Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Jakby znając nasze lęki towarzyszące tej okropnej chwili, producenci ręczników współzawodniczą w dostarczaniu nam najczulszych i najmiększych objęć, jakie są w stanie stworzyć. Jedna z reklam ręczników zapewnia: „Nasze ręczniki wypieszczą cię do sucha”, a dziewczyna na załączonym obrazku trzyma ręcznik kurczowo przyciśnięty do twarzy i do ciała, jakby od niego zależało jej życie. Gdy dziewczyna obejmująca ręcznik wreszcie się ubierze, nie musi się obawiać, że skończy się ta czuła intymność. Reklamy ubiorów – bielizny osobistej, swetrów, spódniczek i wszystkiego poza tym – obiecują jej podobne przyjemności. Wydaje się, że te majteczki to coś więcej niż tylko sprawa skromności, ponieważ jak się dowiadujemy, dają one „nagi uścisk”, który „rozciąga się łagodnie i pieszczotliwie, obejmując każde wgłębienie twego ciała”. A te rajstopy są „miękkie i zmysłowe jak jedwab” i „otulą cię rozkosznie po koniuszki palców”, nie mówiąc już o tych pończoszkach, które „delikatnie i czule popieszczą ci nogi”, albo też tych „lgnących do ciebie” spódniczkach z dzianiny. Szczęśliwa dziewczyna może więc przechadzać się w kompletnym stroju, pozornie samotna, ale symbolicznie obwieszona rojem pieszczących, obejmujących i obściskujących ją intymnych tekstylnych kochanków. Gdyby połączone reklamy ubiorów mogły kumulować swoje działanie, byłoby rzeczą dziwną, że taka dziewczyna nie doznaje wielokrotnego orgazmu od samego chodzenia po pokoju. Na szczęście dla jej prawdziwych kochanków oddziaływanie tych doborowych kochanków tekstylnych zazwyczaj nie dorównuje reklamom. A jednak jest to autentyczny i ważny element składający się na przyjemność fizyczną, jaka płynie z noszenia na sobie współczesnych miękkich i wygodnych wyrobów tekstylnych. Te intymne stosunki między ubraniem a osobą, która je nosi, nie są jednostronne. Nie tylko ubranie obejmuje właściciela, lecz także właściciel obejmuje ubranie. Pomijając wszystko inne, jest to uczciwa odpłata za całe to błogie obejmowanie i delikatne pieszczenie. Ulubionym sposobem rewanżu jest wsunięcie jednej lub obu rąk w jakąś stosowną fałdę ubrania. Od razu przypomina się tu charakterystyczna postawa Napoleona, z jedną ręką wsuniętą pod połę marynarki, ale w dzisiejszych czasach najbardziej rozpowszechnioną wersją takiego gestu jest trzymanie rąk w kieszeniach. Kieszenie są oficjalnie po to, aby trzymać w nich jakieś drobne przedmioty, i gdy wkładamy rękę do kieszeni, to rzekomo po to, aby coś z niej wyjąć. Ale znakomita większość tych gestów nie ma nic wspólnego z wyjmowaniem czegokolwiek. Są one natomiast przedłużeniem kontaktów, w których, że tak powiem, trzymamy się za ręce z własnymi kieszeniami. Uczniom i żołnierzom poleca się często, aby „wyjęli ręce z kieszeni”, wyjaśniając tylko, że jest to niechlujne i nieładne. Prawda jest jednak, rzecz jasna, taka, że ta postawa wyraża rozluźnienie się, które towarzyszy symbolicznemu przejawowi intymności, a które jest sprzeczne z oficjalną rolą mężczyzny podporządkowanego i gotowego do wykonywania rozkazów. Mężczyźni, którzy nie podlegają takim ograniczeniom, mają do dyspozycji kilka innych możliwości, a wybór jednej z nich odbywa się wedle dość osobliwej reguły. Brzmi ona następująco: im wyżej na mapie ciała w pozycji stojącej następuje kontakt ręka-ubranie, tym bardziej jest on asertywny. Najbardziej asertywne jest chwycenie się za klapy. Tuż za nim idzie wsunięcie kciuków pod kamizelkę. Następny w kolejności jest napoleoński gest wsuwania dłoni pod połę marynarki. Jeszcze niżej plasuje się wkładanie rąk do bocznych kieszeni marynarki, a zupełnie nisko powszechne wkładanie rąk do kieszeni spodni. Zejście jeszcze niżej, czyli złapanie się za nogawki spodni, zajmuje odpowiednio niskie miejsce na skali asertywności. Jak się wydaje, uzasadnienie tej reguły wywodzi się stąd, że im wyżej unosi się ręka w takim kontakcie, tym bliższa jest pozycji właściwej ruchowi intencjonalnemu zadania ciosu. Wymierzenie prawdziwego ciosu musi być poprzedzone uniesieniem ramienia, którym zamierza się zaatakować przeciwnika. Jak już wiemy, czynność ta ulega zamrożeniu jako czysto formalny sygnał w postaci uniesionej pięści w pozdrowieniach stosowanych przez komunistów. Chwyta nie się za klapy ma w sobie wiele z tego ruchu. W gruncie rzeczy niemożliwy jest już jakiś kontakt ręka-ubranie na wyższym poziomie, nic więc dziwnego, że wśród innych możliwości ta pozycja stanowi sygnał najbardziej zaczepny. Obok pozycji z kciukami pod kamizelką stała się ona niemal parodią asertywności. Dlatego też pełniący jakąś poważną i dominującą rolę współczesny mężczyzna w miejscu publicznym zastosuje raczej niższą pozycję, jaką jest włożenie rąk do kieszeni marynarki. Jest ona szczególnie popularna wśród potentatów finansowych, generałów, admirałów i przywódców politycznych. Jest to też zwyczajowa postawa czołowych gangsterów lat dwudziestych. Tacy ludzie niechętnie przyjmują niższą postawę, jaką jest trzymanie rąk w kieszeniach spodni, w każdym razie w sytuacjach wymagających potwierdzenia ich praw do dominacji. Intrygującym wyjątkiem od powyższej reguły jest pozycja z kciukami wsuniętymi pod pasek od spodni. Chociaż kontakt ma tu miejsce dość nisko, jest w nim wyraźny element zaczepności. Taką postawę upodobali sobie różni „twardziele”, kowboje, pseudokowboje i pozorujące agresywność dziewczyny. Asertywne właściwości tej pozycji tkwią nie tylko w ruchu intencjonalnym zapowiadającym błyskawiczne wyciągnięcie broni, ale też w fakcie, że stał się on współczesną wersją pozycji z kciukami wsuniętymi pod kamizelkę z braku tejże