Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Wobec tego generał Tatar postanowił zadbać o to, aby odzyskać stracony czas. Natychmiast po objęciu urzędu w Oddziale VI przy Belgrave Street 13 w maju 1944 roku zaczął energicznie drążyć najważniejsze kwestie. Rząd emigracyjny opowiadał się w tym czasie za koncepcją „powszechnego powstania" zorganizowanego na terenach wiejskich, powstania, które mogłoby sparaliżować niemiecki system łączności, utrudnić odwrót Wehrmachtu i na szerokim froncie przyspieszyć pochód Armii Czerwonej. Podstawowym dążeniem Tatara było uzyskanie poparcia Brytyjczyków dla tego przedsięwzięcia. Niezbyt mu się to udało. We wstępnych rozmowach powtarzano, że istnieją trudności natury logistycznej, że w grę wchodzą znaczne odległości i że istnieje strefa wpływów sowieckich. Już wcześniej, niemal natychmiast po przylocie do Wielkiej Brytanii, 25 kwietnia Tatar spotkał się z Churchillem w towarzystwie innego działacza podziemia, Zygmunta Berezowskiego, który wraz z nim przyleciał do Anglii. Ale spotkanie przyjęło nieprzewidziany obrót, ponieważ nastąpiła ożywiona wymiana zdań w kwestii granic. Kiedy towarzysz Tatara oświadczył, że Polacy będą walczyć o swoje prawowite granice, Churchill odpowiedział ponuro: „Zapewne. Decyzja oporu bez względu na konsekwencje jest przywilejem każdego narodu i nie można go odmówić nawet najsłabszemu"95. Mimo to wielu spośród wysoko postawionych brytyjskich dygnitarzy nadal wyrażało ogromne zaufanie do Pierwszego Sojusznika w ogóle, a do instytucji, którą nazywali Tajną Armią, w szczególności. Na przykład 13 maja 1944 roku lord Selborne, ówczesny minister wojny ekonomicznej, w liście do Naczelnego Wodza Sosnkowskiego wylewnie wyrażał podziw dla jednej z przeprowadzonych ostatnio przez Armię Krajową akcji sabotażu: Drogi Generale. Dziękuję bardzo za pański list (...) i za dołączony doń meldunek dowódcy Tajnej Armii w Polsce, dotyczący operacji „Jula". Przeczytałem ten meldunek z wielkim zainteresowaniem i jestem pełen podziwu dla polskich oficerów i żołnierzy, którzy po czterech latach okrutnego ucisku (...) 100 są jeszcze w stanie na pański rozkaz wykonać operacje wojskowe o takim znaczeniu, z taką dokładnością i tak skutecznie. (...) Jednakże teraz, gdy jednostki Polskiej Tajnej Armii nawiązały kontakt i współdziałanie z Armią Czerwoną w jej pochodzie naprzód, jestem przekonany, że najlepszą przysługę odda się sprawie polskiej w oczach świata przez możliwie jak najszersze opublikowanie, w granicach dopuszczalnych ze względów bezpieczeństwa, wszystkich przejawów pomocy, jakiej wojsko sowieckie doznaje bez zastrzeżeń od Polskiej Tajnej Armii. (...) Jestem bardzo wdzięczny Panu za ponowne zapewnienie o gotowości przeprowadzenia dalszych operacji tego rodzaju w ramach ogólnego planu aliantów i nie waham się zapewnić Pana, że alianccy dowódcy wojskowi przywiązują do tej pomocy dużą wagę. Ścisła współpraca między brytyjskimi i polskimi władzami wojskowymi jest dla mnie osobiście wielką satysfakcją. Mam nadzieję, że będzie Pan zawsze uważał brytyjski sztab wojskowy za lojalnego przyjaciela, który stara się i pragnie gorąco dopomóc Polsce i przed którym, mam nadzieję, nie będzie Pan potrzebował taić informacji dotyczących Polskiej Tajnej Armii, które mogą okazać się skuteczne w dopomożeniu Wam przez nas. Szczerze oddany Selborne96 List zawiera wyraźną wskazówkę, że Polacy podejrzewani byli o nieujawnianie niewygodnych dla siebie informacji. Jednak ogólny ton jest niewątpliwie pozytywny. Za fakt przyjmuje się, że współpraca między sojusznikami układa się dobrze - zarówno między Polakami i Sowietami, jak i Polakami i mocarstwami zachodnimi. Grupa generała Tatara i inni polscy politycy nadal bombardowali rząd Wielkiej Brytanii prośbami i pytaniami. Podczas licznych spotkań Brytyjczycy dawali wyraz swoim wątpliwościom. Ich postawę cechowało połączenie niechęci, irytacji i niezdecydowania, natomiast nie było w niej otwartego sprzeciwu. Ostateczną odpowiedź - której w końcu miało udzielić Ministerstwo Spraw Zagranicznych - stale odwlekano