Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Pomyślałby kto, że mam mnóstwo czasu. Wyciągnęła rękę, aby włączyć zasilanie silników jonowych, ale cofnęła ją, kiedy R2-D2 ostrzegawczo zagwizdał. Umieszczony nad jej głową holograficzny ekran ukazał oszałamiającą mozaikę barw i kształtów, z której po chwili wyłonił się lecący ku nim niewielki gwiezdny statek w kształcie rury. Pojawił się znacznie niżej niż pomarańczowa tarcza słońca. - To wyjaśnia, dlaczego dotąd się nie odezwali - zauważyła Mara. Stanowisko nawigatora nie miało co prawda umieszczonego nad głową wyświetlacza hologramów, ale wyposażono je w kompletny zestaw konwencjonalnych ekranów. - Damy radę go pokonać, Artoo? - zapytała. Na obu ekranach pojawiły się napisy, rzeczowo informujące, że wyświetlany wizerunek nie jest przedstawiony we właściwej skali. Chwilę potem ukazały się dane na temat prawdziwych rozmiarów, prędkości i prawdopodobnego materiału kadłuba. Jaina cicho gwizdnęła i zerknęła przez przyciemnioną owiewkę kabiny na podobną do przecinka sylwetkę mniejszego statku, który odłączył się od rury i skierował w stronę rufy "Ścigacza Mgławic". - Wygląda jak odpowiednik fregaty - mruknęła. - Co robimy? -zapytała, odwracając się do Mary. - Jedyną rzecz, jaką możemy - odparła kobieta. W jej głosie wyczuwało się ostrożność, której Jaina nigdy nie słyszała, dopóki jej ciotka nie urodziła Bena. - Wyłączymy wszystkie podsystemy i zaczekamy. W osobistej kabinie dowódcy "Ścigacza Mgławic" kapitana Polluksa dwie siostry Rar stały obok siebie przed ekranem wideokonsolety. Nie kryjąc drżenia długich głowoogonów, zwanych lekku, przyglądały się, jak spora bryła korala yorik odłącza się od fregaty i kieruje ku ich liniowcowi. Miała nieregularny kształt, a jej chropowatą powierzchnię szpeciły mniejsze i większe dzioby. Przypominała raczej wyeksploatowaną asteroidę niż gwiezdny statek ekipy abordażowej. Wykrywające ciepło ciał żywych istot czujniki informowały jednak, że na pokładzie znajduje się przynajmniej stu wojowników. Znajdowało się tam także inne stworzenie, większe i zimniejsze, ale siostry wiedziały to nawet bez spoglądania na wskazania czujników. Posłużyły się Mocą i wykryły ten sam głód i pragnienie, jakie pojawiły się z chwilą, kiedy fregata wyłoniła się zza tarczy słońca. Bez względu na to, czym było, zwierzę przystosowało się do warunków życia w tej galaktyce o wiele lepiej, niż kiedykolwiek zdołają jego właściciele. Alema wyizolowała stworzenie spośród towarzyszących mu wojowników Yuuzhan i poleciła komputerowi, aby porównał je z informacjami zarejestrowanymi w bazach danych. Kiedy się odwróciła, zobaczyła, że jej siostra Numa rozkłada na pryczy kapitana ich przebranie: półprzeźroczyste kostiumy tancerek, szminki i pudry, i właściwie nic więcej. Obie spędziły ostatni rok, kierując ruchem oporu na zajętej przez Yuuzhan planecie Nowy Plympton; z pewnością to ich poszukiwali dowódcy grupy abordażowej. Siostry liczyły na to, że ich wrogowie będą szukali samotnej istoty ludzkiej płci żeńskiej, a nie pary twilekiańskich tancerek. Jako przywódczynie ruchu oporu dokładały starań, aby nikt nigdy nie widział ich razem ani bez przebrania. Zawsze też starały się ukrywać długie lekku w kapturze płaszcza Jedi. Kiedy umalowały twarze i zmieniły obcisłe kombinezony na fałdziste stroje tancerek, powróciły do wideokonsolety. Zobaczyły, że do śluzy wkraczają Yuuzhan Vongowie. Wojownicy o bezwłosych, wypukłych łukach brwiowych i sinych workach pod oczami byli o pół głowy wyżsi i o wiele ciężsi niż przeciętni ludzie. Ich budzące grozę twarze przypominały obciągnięte skórą maski, z których sterczały chrząstki i kości. Silnie umięśnione ciała były oszpecone rytualnymi tatuażami i zniekształcone, co podobno miało jakiś związek z ich religią. Większość istot miała na sobie pancerze z żywych krabów vonduun i była uzbrojona, jak zwykle, w yuuzhańskie amphistaffy - długie węże, które na rozkaz mogły przemieniać się w maczugi, zakończone ostrymi brzeszczotami włócznie, a nawet giętkie bicze wyposażone w trujące kły