Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Dlaczego? I co to w ogóle za pytanie? Od razu widać, że nie ma pan pojęcia o ślubach. Jest brzydka i tyle. Tylko raz widziała tego mężczyznę. - No to jak ona może... - Posłuchaj mnie, chłopcze. Nie jesteśmy bogaci. Albo ona wyjdzie za mąż, albo pójdzie na dziwkę. To wszystko. Odpowiedziała na ogłoszenie w gazecie i to wystarczy. Stary ma farmę na zachód stąd i potrzebuje kobiety, a Carma potrzebuje męża. Jutro będzie go miała. Znaczy się, będzie miała, jeśli ty przypomnisz sobie do jutra, jak się daje ślub. Jonathan rozłożył ręce i pokręcił głową. - Nie masz prawa nas osądzać. - Carmo - spojrzał na dziewczynę - muszę wiedzieć, czego ty sobie życzysz. Nie będzie ślubu, jeśli ty tego nie chcesz. Carma nagle padła przed nim na kolana. - Chcę, chcę. - Łzy płynęły po jej policzkach. - Muszę. To znaczy... bo wszystkie inne wyszły za mąż. Cassa, Levada i Lynn. Zostałam tylko ja. Jeśli coś się stanie... Nie mamy pieniędzy. W ogóle. Chcę. Chcę. Jonathan tłumaczył jej, że powinna poznać przyszłego męża, że to nie jest jej ostatnia szansa. Carma chwyciła go jednak za ręce; poczuł na dłoniach jej łzy. Ślub ustalono na szesnastą następnego dnia. . W Hannaville mieszkało osiem rodzin. Wszystkie pomogły przy uroczystości. Eliza zrobiła kawę z suszonej karwi. Jonathan wykorzystał prześcieradło z łóżka, w którym poprzedniej nocy spał z Sarą. Pod kierunkiem Elizy rozwiesił je w kącie pomieszczenia na parterze i ustawił ławę, przy której para młoda miała czekać na swój moment. Piętnaście minut przed szesnastą poszedł się przebrać. Kiedy wrócił, członko- 153 wie ośmiu rodzin i koszyki pełne jedzenia zapełniały prowizoryczne nawy. Mężczyźni, kobiety, dzieci i koszyki; wszystko na jednej kupie: na kolanach dziecko, na dziecku koszyk. Stopy Carmy oraz stopy i kolana Eliasa Johansena, pana młodego, dotykały prześcieradła. Zebrani zaśpiewali: "Nadchodzi panna młoda", a wtedy Carma nieśmiało uchyliła prześcieradło. Okazało się, że Elias ma siedemdziesiąt lat. Był przygarbionym i siwym, ale czerstwym staruszkiem. Jonathan wbrew sobie trochę wzruszony po raz pierwszy poprowadził ceremonię, która mu się wydawała - sam wziął ślub trzy tygodnie wcześniej - najbardziej uroczystą i najbardziej przerażającą ze wszystkich ceremonii. Kiedy wyrzekł ostatnie słowa, nowożeńcy udali się do powozu. Okazało się jednak, że koń zgubił jedną z podków. Wyjazd trzeba było odłożyć do rana. Nie zważając na protesty Elizy, Jonathan i Sara oddali młodej parze swój pokój. Na kolację podano pieczoną wieprzowinę w śliwkach. Uczta trwała do późnego wieczoru. O dwudziestej drugiej para młoda poszła na górę. Jonathan i Sara przygotowali sobie posłanie na parterze na podłodze. Kiedy już leżeli objęci koło pieca, z góry dobiegł ich wrzask Eliasa. - Cholera. Ty potworze... Jezu Chryste! Wielebny!... Podnieś dupsko i dawaj tu! Odejdź, ty zdziro potworna! Ty suko! Wielebny! Jonathan wyskoczył z legowiska. Elias stał w drzwiach ciasnego pokoiku. Był w czerwonym flanelowym szlafroku, który sięgał mu do chudych łydek. W świetle lampy naftowej Jonathan widział purpurową twarz starca. Carma leżała