Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Byc moze, ze przestepstwa ograniczone lokalnie (np., chronione kradzieze „wsiowe") bylyby dokladniej scigane przez personel znajacy bardziej miejscowosc; lecz równiez moga zachodzic wzgledy na rzecz personelu obcego. Wylania sie niemalo podobnych kwestii, w których trzeba wpierw wysluchac zdania zawodowych znawców. Korpus policyjny bedzie mial przymusowo wlasna ubezpieczalnie (moze niejedna) w wlasne szpitalnictwo. W Izbach kontroli, w trybunalach administracyjnych i w sadownictwie koronnym mozna by takze urzadzic wszystkie potrzebne do tego instytucje, lecz przymusu nie ma. XIII. STRONNICTWA I SEJMY. Zycie publiczne nie moze byc bez stronnictw, albowiem nikt nie zdola ujac wszechstronnie ogromnej róznolitosci i zawilosci spraw publicznych. Rozmaicie patrza na nie z rozmaitych stanowisk, które w normalnym toku rzeczy winny sie wzajemnie uzupelniac. Tworzyc stronnictwa musi byc wolno kazdemu, oprócz rzadu. Rzad moze wyjsc z lona jakiegos stronnictwa, lecz gdy bedac u steru, zaklada sobie wlasne przygodne stronnictwo, chodzi mu o to tylko, zeby sie utrzymac przy wladzy a koterii swojej zapewnic zlób rzadowy. Jezeli zas z pomoca terroru urzadzi monopartie (wynalazek ostatniego pokolenia) doprowadzi do rozbieznosci pomiedzy panstwem a spoleczenstwem. Panstwo pograzy sie w gnusna wegetacje w zaklamaniu i latwo moze ulec rozbieznosci. Ludzie rozumni, swiadomi wspólnosci interesów najwyzszych, znajda zawsze pomimo róznosci zdan, wspólna linie postepowania. Gdzie to niemozliwe, tam nie stronnictwa istnieja, lecz róznice cywilizacyjne! Nauczmy sie wreszcie odrózniac te okolicznosci! Za stronnictwa uwazac mozna tylko takie skupienia, które naleza do tej samej cywilizacji. Zachodzi miedzy nimi wspólnosc spraw najwazniejszych; w ogóle im ogólniejszych spraw dotkniemy, tym wiecej zblizenia. Stronnictwa rozchylaja sie u dolu, a nachylaja ku sobie w górze; im wyzej tym sobie blizsze, a na samym szczycie splywaja wszystkie w jednosc. Przeciwne skupienia z róznych cywilizacji; te moga byc u dolu bardzo blisko siebie, na szczycie zamieniaja sie w jaskrawe przeciwienstwa. Poniewaz wspólpracownictwo mozebne jest tylko w tej samej cywilizacji, nam tedy na mysli tylko stronnictwa wyrastajace posród cywilizacji lacinskiej. Czlowiekowi roztropnemu wspólpracownictwo osób odmiennych zapatrywan jest pozadane, bo w ten sposób zmniejsza sie prawdopodobienstwo omylki. Totez slusznie powiedziano, ze gdzie by opozycji nie bylo, nalezaloby ja stworzyc. Stronnictwa, to wielcy wspólpracownicy, wprowadzajacy pomiedzy siebie podzial pracy. Nie lezy to bynajmniej w samym istocie stronnictw, zeby jedno drugiemu mialo koniecznie przeszkadzac. Absurd zas, ze musza sie wzajemnie pozerac, powstal z tego, ze uwazano za stronnictwo skupienia z róznych cywilizacji, miedzy którymi nie ma syntezy. Gdzie brak poczucia przynaleznosci do jakiejs wspólnej calosci, jakzez tam pomiescic „stronnictwa?" Wspólpracownictwo polityczne mozliwe jest tylko miedzy skupieniami, które z jednaka usilnoscia zmierzaja do wzmocnienia tego samego panstwa, chociaz