Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
W końcu lat siedemdziesiątych znakomity fizyk z Berkeley, laureat Nagrody Nobla Louis W. Alvarez, badał pewne warstwy osadowe w północnych Włoszech, w Gubbio. Zachował się tu szczególny układ: między wapieniami okresu kredowego (koniec mezozoiku) a wapieniami z trzeciorzędu (początek kenozoiku) występuje cieniutka warstewka „pustej gliny”. Sprawa jasna: pod koniec kredy coś się stało z organizmami morskimi, których skorupki tworzyły przez tysiąclecia pokłady wapienia kredowego. Minęło niewiele lat (podczas których cienką warstwą osadzała się glina bez skorupek) i znów zaczął się tworzyć wapień, ale już ze śladami innych żyjątek, otwornic, charakterystycznych dla trzeciorzędu. Zatem kilku-milimetrowa warstewka gliny w Gubbio (podobne warstwy znaleziono w Hiszpanii i Danii) jest jakby utrwaleniem dokładnej granicy w czasie - między erą mezozoiczną a erą kenozoiczną (w której my dziś żyjemy). Otóż w owej warstewce granicznej Alvarez znalazł rzadki pierwiastek - iryd, ale w stężeniu niezwykłym, 60 razy większym niż w innych warstwach. Było tam także znacznie więcej niż gdzie indziej osmu, kobaltu, niklu, cynku, cyny i arsenu. Skąd się wziął iryd w takich ilościach, skąd tyle innych rzadkich metali - platynowców? Alvarez natychmiast przypomniał sobie wyniki, analiz meteorytów. W tych ciałach spoza Ziemi koncentracja irydu i towarzyszących mu metali jest ogromna i podobna jak w owej „przejściowej” glince z granicy er geologicznych. Wniosek wydaje się oczywisty: granicą między erami było zderzenie planety z gigantycznym asteroidem. To właśnie jego rozpadłe cząstki wzbogaciły w iryd i inne metale osadzającą się wtedy glinę. Wyliczenia, biorące pod uwagę proporcje irydu, wskazują, że asteroid musiał mieć średnicę przynajmniej 10 km i wagę ponad 12 trylionów ton; być może było to jądro komety. Tak czy inaczej, zderzenie wyzwoliło ogromną energię 100 milionów megawatów i niewyobrażalną wręcz ilość pyłów i popiołów. Wielka liczba żywych istot zginęła, zanim zdołała w ogóle spostrzec, co się stało. Te, które przeżyły, zaczęły ginąć z głodu i zimna. Gigantyczna chmura pyłów oddzieliła planetę od Słońca, przez kilka lat trwała ciemność i straszliwe chłody. Wymierały rośliny, niezdolne w ciemności do fotosyntezy, bez roślin nie mogły żyć roślinożerne dinozaury, bez tych ostatnich - drapieżne. Było to prawdziwe piekło, zdołało je przeżyć niewiele gatunków, wśród nich drobniutkie, przyzwyczajone do chłodu i ciemności, żywiące się byle czym ssaki. Miała teraz nadejść era ssaków. Świat, który powoli odżywał po katastrofie, był już zupełnie innym światem... Alvarez nazwał swój scenariusz „hipotezą wyłączonego światła”, bowiem wielki asteroid „wyłączył” życiodajne światło Słońca. Hipoteza ta nie jest jeszcze przyjęta w nauce powszechnie, ale też uznaje się jej niezaprzeczalne walory: najlepiej wyjaśnia wszystkie znane fakty, ślady sprzed 65 milionów lat. My zwrócimy uwagę na coś innego: otóż świat, w którym dziś żyjemy, byłby taki właśnie, a nie inny dzięki przypadkowej katastrofie! Mało tego - sami temu niezwykłemu przypadkowi zawdzięczamy formę, w jakiej istniejemy. Gdyby bowiem nie owa przypadkowa katastrofa, eliminująca dinozaury z powierzchni Ziemi, ssaki nie mogłyby zająć opuszczonego przez te gady miejsca. Dinozaury na pewno ewoluowałyby ku... inteligentnym potomkom, człowiek mógłby zatem wyłonić się z gadów. Zdaniem wybitnego znawcy dinozaurów, D. Russella, jeden z wielkich kredowych gadów, Stenonychosaurus, miał takie, między innymi cechy: wysoce rozwinięty mózg, stereoskopowe widzenie, wielkie możliwości chwytne przednich łap, dwunożność. Są to właśnie cechy, które potomkom ssaków umożliwiły uczłowieczenie! Co by się więc działo na Ziemi, gdyby nie tamto zderzenie z aste-roidem? Czy bylibyśmy dziś „dinozauroidami”, a nie humanoidami, a więc także istotami myślącymi, ale i n n y m i niż ludzie? Można dopuścić i inną myśl: gdyby u początków triasu, przed 200 milionami lat, klimat się nie zmienił (jeśli to w ogóle zresztą chodziło o klimat...), nie doszłoby do opanowania Ziemi przez dinozaury
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Kiedy jednak z biegiem lat stan rzeczy się coraz bardziej (ustalał, żywioły miejskie zaczynały stawać w coraz wyraźniejszej opozycji do senatu i prezesa Wodzickiego...
- Palenie marihuany wiąże się wprawdzie w niewielkim stopniu z zażywaniem środków psychotropowych przez rodziców, jednakże to, że twoi rodzice nie zażywają narkotyków,...
- Tarrant Perm wiedział jednak, że Borsk Fey’lya opuścił Coruscant, wychodząc z założenia, że stolica Nowej Republiki może być kolejnym celem ataku wojsk Lorda Vadera,...
- Eksponowane są jednak argumenty związane głównie z pewnymi słabościanń rynkowego mechanizmu alokacji zasobów i w ogóle gospodarki rynkowej...
- Sir John podawał mu już jednak kieliszek szampana i Clinton musiał wznieść toasty, uroczysty za królową i ironiczny za sułtana oraz nowy traktat, zanim...
- Co więcej, była to prawdziwa twarz Klaudii, brzydka, nalana, z zezowatymi oczyma, a jednak w jakiś niepojęty sposób malarka potrafiła oddać zarówno jej prostoduszność,...
- Jednak poza nielicznymi wyjątkami tych poleis, w których szczególnie rozwinęto się rzemiosto (Korynt, Ateny, Syrakuzy), miasto nigdzie nie stato się, nawet w drugiej...
- Biskup Paryża wyrażał jednak przekonanie, że król, który dotąd nie przejmował się anatemą, zechce teraz pojednać się z Kościołem ze względu na rozdzielanie dóbr po albigensach...
- Postacie, twarze, oczy tych dwóch mężczyzn, którymi byłam ja sama, zbliżały się, przenikały w siebie, nie stając się jednak ani przez chwilę jednością...
- Kto by pomyślał kilka lat przedtem, że ta wspaniała Sabina i jej krewni znajdą się w jednym i tym samym wagonie bydlęcym ze mną i z moimi dziećmi? A jednak było przyjemnie...