Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Równocześnie jednak królewską inwokację do miłości, jaką kończy się scena druga, zamyka powtórzony przez Chór refren, przedstawiający miłość jako siłę przewrotnie zniewalającą: Próżno kto umknąć chcesz złej doli, sama cię miłość ku niej goni; słodycz zaś daje pić w niewoli, " byś wiecznie za nią biegł w pogoni. ^ (II, w. 291-294) ;. Ostateczne opisanie sprzeczności rozdzierających dolę człowieka"pojawi się w konkluzji dramatycznej przemowy Augusta na sejmie: lżeś kochał, miej to karą. lżeś wierzył, miej to próbą, lżeś mierzył, mierz ofiarą. Żeś pożądał, padaj zgubą. To jest królowanie twojej roli: nieszczęście łamie, szczęście boli. (III, w. 221-226) Szczęście i ból łączą się w tym utworze w nierozerwalny związek frazeologiczny. Hipotetyczna fabuła dramatu na pozór zaprzeczy dramatycznej świadomości króla - sejm w końcu uznał jego małżeństwo, zwyciężyła wierność i prawda. Powstaje więc napięcie pomiędzy intensywnością głównego tematu poszczególnych scen i linią dramaturgii rekonstruowanej całości. Napięcie, które jest w jakiejś mierze rezultatem fragmentaryczności, niedopracowania przez poetę dramatu, schematycznie zrekonstruowanego przez wydawców, stanowi dodatkowy, choć niezamierzony, walor tego tekstu, wprowadza do niego dodatkowy dyn3' mizm, wzbogaca o konflikt pomiędzy rozmaitymi zamierzeniami tworzącego w pośpiechu autora. Boje z losem 127 Równocześnie jednak to napięcie uwydatnia myśl pojawiającą sję w każdej niemal scenie, ujmowaną w różne obrazy. Myśl o szczęściu nierozerwalnie splecionym z cierpieniem. Już w paradoksalnej miłosnej rozmowie z pierwszej sceny zawiera się istota konfliktu dramatycznego. Wierność przysiędze małżeńskiej jest dla Zygmunta Augusta wiernością prawdzie, a zarazem wiernością królewskiemu powołaniu. Król ma świadomość, że wierności zawsze broni się wbrew światu i że w obronę wierności zawsze wpisana jest klęska osobistego szczęścia. Na przekór wszystkiemu jego dramatyczna wizja losu ma stać się dla Barbary źródłem nadziei: Choćby przeciwny los zwycięski miał nas powalić jakim gromem; nieszczęściem będzie, co się stanie, lecz nigdy karą, hańbą, sromem. Bo z tego świata nikt nie zgarnie wszystkiego szczęścia jasnej doli. Najświeższe kwiaty więdną marnie, bo ich to własne szczęście boli. (l, w. 179-186) W taki sposób Wyspiańskiemu udało się przezwyciężyć powracającą w wielu wcześniejszych dramatach sprzeczność między poczuciem zobowiązania wobec społeczności i osobistą wolnością-prawdziwa wierność własnemu powołaniu idzie pod prąd społecznym oczekiwaniom, opiera się pokusom stwarzanym przez najbliższe otoczenie. Toteż obronie prawa do miłości towarzyszy obrona królewskiej godności takiej, jak pojmuje ją król w pierwszej scenie, w skierowanej do Barbary mowie, rytmicznie puentowanej powracającym jak refren zwrotem: Żem król, to na to, bym dotrzymał przysięgi, com ją złożył. Żem król, to na to, bym się imał rządu, a niczym się nie trwożył. Żem król, to na to, bym był górą nad wszystko małe i spodlone. Żem król, to, bym szanował żonę a prawdą ważył słowa moje. Bom tyle król, co prawdą stoję, (l, w. 134-142) Ć królowania, królowania dobroczynnego, jest stałym elemen-terijfniłosnych rozmów małżonków. Aż do ostatniej sceny umierania 128 WYSPIAŃSKI W LABIRYNCIE TEATRU Barbary. Konsekwencją tamtych rozmów jest jej ostatnie pouczenie zobowiązanie do zapanowania nad osobistym bólem. Barbara odwołuje się do tych samych słów, do tego samego rozumienia obowiązku, który pozwolił im wytrwać w wierności. Bo wierność okazuje się pojęciem szerszym: O własnej wam nie myśleć szkodzie, O własnej wam nie myśleć biedzie, boście ten żołnierz z Bożej woli, co inne mnogie pierwszy wiedzie. (VI, w, 17-20) W perspektywie tak pojmowanego konfliktu dramatycznego, dominującego nad rozwojem akcji, sielankowy raj pierwszej sceny pełni więc także funkcję emblematyczną, uruchamia wszystkie skojarzenia z biblijnym rajskim ogrodem i przypomina o wypędzeniu z raju. O świecie pełnym pokus nacierających ze wszystkich stron i poddanym pod panowanie śmierci. Zanim pierwsza scena dramatu zakończy się obrazem, który wpisany w wierszowane didaskalia projekt scenograficzny wystylizuje na sielankę - Zygmunt August, odpowiadając na lęki Barbary, parafrazuje opis z Księgi Rodzaju, ale tym razem zło czyha już nawet tam, gdzie człowiek jest w swoim prawie, nie przekracza Bożego zakazu: , ,s W największym szczęściu, jawnym raju l! złe musi wyleźć po zwyczaju, p by na tę jabłoń w złości włazić, gdzie człowiek po swe jabłko sięga. ,n Złe jest niszcząca świat potęga, ,J co wszędy z Bożą walczy mocą. Więc gdy nie może dniem, to nocą. Więc gdy nie w oczy, to podstępnie. Więc gdy nie nożem, to złym jadem. Bo złe jest wężem, żmiją, gadem, * co pełza, czołga się i kusi, aże go człowiek stopą zdusi! (l, w. 67-78) Pojawiły się tu wszystkie najważniejsze atrybuty odwiecznej walki ze złem człowieka wystawionego na pokusy - rajski ogród, jabłoń, zło pełzające jak wąż i apokaliptyczny obraz węża ostatecznie zdeptanego stopą niewiasty. W tym obrazie konieczność zduszenia pokus zła wraca wielokrotnie jako podstawowe zadanie człowieka na ziemi. Pief' goje z losem 129 wotne patrzenie na świat jako na rajski ogród wraca jeszcze kilkakrotnie - aż do ostatniego, zatrwożonego porównania śmierci Barbary do działań Bożego ogrodnika ścinającego jeden z kwiatów swojego ogrodu. Bo w istocie raj pojawia się tu jako wyraz tęsknoty za niemożliwym szczęściem. Od początku towarzyszy mu świadomość kruchości i zagrożenia. Świat w tym dramacie rozpięty jest pomiędzy rajem i burzami, które niosą zniszczenie i zarazem są próbą, jakiej Bóg poddaje człowieka. Tutaj też kryje się tajemnica wolności - od tego, jak człowiek przejdzie próbę, zależy jego dalszy los. W trenach, jakimi Zygmunt August żali się po śmierci Barbary, trenach pełnych odniesień do Kochanowskiego, przekształceniu ulega też obraz raju - to już nie ogród pełen kwiatów i jabłoni, lecz gaj oliwny