Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Moja Dolina nikomu nie przysporzy wielkiego bogactwa i nie pomogłaby panu Kruczego Pola w realizacji jego ambitnych planów. Mamy jednak długie, skaliste wybrzeże, na które Ogin mógłby zwabiać statki. - Myślę, że lepiej by było, gdyby pan Ogin trzymał się z daleka od twojej posiadłości - zgodził się z nią Sokolnik. - Czy Krucze Pole graniczy bezpośrednio z morzem? - Tak, lecz na znacznie mniejszej przestrzeni. To bardzo dzikie wybrzeże, nawet jak na nasze strony, i jest tam dogodne miejsce, w którym Ogin mógłby ukryć swój rozbójniczy statek. Ta zatoczka dotychczas mu wystarczała. Ale jeśli pragnie on w ten sam sposób zdobyć więcej bogactw, a później władzę, będzie potrzebował lepszego miejsca. - I Morska Twierdza mogłaby się nią stać? Skinęła głową. - Mamy zatokę, małą, lecz bardzo głęboką, która zapewnia dobre schronienie w każdej porze z wyjątkiem najgwałtowniejszych sztormów. - Ktoś taki jest wrogiem wszystkich. Miałabyś prawo zwrócić się o pomoc do swoich sąsiadów. - Oni nie podejrzewają go o to, chociaż wiedzą, że statki giną w naszych stronach. Ale już powiedziałam, że nasze wybrzeża zawsze cieszyły się złą sławą. My, mieszkańcy Morskiej Twierdzy, żyjemy najbliżej Kruczego Pola, jesteśmy najbardziej związani z morzem i dlatego wywnioskowaliśmy więcej od innych. - Dobrze zrobiłabyś dzieląc się z nimi tymi wnioskami - powiedział sarkastycznie Tarlach. - Podejrzenia i to wysuwane przez kobietę? - odpowiedziała gorzko, ale zaraz pohamowała irytację. - Zresztą, czyż zgodnie z nakazami honoru moglibyśmy rzucić na kogoś tak ciężkie podejrzenie nie poparte żadnymi dowodami? Przecież mogłoby na nim ciążyć latami, a nawet do końca jego życia? Co się zaś tyczy pomocy, to okoliczni panowie wiedzą, iż Ogin jest tyranem, który dysponuje liczną drużyną, i wolą go nie zaczepiać, przynajmniej do czasu, aż odzyskają choć część dawnej siły. Sokolnik milczał przez kilka minut, które wydały się Unie wiecznością. - Czego właściwie oczekujesz od swoich czystych tarcz? - zapytał potem powoli. - Przede wszystkim tego, że odstraszą napastnika albo zapobiegną agresji - odparła. Zmarszczyła brwi, skupiając myśli, by je przedstawić w jak najkrótszy i w najbardziej logiczny sposób. - Z każdym miesiącem nasze zdolności obronne rosną, gdyż nasi młodzieńcy zdobywają coraz nowe umiejętności, a starsi chłopcy dorastają. Możesz mi wierzyć, że od dzieciństwa bez przerwy zaprawiali się w żołnierskim rzemiośle. Zmierzyła go wzrokiem. - Tak samo jest z naszymi dziewczętami. Wiem, że ci się to nie spodoba, lecz podczas wojny musieliśmy wykorzystywać każdą parę rąk, albo narazić się na niepewną przyszłość. Zresztą był to tylko jeszcze jeden niekobiecy obowiązek, który musiałyśmy wziąć na siebie, gdy nasi mężczyźni opuścili Dolinę. I kobiety nieźle sobie z tym radziły, przynajmniej te dość młode, które jeszcze nie uwierzyły, że się do tego nie nadają. - Zacisnęła na chwilę usta. - Na szczęście nasze kobiety od razu zajęły się uprawą roli, hodowlą i rybołówstwem. W przeciwnym razie musielibyśmy głodować i żyłoby się nam znacznie gorzej. - Mimo to nie chcecie wojny? - zapytał ostro Tarlach. Nie dość, że teraz musiał wysłuchiwać takich słów, to jeszcze w jej zamku jego ludzie sąsiadowaliby z kobiecym garnizonem. - Nie chcemy. Jesteśmy jednak zdecydowani bronić się, gdy zajdzie taka potrzeba. - Twarz Uny stężała jak maska. - Nasze Doliny zawsze walczyły z piratami napadającymi od morza i z rozbójnikami chcącymi zagnieździć się na naszym wybrzeżu i w naszych górach, skąd zagrażaliby wszystkim. Jeśli da się uzyskać niezbite dowody, wtedy wszyscy staną do walki. Zawsze tak było i tak być musi nadal, inaczej bowiem podbiliby nas renegaci niegodni miana człowieka. - Dlaczego chcesz wynająć właśnie Sokolników? - zapytał otwarcie. - Jasne jest, że nie liczysz na znalezienie dowodów przeciw Oginowi. A jeśli nawet, to są przecież inni najemnicy, wielu ich przybyło tu podczas wojny i tuż po niej. Z tych, którzy nie umieli walczyć, przeżyli tylko nieliczni. Pani Morskiej Twierdzy westchnęła. Miała cichą nadzieję, że to pytanie nie padnie. Jej odpowiedź na pewno nie spodoba się kapitanowi Sokolników, ale wiedziała, iż bardziej powinna się obawiać kłamstw i półprawd. Spojrzała mu prosto w oczy. - Nie umiem walczyć, Ptasi Wojowniku, ani nie jestem przyzwyczajona podróżować z wojownikami