Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Podniósł się i wyjął z kieszeni arkusz papieru. — Do niedawna, a ściślej mówiąc do śmierci naszego właściwego kierownika ekspedycji nie powiedziałbym nic o naszym pochodzeniu, bo... bo po prostu, tak jak większość z nas, sam nic o tym nie wiedziałem. Tocs wyjaśnił mi wszystko jako swoje- 258 mu następcy tuż przed śmiercią. My — tu Chris powiódł ręką, wskazując siedzących współtowarzyszy — uwolniliśmy się wreszcie od klątwy, która ciążyła nad naszą przeszłością. W sprawę wtajemniczeni są wszyscy członkowie ekspedycji, ale nie nasz naród. Hal spojrzał na Djamilę. Sytuacja stała się jasna. Oto, co nas czeka, pomyślał Hal. Czyżby słowa Chri-sa oznaczały, że zostaliśmy wciągnięci w jakiś zatarg pomiędzy maluchami? Czy korpus ekspedycyjny odłączył się od tych, którzy ich wysłali? A może żywi teraz jakieś złe zamiary, chcąc wykorzystać fakt, że reszta narodu nie zna własnej przeszłości? Czyżby miało się okazać, że nasze środki ostrożności są konieczne, a nawet niewystarczające? Z drugiej strony ani ten Chris, ani pozostali przybysze nie wyglądali na takich, którzy knują coś złego. Chociażby ta szczerość, która przebijała już z pierwszych słów... Hal skoncentrował się ponownie na mówcy. — Wy i my jesteśmy wytworami tej samej ewolucji! — Chris przerwał. Djamila szturchnęła Hala w bok, a Gwen ściągnął kąciki ust i rzucił mu pełne uznania spojrzenie. Również Res zerknęła na niego, jakby chciała powiedzieć: „No, proszę!" — Nasi przodkowie — mówił dalej Chris — byli jeszcze w roku 1980 normalnymi ludźmi, przynajmniej jeżeli chodzi o wzrost — uśmiechnął się. — Przed stu dziewięćdziesięciu laty utworzyli oni, a było ich dwa tysiące zdrowych ludzi, kobiet i mężczyzn, swoje państwo, Blessed Island, czyli Błogosławiona Wyspa, jak je nazwali. Tak, kraj ten powstał po kryjomu i w ten sposób zaczęła się cała tragedia. Byli po prostu sektą, jedną z licznych, jakie istniały wówczas w Stanach Zjednoczonych Ameryki Pół- 259 nocnej, marzyli jak wielu ich rodaków o lepszym świecie. Ta sekta różniła się od innych jednym drobiazgiem, bardzo zresztą istotnym: byli w stanie realizować swoje plany! Część tych ludzi pochodziła z rodzin wielkich biznesmenów, dysponowała więc ogromnymi środkami finansowymi. Ich prorok, profesor Nhak, obiecał im... Hal przypomniał sobie coś nagle: w centrali encyklopedycznej zakodowany był fakt zaginięcia tego profesora w roku 1981 jako wydarzenie niezwykłe. Nie przywiązywał do tego większej wagi, zdziwiło go tylko, że tego typu wypadek przeszedł aż do historii. — ... piękny sielankowy świat zbytku i szczęścia. Jego nauka głosiła: Jedynym ratunkiem ludzkości przed groźbą śmierci głodowej i nuklearnym samounicestwieniem jest — Chris przerwał na chwilę, a potem dokończył podniesionym głosem — miniatury-zacja ludzi! Nam samym trudno jest dziś zrozumieć naszych przodków. W każdym razie demagodzy pokroju Nha-* ka znaleźli posłuch i wpływy. Świat był wtedy podzielony na kraje socjalistyczne i kapitalistyczne. Ten drugi obóz rozpadał się, przeżywał kryzysy i wstrząsy. Nie dostrzegał alternatywy, jaką był dla niego socjalizm, system obcy jego istocie. Nhak głosił następującą tezę: Jeżeli ludzie ulegną pomniejszeniu, zwiększy się niemal nieskończenie przestrzeń życiowa. A bezkresna przestrzeń życiowa oznacza likwidację przyczyn wojen, umożliwi nowe odkrycia, badania, produkcję — słowem, renesans okresu twórczego. Nhak wybierał długo, aż wreszcie skupił wokół siebie oddaną gromadkę kobiet i mężczyzn w liczbie około pięćdziesięciu, więcej osób nie chciał wtajemni-i 260 czać. Oni tworzyli jego sektą, byli władzą ustawodawczą i wykonawczą. W ciągu zaledwie trzech lat zdołali pozyskać wielu. Dwa tysiące. Byli to młodzi ludzie, pełni zapału, gotowi oddać życie za sprawę. Profesor dysponował wyspą, którą przekształcono, przygotowano do nowych, oczekujących ich warunków. Olbrzymi teren został zadaszony szkłem, po czym wyznawcy sekty przystąpili do tworzenia nowego świata. Jednocześnie zatroszczono się o to, aby nikomu niczego nie zabrakło. Być może przyznacie mi rację, jeżeli powiem, że takie zadanie może wzbudzić entuzjazm. Nic dziwnego, skoro w krótkim czasie pod szklanymi dachami wyprodukowano odmiany roślin i zwierząt użytkowych, jak również duże ilości odpowiednio przetworzonych materiałów. Kiedy urodził się pierwszy mutant ludzki, nastąpił z pewnością moment najwyższej euforii