Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Każdy może zobaczyć, jak trudny do zniesienia jest dla niego żołnierski żywot. Stan drugi: zachowanie żołnierza w obecności przełożonych. Uległy i cichy. Zupełnie bez własnego zdania. Zawsze zgadza się i słucha tego, co się mówi. Zadowolony, gdy się go chwali i podziwia stanowczość oficerów, z których potrafi się wyśmiewać, za ich plecami. Stan trzeci: bitwa. Tu jest bohaterem. Żaden nie zostawi towarzysza broni własnemu losowi. Umiera cicho, jak gdyby było to częścią jego żołnierskiej profesji”. Szczególnie wysokim morale w Armii Czerwonej wyróżniały się jednostki wojsk pancernych. Po klęskach w początkowym okresie wojny, podobnie jak działo się to w radzieckim lotnictwie, wojska pancerne odzyskiwały status bohaterów. Wasilij Grossman, pisarz i korespondent wojenny, pisał o tankistach w tak fascynujący sposób, w jaki pisano wcześniej o snajperach w Stalingradzie. Zachwycał się: „Kawalerzysta, artylerzysta i mechanik, wszystko to w jednej osobie”. Ale największą siłą Armii Czerwonej była świadomość, że oto żołnierze mogą zadać ostatnie i decydujące uderzenie niemieckiej Rzeszy. Ci, którzy zaatakowali ich radziecką ojczyznę, mieli teraz przekonać się o prawdziwości przysłowia: „Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. Ogólny zarys kampanii został przygotowany pod koniec października 1944 roku. Stawką (Stawka Wierchnowo Gławnokomandujuszczego), Kwaterą Najwyższego Dowództwa, kierował już wtedy marszałek Stalin, który nadał sobie ten stopień po bitwie pod Stalingradem. Sprawował nad nią pełną kontrolę. Zostawiał jednak swoim dowódcom dużą swobodę działania, której mogliby pozazdrościć ich niemieccy odpowiednicy i w odróżnieniu od Hitlera starał się uważnie słuchać ich kontrargumentów. Jednakże nie zamierzał dopuścić do sytuacji, w której dowódcy Armii Czerwonej mogliby wyrosnąć ponad innych, kiedy zbliżał się moment decydującego zwycięstwa. Zaprzestał praktyki powierzania członkom Stawki nadzoru nad operacjami. Sam przejął ich zadania, chociaż nie miał zamiaru udać się kiedykolwiek na linię frontu. Stalin zdecydował się też wtedy na przeprowadzenie zmian na najwyższych szczeblach dowodzenia. Jeżeli prowadziło to do zazdrości i niepokoju w szeregach wyższych dowódców, nie przeszkadzało mu to wcale, wręcz przeciwnie. Główną zmianą dokonaną przez Stalina było odsunięcie Konstantego Rokossowskiego od dowodzenia 1 Frontem Białoruskim, nacierającym wprost na Berlin. Rokossowski, wysoki, przystojny i elegancki kawalerzysta, różnił się od większości radzieckich dowódców o krępych, przysadzistych sylwetkach, szerokich plecach, tęgich karkach i ogolonych głowach. Różnił się od nich także pod innym względem, jako że był w połowie Polakiem. Już samo to czyniło go wielce podejrzanym i potencjalnie niebezpiecznym w oczach Stalina. Nienawiść Stalina do Polski zaczęła się od wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku, kiedy obarczono go częściowo winą za klęskę Armii Czerwonej w bitwie warszawskiej. Rokossowski bardzo mocno się wzburzył, gdy dowiedział się o zmianie przydziału i rozkazie przejęcia dowództwa 2 Frontu Białoruskiego, wyznaczonego do zaatakowania i zajęcia Prus Wschodnich. Miejsce Rokossowskiego miał zająć marszałek Żuków, krępy, twardy w obejściu i działaniu dowódca, który kierował obroną Moskwy w 1941 roku. „Za cóż taka niełaska? - pytał wtedy Rokossowski - że z kierunku głównego zostaję przeniesiony na drugorzędny?”. Rokossowski podejrzewał, że Żuków, którego do tej pory uważał za przyjaciela, maczał w tym palce. W rzeczywistości Stalin nie chciał dopuścić do tego, aby Polaka okryła sława zdobywcy Berlina. Rokossowski z pewnością miał prawo żywić pewne podejrzenia. W czasie czystek w Armii Czerwonej w 1937 roku został aresztowany. Przesłuchania i bicie przez pomocników Jeżowa, którzy chcieli za wszelką cenę wydobyć od niego przyznanie się do zdrady, wystarczały, aby nawet najbardziej zrównoważoną osobę wprowadzić w paranoję. Wiedział, że Ławrientij Beria, kierujący NKWD, i Wiktor Abakumow, szef Smiersza, kontrwywiadu wojskowego, przez cały czas go obserwowali. Stalin nigdy nie pozostawiał Rokossowskiemu najmniejszych wątpliwości, że oskarżenia wysunięte w 1937 roku wciąż nad nim wiszą i że został zwolniony warunkowo. Jakikolwiek błąd i klęska oznaczałyby nie mniej, nie więcej tylko powrót Rokossowskiego pod „opiekę” NKWD. „Wiem doskonale, do czego zdolny jest Beria - powiedział Rokossowski Żukowowi w czasie zdawania obowiązków. - Miałem okazję zwiedzić jego więzienia”. Rosyjscy generałowie musieli jednak czekać osiem lat, by wziąć odwet na Berii. Siły 1 Frontu Białoruskiego i 1 Frontu Ukraińskiego, stojące naprzeciwko Niemców wzdłuż linii Wisły, były nie tylko silniejsze, ale miały przytłaczającą przewagę pod każdym względem. Na południe od frontu Żukowa 1 Front Ukraiński Koniewa kierował się na zachód, w stronę Wrocławia