wciśnięta między łóżko a ścianę. Piękne długie włosy kładły się na jej koszuli nocnej. - Daliście mi takie gówno? - wrzasnął Elias. - Macie mnie za durnia? Myślicie, że dam się nabrać na taki numer? O, nie. Nie ma mowy. Do cholery... Jonathan przecisnął się obok niego do pokoju. Przyklęknął obok cicho szlochającej dziewczyny. - Nic ci nie jest? Co się stało? Carma zakołysała się w jedną, potem w drugą stronę, ale nic nie mówiła, nawet na niego nie spojrzała. - Tylko nie udawaj, że nic nie wiesz, draniu! - wrzeszczał Elias. - Cała ta cholerna dziura... Jonathan odwrócił się do niego. 154 - Stul pysk i siadaj! Nie wiem, o co chodzi, ale chcę się dowiedzieć. Elias patrzył na niego przez chwilę, a potem wybuchnął śmiechem. -Jesteś tu chyba nowy. No, tak. Zapomniałem. Mówili mi o tym. - Znowu się roześmiał. - Ciebie też naciągnęli, tak? Zaraz coś zobaczysz. Stań tutaj, przy drzwiach. Tylko na chwilę. - Jonathan wstał zaniepokojony. Carma wcisnęła się w kąt. - Nic nikomu nie zrobię - mówił Elias. - Coś ci tylko pokażę. Spokojnie, kaznodziejo. Ja też mogę chyba coś powiedzieć? Zmieszany Jonathan z trudem przeciskał się na wskazane miejsce. Nie odzyskał jeszcze równowagi, kiedy Elias podniósł Carmę z podłogi i cisnął ją na łóżko. Jonathan na oślep wyciągnął rękę w jego stronę. Chwycił go za rękaw szlafroka. - Puszczaj, wielebny! Nic ci nie pokażę, jeśli mnie nie puścisz. Carma leżała na brzuchu, twarzą do Jonathana. Poruszyła ustami, ale nie usłyszał żadnego dźwięku. Przysunął się bliżej. - Zawsze wiedziałam... - przerwała i zacisnęła powieki
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Doprowadzi nas to oczywiście do warunków życia Ego w wyższych dziedzinach sfery mentalnej; z tego zaś widać, że dla wykonania tego zadania badacz musi umieć używać zmysłów,...
- " Pojąłem doskonale, że stary przyjaciel pani de Guermantes, jako światowiec doskonały, przepojony duchem Guermantów, których między innymi cechowało to, by nie okazywać, iż...
- Czymże zatem jest poznanie naukowe, jeżeli nie jest i być nie musi spełnianiem warunków scjentystycznego modelu badania naukowego? Nie może też być modelem badań brak...
- Próbując widzieć to jako rzecz pasującą do modelu ich życia, jednocześnie w głębi duszy musiałem przyznać, że chcę w ten sposób ukradkiem osłabić własne poczucie winy i...
- Przemieszczając się z miejsca na miejsce, dotarliśmy do małego strumienia i postanowiliśmy iść jego brzegiem, uznawszy, że musi nas gdzieś w końcu doprowadzić...
- Historia powszechna wydana przez PWN musi stać w pierwszym rzędzie, to jest podręczne kompendium, tym niemniej sam widok tego świetnego wydawnictwa też sprawia...
- Nie z samego siebie, lecz za sprawą drugiej istoty człowiek uświadamia sobie, że życie powinno trwać wiecznie, że musi nadejść czas ostatecznej jasności...
- Ale to prawda, że pani d'Ai- 171 glemont ma szczęście oglądać córkę kiedy się ubiera lub przv obiedzie, o ile przypadkowo droga Moina je obiad ze swą droga matką...
- Równocześnie musi ustalić i zarejestrować dotąd rozpoznane owe teoretyczne jednostki i całostki, jakimi są rodzaje i gatunki literackie; ruszyć na odkrycie tych, które...