Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Cóż, taki już mam talent, że wszystko psuję. A ty jesteś nawet dość kształtna, na swój sposób. - Czyżby? - zdenerwowała się. - Jesteś wstrętnym paskudnikiem! Ale prawdę mówiąc: jesteś przystojny. Mina mężczyzny wskazywała, że zamierza solidnie dogryźć swojej towarzyszce. - Właściwie można by cię nawet nazwać piękną - rzekł z rozmyślną obelżywością. - Tylko te łachmany przeszkadzają. Kobieta zaniemówiła z wściekłości. Zdarła z siebie resztki odzienia i stanęła przed nim naga. - Ośmiel się to powtórzyć! - Proszę bardzo - rzekł złośliwie, oglądając ją od stóp do głów, żeby się upewnić co do oceny. - Podejrzewałem, że posłużyłaś się swoim talentem topologii, aby poprawić sylwetkę, ale teraz jestem pewien, że to naturalne kształty. Twoje umiejętności jako magini niczego nie tłumaczą. - Nie jestem Maginią!!! - wrzasnęła. - Wyobrażasz sobie, że każdy jest Magiem, tak jak ty?! - To kwestia oceny. Mam prawo do własnego zdania. Uważam, że twoja magia czyni z ciebie Maginię. Kobieta otworzyła usta, lecz nie wydała żadnego dźwięku. Rzuciła się na mężczyznę z pazurami, ale udało jej się tylko jeszcze bardziej porozrywać mu ubranie. Na koniec złapał ją za nadgarstki i unieruchomił jej ręce. - Poza tym wydaje ci się, że nie jesteś pociągająca - dodał Mag, przysuwając twarz do lica kobiety - lecz ostatniej nocy, kiedy leżeliśmy objęci, żeby się nawzajem ogrzewać, z trudem się powstrzymałem, żeby nie wykorzystać sytuacji. - A czemuż to jej nie wykorzystałeś?! - zawołała. - Krzyżowanie planów to twoja specjalność! Czyżbyś i sam sobie wyciął jakiś numer, że nie zdołałeś skrzywdzić kobiety, która była w twojej mocy?! - Owszem, krzyżuję plany i wprowadzam bałagan, ale magicznie - odparł wyniośle. - To w nocy nie miało nic wspólnego z magią! Możesz się wypierać, jeśli chcesz, ale jest w tobie mnóstwo wrodzonego sex appealu. - W tobie też! Wiesz, co mi przyszło do głowy? Myślę, że w gruncie rzeczy jesteś bardzo przyzwoitym facetem! Bo w przeciwnym razie nocą... nie znaczy, żebym się opierała! Stali naprzeciwko siebie, jedno bardziej złe od drugiego. - Ty suko! Chętnie bym... - Ja też! I ja też, ty psie! - Nawet byś mnie nie spoliczkowała, ty bezwstydnico, gdybym cię pocałował! - Tylko spróbuj, ty hipokryto! Ich usta się zetknęły. On próbował drwić, by okazać, jak niewiele to dla niego znaczy, a ona chciała ironicznie się uśmiechnąć, aby dać do zrozumienia, że to jej nie wzrusza. Nie udało im się. Pocałunek trwał długo. I - o wstydzie! - należał do namiętnych i zapamiętałych. - Wbij sobie do głowy, że nie mam dla ciebie żadnego szacunku - pouczył ją po dłuższej chwili. Włosy miał zmierzwione i zaczerwienioną twarz, jakby dopiero co przeżył coś odpychającego. - Czynię to tylko dlatego, że widok i dotyk twojego ciała odbiera mi rozsądek. - Twoje uściski sprawiają, że tracę rozum! - odrzekła kobieta. Jej oczy błyszczały, policzki płonęły, jakby doświadczyła czegoś straszliwego. - Nienawidzę tych nieposkromionych pragnień, które we mnie budzisz! - Jutro nie będę mógł na siebie spojrzeć - rzekł złowieszczo. - Jutro będę się czuła jak ladacznica - odparła ponuro. - Powtórzmy to, żeby się upewnić, jakie to ohydne - zaproponował. - O, tak, upewnijmy się, żeby potem już nigdy nie powtórzyć tego błędu - zgodziła się kobieta. Pocałowali się... i było to jeszcze gorsze niż za pierwszym razem. Nie mogli złapać tchu i dyszeli jak po wyczerpującym biegu. - Przeraża mnie, że czynię to właśnie z tobą - rzekł mężczyzna, tuląc ją o wiele silniej, niż było potrzeba. - Z kim innym byłoby to warte zachodu. - Cóż, nie zamierzam tego puścić płazem - powiedziała, uwalniając się z jego objęć. Położyła się, a on uczynił to samo. - Kiedy sobie pomyślę, że moglibyśmy uciekać z