Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. Pasztor nacisnął guzik w podstawie piekarnika; wysunęła się porcelanowo-szklana półkula, a w niej steki. „Ach, znowu ci obcy! - przemknęło przez myśl mężczyźnie. - Pani Warhoon najwyraźniej nie jest dziś wieczorem w formie". Wyjął dwa gorące talerze ze zmywarki i obsłużył kobietę z ponurą miną, nie słuchając, co mówiła. Nazwał ją w myślach przemądrzałą egocentryczką. Zresztą, niewiele więcej można się było spodziewać po ludziach. Altruistówudajązazwycząj tylko chorzy lub łajdacy. Chociaż... może takie osoby jak Hilary Warhoon, osoby tak bardzo skupione na sobie, też były chore i powinno sieje zachęcać do poddania się terapii psychiatrycznej, tak jak przestępców i szalonych fanatyków. Kiedy zaczynasz kwestionować podstawy, takie jak prawo człowieka do jedzenia dobrego czerwonego mięsa, skoro może on sobie na nie pozwolić... wtedy chyba wpadasz w kłopoty, nawet jeżeli pojmujesz te kłopoty jako oświecenie. - Wedle standardów innych gatunków - ciągnęła pani Warhoon - nasza kultura może wyglądać na chorą. I może właśnie przez tę chorobę nie potrafimy dostrzec sposobu na porozumienie się z obcymi. Może problem tkwi w nas, nie w nich. -Interesująca teoria, Hilary. Przypuszczalnie wkrótce otrzymasz szansę sprawdzenia j ej w praktyce i na wielką skalę. -Och, doprawdy? Nie sugerujesz chyba, że jakiś kolejny statek znalazł innych przedstawicieli gatunku obcych we wszechświecie, prawda? - Nie, aż tyle szczęścia nie mieliśmy. Wczoraj rano otrzymałem za to długi list od Lattimore'a i częściowo dlatego zaprosiłem cię dziś wieczór. Jak wiesz, Amerykanie są bardzo zainteresowani naszymi poobami. Od miesiąca regularnie przylatują całe grupy do EgzoZoo. Podejrzewają, a ja jestem wręcz pewien, że to Lattimore ich do tego przekonał... że nasze badania mogłyby być skuteczniejsze. Tak czy owak, Lattimore napisał mi, że nowy gwiezdny statek badawczy Amerykanów, „Gansas", wybiera się w przestrzeń, chociaż jeszcze nie mówi się o tym oficjalnie. Odroczono jego lot do Mgławicy Raka, zamiast tego skieruje się na Klementynę i w jej okolicach poszuka rodzinnej planety naszych pozaziemskich. Hilary odłożyła nóż i widelec, podniosła brwi i spytała: - Co takiego? - Lattimore bierze udział w tym locie jako doradca. Wywarłaś na nim naprawdę spore wrażenie i ma szczerą nadzieję, że polecisz z nim jako główny kosmoklektyk. Prosił, bym się wstawił za nim u ciebie, zanim skontaktuje się z tobą bezpośrednio. Pani Warhoon opuściła ramiona i pochyliła się do przodu między skandynawskie kandelabry. - O rany! - zawołała. Policzki jej się zarumieniły i w świetle świec wyglądała znowu na trzydzieści lat. -Twierdzi, że nie będziesz jedyną kobietą na statku. Wspomniał też coś niejasno o wynagrodzeniu. Ma być podobno bajeczne! Powinnaś polecieć, Hilary. To niepowtarzalna okazja. Położyła łokieć na stole i oparła czoło na dłoni. Uznał ten gest za nieco teatralny, mimo iż widział, że kobieta jest prawdziwie poruszona i podekscytowana. Wróciły do niego wcześniejsze fantazje. - Kosmos! - zawołała. - Wiesz, że nigdy nie byłam dalej niż na Wenus. Tyle że taki lot rozbiłby moje małżeństwo, Mihaly. Alfred nigdy by rni tego nie wybaczył. - Przykro mi. Sądziłem, że jesteście małżeństwem tylko z nazwy. Jej oczy spoczęły niewidząco na obramowanej podczerwonej fotografii Kanionu Zdobywcy na Plutonie. Potem kobieta opróżniła kieliszek z winem. - To nie ma znaczenia. Nie potrafię... a może po prostu nie udaje mi się... uratować tego związku. Odlatując na pokładzie „Gansasa", całkowicie zerwałabym z przeszłością... Dzięki Bogu, że w tej dziedzinie jesteśmy przynajmniej bardziej cywilizowani niż nasi dziadkowie i skończyliśmy ze skomplikowanymi prawami rozwodowymi. Powinnam lecieć „Gansasem", Mihaly? Powinnam, prawda? Wiesz, że niewielu jest mężczyzn, od których tak chętnie przyjęłabym radę jak od ciebie. Decyzję pomogło mu podjąć wygięcie jej przegubu i subtelne migotanie światła świec na jej włosach. Wstał, obszedł stół i położył dłoń na jej nagich ramionach. -Jesteś to sobie dłużna, Hilary. Sama rozumiesz, że masz przed sobą nie tylko cudowną szansę zawodową... Obecnie nie stajemy się w pełni dorośli, póki nie sprawdzimy się w dalekiej przestrzeni kosmicznej. - No tak, Mihaly, znam twoją reputację, a przez tech-ni obiecałeś, że mnie zabierzesz na nową sztukę. Nie powinniśmy już iść? - Odsunęła krzesło daleko od stołu, tak że Pasztor był zmuszony się wycofać