rozmaitymi drogami, byle tylko w zasiegu tej samej cywilizacji. Jezeli jedni chca wzmocnic panstwo, a drudzy oslabic je, w takim razie ma sie do czynienia nie ze wspólobywatelami innego stronnictwa, lecz po prostu z wrogami. Porozumienia pomiedzy poslami sejmowymi rozmaitych cywilizacji lub chocby rozmaitych uczuc wzgledem panstwa, zamieniaja sie po pewnym czasie na sily odsrodkowe ku rozsadzeniu parlamentu, azeby w koncu wszystko poszlo w drzazgi: i parlament i panstwo i kultura narodowa. Trzeba wiec uzywac rozsadnie wyrazenia „stronnictwo", bo falszywa nomenklatura wiedzie do falszywego wnioskowania, na czym sprawa publiczna moze poniesc szkode. Nasze stronnictwa byly juz jesienia 1918 roku przestarzale, tj., nie dostosowane do zasadniczo zmienionego stanu narodu. Stronnictwa sejmu galicyjskiego rozszerzaly sie wówczas na cala Polske i znalazly sie po krótkim czasie w sytuacji bez wyjscia. Umialy doskonale oslabiac sie wzajemnie, co wlasnie bylo niepotrzebnym. Mozna powiedziec o naszych stronnictwach, ze nie bardzo wiedzialy co poczac z niepodlegla Polska. Najszerszym horyzontem i najglebszym krytycyzmem celowala „narodowa demokracja". Byla tez doprawdy jedynym stronnictwem politycznym. Inne byly juz to zrzeszeniami zawodowymi, zablakanymi w polityke, juz to mechanizmami cial obcych, wbitych w organizm polski. Na takim tle powstaly rzady wojskowe, dokazujace prawdziwie po wojennemu, jakby w zdobytym, podbitym kraju. Spuscmy na to zaslone i zastanówmy sie raczej, do jakich stronnictw pobudza dzisiejszy stan rzeczy. Trzeba sie raz wreszcie podzielic i rozdzielic na rewolucjonistów i antyrewolucjonistów; na pragnacych wywrotu, wojen domowych, pozóg i rzezi - i na steskonionych za ladem i pokojem. Kto glosi walke klas, kto nawoluje, zeby jedna warstwa zagarnela wszystko dla siebie, niszczac czego sama nie potrzebuje (potrzeby nie rozumie), kto wyczekuje dnia powszechnej rzezi i jak najgrubszego niszczycielstwa, ten jest rewolucjonista i chce zniszczyc wszystko, co stanowi nasz lad. To nie jest stronnictwo, to obóz rewolucyjny spoza cywilizacji lacinskiej. Wsród nich sa rozmaite stronnictwa rewolucyjne lagodniejsze i zazarte, spieszace sie i kunktatorskie, ale to ich sprawa wewnetrzna. Wszystko, co rewolucja traci, jest wrogo nastawione przeciwko cywilizacji lacinskiej, a zatem wrogiem jest dla narodu polskiego. Cywilizacja lacinska jest ewolucyjna a nie rewolucyjna. Odczepiamy sie od rewolucjonistów, gdyz wspólpraca z nimi jest niemozliwa. Nie o sama jednak rewolucyjnosc chodzi. Zastanówmy sie, wedlug czego moga antyrewolucjonisci dzielic sie na stronnictwa. Indukcja stwierdza, ze bizantynizm byl zawsze centralistycznym i tlumil daznosci autonomiczne krajów i stanów; od srednich wieków, od rzymskich wypraw cesarzy niemieckich, zaznaczal sie juz wyraznie antagonizmem centralizacji i decentralizacji. Zwolennicy centralizmu ludza sie, jakoby mogli dzialac pozytecznie w obrebie naszej cywilizacji. Cywilizacja lacinska jest autonomiczna. Musimy sie podzielic i rozdzielic na centralistów i autonomistów. Jest to drugie kryterium róznic politycznych