Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

* Zaryzykuję przypuszczenie, że wasza wysokość był wtedy bardzo młody i pewny siebie. Życie wydawało się wesołą hazardową grą, w której wszystkie asy były w pańskich rękach. * Możliwe - cesarz uśmiechnął się kącikami ust. - W innych oko-licznościach z przyjemnością porozmawiałbym o tym z panem, jest pan bardzo zajmującym rozmówcą. Ale najpierw skończmy z tym, co zaczęli-śmy. W zaprezentowanych przez pana tezach nie znajduję elementów reli-gijnych. To zupełnie rozsądna, całkowicie materialistyczna, bardzo huma-nistyczna nauka etyczna i nic więcej. Za kilka minut zrozumie pan, dlacze-go tak się tym interesuję. Niech mi pan powie jeszcze jedno. Czy u komu-nistów jest możliwy religijny fanatyzm i jakie formy może przyjąć, cho-ciaż sam komunizm, jak mi się wydaje, nie zawiera elementów religijnych? * Wasza wysokość, a czym różni się etyka religii od czystej etyki? Jedynie tym, że jej dogmaty opierają się na jakimś świętym autorytecie, jakiejś niedopowiedzianej prawdzie, która, w rzeczywistości, jest samym przedmiotem wiary. Wszystkie zaś pozostałe przepisy i nakazy wynika-ją z niej już całkowicie automatycznie. Dla nas świętym autorytetem jest gatunek ludzki. Nie udowodnioną tezą, w którą trzeba uwierzyć całym ser-cem, jest to, że gatunek ten zasługuje na dalsze istnienie. Przecież ta racja nie wynika logicznie z czegokolwiek. Nikt tego nie wypisał kometami na nieboskłonie. Ludzie zachowywali się i zachowują często tak, jakby im było wszystko jedno, czy narodzi się kolejne pokolenie, czy też nie. Pod-stawą takiego zachowania jest pogarda dla ludzi - tkwiąca często w pod-świadomości, częściowo dlatego, że wszystkie religie rozpatrują nasze ist-nienie jedynie jako wstępny, grzeszny etap życia wiecznego. Uwierzyć, że to grzeszne mrowisko jest najwyższą wartością, nie jest łatwo, a niektórym wydaje się to nawet wstrętne. To, co mówiłem uprzednio, było słowami rozumu, a to - skondensowane i najważniejsze - słowami z serca. Tym, o co prosiliście, wasza wysokość. Swojego rodzaju symbolem wiary. Ga-tunek ludzki chce dalszej egzystencji, a więc każde moje świadome działa-nie powinno przynosić komuś pożytek. Nie dotyczy to tylko dobroczynno-ści albo tępego składania samego siebie w ofierze. Skoro nasze skompliko-wane społeczeństwo dla swej pełnowartościowej egzystencji potrzebuje tysięcy różnorodnych form działalności, najlepiej mogę pomagać ludziom wtedy, kiedy możliwie najlepiej wykonuję swoje obowiązki. W ten sposób każdy mój sukces służy dobru ludzkości. I w żadnym razie nie wolno po-święcać ludzi, aby odnosić sukces. * Piękna wiara - wyrzekł cesarz. - Mógłbym, co prawda, dyskuto-wać o tym, czy grzeszne mrowisko jest najwyższą wartością - ale dysku-sja na temat prawdziwości aksjomatów... albo, powiedzmy nawet tak -prawd w równym stopniu możliwych do udowodnienia... to zajęcie dla złośliwych głupców, szukających przyczyny do sporów. * Dokładnie tak samo uważam. * Pan to na tyle interesująco i przekonywająco wyłożył... wszystko wydaje się tak naturalne i oczywiste, że i mnie już czas składać wasze przysięgi. * Byłbym szczęśliwy, wasza wysokość - rzekłem. - Ale obawiam się, że dla władcy Rosji to formalnie niemożliwe. Znowu lekko się uśmiechnął. * Słyszałem już o tym, że wasi towarzysze w przeważającej większo-ści są wspaniałymi ludźmi i pracownikami w najwyższym stopniu godnymi zaufania. Z radością widzę, że wpływy waszego wyznania stale rosną, albowiem jego pozytywny wpływ na wszystkie sfery życia kraju nie pod-lega dyskusji. Teraz już lepiej rozumiem dlaczego. I oto w czym tkwi pro-blem... Jego oczy skierowały się w dół, teraz unikał mojego wzroku. Pomil-czał i znowu otworzył papierośnicę, wyciągnął w moją stronę. Odmówi-łem ruchem głowy. Cesarz pomyślał chwilkę, zatrzasnął papierośnicę i scho-wał ją. * Iwan Wolfowicz już panu powiedział, że w kręgu podejrzanych od samego początku pozostawało tylko czterech ludzi. Jeden odpadł od razu. Innych dwóch już odnaleziono, przesłuchano i wypuszczono. Najprawdo-podobniej nie mieli z tym nic wspólnego. Jak mnie poinformowano, tuż przed katastrofą zauważono dziwne zachowanie czwartego..