Xanth, zamiast marnować czas na... - Albo moglibyśmy odpoczywać - dodała, otaczając go ramionami. - Chyba jeszcze nikt nie uczynił takiego głupstwa! - Zwłaszcza, że my się przecież nienawidzimy - powiedział mężczyzna i przytulił ją mocniej. - I bardzo byśmy pragnęli już więcej się nie zobaczyć - dorzuciła kobieta, gładząc jego plecy. - To beznadziejna sprawa! - Kompletna katastrofa! I znów się pocałowali, drżąc z obrzydzenia, jakie w nich budził ten postępek. - Hej, tu się robi coraz goręcej! - wypalił Grundy. - Uważaj, co mówisz! - parsknęła Rapunzel i zeskoczyła z ramienia Greya, a następnie ruszyła ku mężowi. - Słuchaj no, kudłatko... - odciął się, idąc ku niej. Roześmiali się i objęli. Sceny na ekranie coś chłopakowi przypominały. Teraz już wiedział co! Żarty Grundy’ego i Rapunzel! Udawali, że się nienawidzą - para na ekranie też to robiła! Wtem zdarzyło się coś dziwnego. Grey dopiero po chwili się zorientował, co to takiego. Obraz stał się kolorowy! - Myślałam, że Pluter nie umie posługiwać się kolorem! - rzekła Ivy. - Nie miałem pojęcia, że Pluter ma taką grafikę! - dodał Grey. - Przedtem tylko drukował napisy! - Tracicie to, co najlepsze - szepnęła Rapunzel. Chłopak znów spojrzał na ekran. - Co oni robią? - zdumiał się. - Nie możemy ci powiedzieć - odparła Rapunzel - bo należymy do Spisku, czyli K.S.D. Scena na ekranie zmieniła się. Widać było drzemiącego ptaka o wielkim dziobie. Ptaszysko nagle się zbudziło, jakby usłyszało jakiś zew. - Wzywają bociana! - zawołała Ivy. - I właśnie odebrał wiadomość! Nigdy nie wiedziałam, jak to się robi! - Tracisz niewinność - zasmuciła się Rapunzel. Ekran znów ukazał mężczyznę i kobietę. Właśnie coś sobie uświadomili. - Magia powróciła! - zawołała kobieta. Grey nagle zrozumiał znaczenie koloru - symbolizował magiczną atmosferę Xanth, która zastąpiła odcienie szarości Czasu Bez Magii. - Za dużo czasu zmitrężyliśmy - stwierdził mężczyzna. O dziwo, wcale nie był tym tak bardzo zasmucony, jak powinien. - O wiele za dużo - przyznała kobieta, ale i ona nie wyglądała na zbyt przejętą tym faktem. - Wciąż jeszcze możemy uciec! - dorzucił on. - Mózgokoral będzie rozkojarzony przez jakiś czas, no i nie może działać bezpośrednio. Musi przesłać wiadomość, żeby nas złapali, a przez najbliższe godziny może to być trudne do wykonania! Kobieta zajrzała w głąb Rozpadliny, na której brzegu dopiero co przywoływali bociana. - Miną całe dni, zanim się przedostaniemy na drugą stronę, jeżeli zdołamy ominąć smoka. Nie możemy skorzystać ani z magicznego mostu, ani ze znanego przejścia! - Racja. - Mężczyzna rozważał coś przez chwilę. - Może uda się nam zmylić pościg, jeśli zrobimy coś zupełnie nieoczekiwanego, to znaczy jeżeli pójdziemy na południe, zamiast na północ ku wyjściu z Xanth
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Och, potrafię sobie wyobrazić, jaką masz teraz minę! Nie przejmuj się, nie zamierzam się poddać! W gruncie rzeczy, mogę Ci udzielić innej odpowiedzi na pytanie, jakie zawsze...
- - Och nie, Emersonie, musimy tam iść od razu! Jak zniesiesz niepewność? On nie...
- - Och, będziecie je mieli...
- SesjÄ™ takÄ… nazy- wano sejmem konwokacyjnym...
- 39 Dalej byB mostek, przerzucony nad strumykiem u|ywanym prze, browar jako [ciek, za mostkiem niewielka piwiarnia peBna m|czyzn m|czyzni nie mie[cili si w niej, stali na ulicy z butelkami w dBoniach o|ywieni i rozgrzani
- Nie zdołałem...
- Społeczność międzynarodowa śledziła w napięciu, z rosnącym niepokojem rozwój sytuacji w Polsce...
- Katarzyna przeniosła do HH C/...
- Czytałem kilka takich sprawozdań w starych kolonialnych periodykach, jeszcze będąc w Anglii, i okazały się one bardzo pouczające...
- Wykorzystam mój talent, żeby zmylić pościg, a ty swój, żeby zmienić jakieś koce w odzież dla nas...