Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Odrzucił od siebie paralizator. Roane mocno oparła księżniczkę o siebie i celując w niego przecinakiem wyciągnęła drugą rękę i zacisnęła palce na leżącej na ziemi broni. — Czy ten pościg jest gdzieś w pobliżu? — Dopóki deformatory są włączone, będą podświadomie trzymać się na dystans. Powinnaś to wiedzieć. Ale to będzie działało tylko przez krótki czas. Musimy się pospieszyć. — Dobre i to. — Roane wsunęła przecinak w pętlę przy pasie, trzymając w ręku paralizator. — Idziemy. Ty ją poniesiesz. — Nic dobrego z tego nie wyniknie — powiedział. — Wiesz o tym. Ojciec ma prawo dowolnego decydowania. Podejmie ostateczną decyzję i nie będzie od niej odwołania. Ponadto jesteś skończona w naszej drużynie. Mam nadzieję, że to rozumiesz! Roane pomyślała, że zastanowi się nad przyszłością, jak będzie miała czas. To co jest tutaj i teraz, było o wiele ważniejsze. Trzeba zapewnić księżniczce schronienie i dopilnować, żeby nie wpadła w ręce wrogów. — Poniesiesz ją! — powtórzyła. Spełnił jej polecenie. Pomimo uderzającego do głowy uczucia satysfakcji, płynącego z możliwości rozkazywania Sandarowi, Roane wyniosła ze szkolenia tyle, że pamiętała teraz o zamaskowaniu śladów i wykorzystując resztki mocy narzędzia spowodowała ponowne obsunięcie ziemi. Miała nadzieję, że w ten sposób nikt się nie dowie o istnieniu dziury. Ponieważ to, co znajdowało się w środku, i fakt, iż ona to odkryła, stanowiły dla niej jedyną kartę przetargową. Chociaż deformatory były włączone, Sandar nie chciał ryzykować i narzucił ostre tempo, mimo iż dźwigał dodatkowy ciężar w postaci przerzuconej przez ramię księżniczki. Roane szła za nim, starannie zacierając ślady. Tak dotarli do obozu. Wuja Offlasa na szczęście nie było, więc Roane poleciła Sandarowi zanieść dziewczynę do swojej komórki. Potem zabrała się do pracy. Ściągnęła z niej przemoczone, zachlapane błotem łachmany i rozsupłała tasiemki z materiału, którymi obwiązane były jej prowizoryczne spodnie. Właśnie pakowała księżniczkę do ogrzewanego śpiwora, gdy wkroczył szef ich wyprawy. Podszedł prosto do niej i z nieprzeniknionym wyrazem twarzy popatrzył na księżniczkę. — Kto to jest? — Księżniczka Ludorika, dziedziczka tronu Reveny. — Opowiadaj! Roane zauważyła ponuro, że ma już przygotowany magnetofon. Cóż, przyjdzie jej wydać na siebie wyrok własnymi ustami. Nic innego nie mogła jednak zrobić. Propozycja Sandara była dla niej nie do przyjęcia. Wpojono jej jasny, zwięzły sposób składania raportów, więc tak właśnie zaczęła swoją relację. Burza, ukrycie się w wieży, ucieczka, jaskinia, dokonanie tam odkrycia, opowieść księżniczki o Lodowej Koronie i cała reszta. Wuj Offlas słuchał bez słowa komentarza, chociaż Sandar wiercił się jak na szpilkach, jakby chciał wtrącić jakiś ironiczny przerywnik. Nie zrobił tego jednak. Roane podsumowała wszystko i czekała, aż rozpęta się burza. Wiedziała, że gromy słowne mogą być równie druzgocące jak prawdziwe. — Jeśli chodzi o tę dziewczynę — powiedział najpierw — możemy jej pomóc, jeśli to będzie konieczne. A co do tego twojego odkrycia… Widziałeś to, Sandar? — Na tyle, ile mogłem zobaczyć przez szybę. To może nie być Prekursor, ale Psychokrata. Prawdopodobnie ma to jakiś związek z eksperymentem na Clio. — Tak czy inaczej, jest to niewątpliwie znalezisko o dużym znaczeniu. Możemy je ująć w raporcie, razem z tym — spojrzał na księżniczkę, jakby nie była istotą ludzką, lecz przedmiotem, którym można dowolnie rozporządzać. — Jakkolwiek by było. raport komputera zostanie odebrany przez właściwy odbiornik na orbicie dopiero za dwa dni, a do tego czasu powinniśmy zdobyć więcej informacji. — A co z księżniczką? — spytał jego syn. — Oni będą jej szukać do skutku, a my nie możemy zbyt długo trzymać deformatorów na pełnych obrotach. Jeśli postąpimy z nią według mojego planu, to znaczy, zrobimy jej pranie mózgu, to potem możemy ją podrzucić gdzieś, gdzie ją znajdą… Roane doskonale wiedziała, iż jej kolejne „nie” nic nie da. Nie miała broni na jego poparcie. Zaczęła ją opuszczać pewność siebie. W momentach wielkiego wzburzenia była w stanie przeciwstawić się Sandarowi. Wobec wuja Offlasa była bezbronna. — W tej chwili przeszukują tereny na północy. A ja chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o tej koronie, która jej zdaniem jest tu ukryta. Kiedy wymażemy jej pamięć, niczego się nie dowiemy. Nie mamy sprzętu, żeby dokonać tego zabiegu wybiórczo. Możemy z tym poczekać przez jakiś czas
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Jasne, że jest jeszcze off Broadway, a nawet off off Broadway, lecz to już inna cywilizacja...
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Dalej po rusku zapisał się podporucznik huzarów, lecz za pozwoleniem wszystkich podporuczników i wszystkich huzarów, a nadewszystko moich przyjaciół, jakich mam lub...
- Jak pisze Pumpian (1986) - wprawdzie zakłady pracy chronionej czynią dużo, aby przesunąć swoich pracowników do zwykłych zakładów pracy, lecz efekty w tym zakresie są...
- David i Angela pozwolili jej przez jakiś czas bawić się z psem, lecz wkrótce musiała przyjść do bawialni, gdzie ponownie podłączono jej kroplówkę, Wilsonowie uważali bowiem, że...
- Zciany byBy udekorowane skromnie, lecz gustownie: wisiaB na nich Bupek zawierajcy skamieniaBe szcztki ryby, fotografia, na której [ciskaBem dBoD szympansa, oraz wypchany nietoperz
- Umożliwiło to niemal całkowite zaopatrzenie wojska w żywność, lecz pokryło jedynie 60% potrzeb kartkowego zaopatrzenia ludności...
- Nie z samego siebie, lecz za sprawą drugiej istoty człowiek uświadamia sobie, że życie powinno trwać wiecznie, że musi nadejść czas ostatecznej jasności...
- Niewolnik chyba lżej posuwał kroku, Czując, że ręką ktoś go wiedzie w mroku; Lecz zali Cesarz to był? lub właściciel? - Nie znał - i wietrzył - jak spóźniony mściciel...
- — Co mam uczynić — zapytał — by zdobyć Złote Runo ? Przez chwilę panowała grobowa cisza, nie tylko w cieniu Gadającego Dębu, lecz w całym samotnym lesie...