju szkółki leśnej otoczonej ogrodzeniem z surowych belek. Wysiadłem i opierając się o ten mokrawy, prowizoryczny płotek, rozerwałem kopertę. Wyjąłem z niej plik kartek zapisanych przez Achmeda i kolorowe zdjęcie
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Skutki doraźne to zaburzona lub zerwana interakcja wychowawcza oraz pejoratywna ocena zdarzenia wychowawczego przez wychowanka(zdarzenia, które określany jako błąd), a na...
- Ś Diaspar zamieszkiwane jest wciąż przez tych samych ludzi, chociaż w miarę, jak jedni wracają do Sali Tworzenia, a inni z niej wychodzą, skład aktualnej populacji Diaspar ulega...
- Nowy hetman przyspieszyB prace nad budow przepraw przez Plaszówk, którymi chciaB wyprowadzi wojsko z okr|enia, uderzy na oddziaBy LanckoroDskiego i stworzy w ten sposób mo|liwo[ wycofania si reszty powstaDców
- Tego dnia wszelako, kiedy w związku z przybyciem poselstwa węgierskiego i spodziewanym przyjęciem tronu Węgier przez Władysława zjechali się do Krakowa niemal wszyscy...
- Stało na nim naczynie z brązu z ziołami (rycerz pasjonował się suszeniem ziół, które następnie podpalał i przez małą rurkę wdychał gryzący dym), butla wina i srebrny puchar...
- Odcinek trasy do Popadii został w latach 2002 - 03 odnowiony i oznakowany na biało-czerwono-biało przez wolontariuszy z fundacji „Karpackie Ścieżki"...
- Po „Siedmiu kotach" został w redakcji tajemniczy obiekt, który przez wiele lat zagracał nasz ciasny lokal (podobno była to tablica rozdzielcza do teatralnych świateł), oraz...
- Palenie marihuany wiąże się wprawdzie w niewielkim stopniu z zażywaniem środków psychotropowych przez rodziców, jednakże to, że twoi rodzice nie zażywają narkotyków,...
- I nie zauważony przez nikogo zeskoczył z ławki i wywędrował z przedziału najpierw na platformę wagonu (bo drzwi były otwarte), a potem z wagonu na peron...
- Park Jordana został po pewnym czasie przejęty przez zarząd miasta Krakowa, ale profesor do końca życia czuwał nad j ega rozwojem i wypracowywaniem właściwego profilu,...