Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Czuła go, czuła jego oddech, jednak wszystkim co widziała, były płonące czerwienią oczy, oglądające jaw spektrum podczerwieni. Po przeciwległej stronie pokoju oczy Entreriego świeciły w podobny sposób, a Catti-brie nie rozumiała, jak on, człowiek, uzyskał taki wzrok. Jakże żałowała, że również nie posiada takiej zdolności. Ciemność wciąż ją przygniatała, pochłaniała. Jej skóra była bardzo czuła, wszystkie zmysły znajdowały się na granicach swych możliwości. Chciała krzyknąć, jednak nie mogła dać swym strażnikom tej satysfakcji. Jarlaxle wypowiedział słowo, którego Catti-brie nie zrozumiała, i pomieszczenie zostało nagle zalane delikatnym, niebieskim światłem. – Tutaj widzisz – rzekł do niej. – Tam, za drzwiami, jest jedynie ciemność. – Drażniąco przytrzymał opaskę przed tęsknym spojrzeniem Catti-brie, po czym wsunął ją do kieszeni w bryczesach. – Wybacz mi – powiedział miękko do Catti-brie, zbijając ją z tropu. – Nie chcę cię dręczyć, muszę jednak zachować ostrożność. Opiekunka Baenre cię pożąda, dość mocno, z tego co mi się wydaje, w związku z tym, że trzyma Drizzta jako więźnia, i wie, iż byłabyś odpowiednim sposobem do złamania jego potężnej woli. Catti-brie nie kryła swojej ekscytacji, ulotnej nadziei na wieść, że Drizzt wciąż żyje. – Oczywiście, że go nie zabili – ciągnął najemnik, mówiąc w równym stopniu do Entreriego, jak zdał sobie sprawę zabójca, jak do Catti-brie. – Jest cennym więźniem, fontanną informacji, jak to mówią, o powierzchni. – Zabiją go – stwierdził Entreri ze sporą złością, jak przytomnie zdołała zauważyć Catti-brie. – W końcu tak – odrzekł Jarlaxle i zachichotał. – Wy dwoje najprawdopodobniej dawno już wtedy umrzecie ze starości, podobnie jak wasze dzieci. Chyba, że będą półdrowami – dodał chytrze, puszczając oko do Catti-brie. Powstrzymała ochotę, by uderzyć go pięścią w oko. – Szkoda, naprawdę, że wydarzenia potoczyły się takim torem – kontynuował Jarlaxle. – Tak bardzo pragnąłem porozmawiać z legendarnym Drizztem Do'Urdenem, zanim dostanie go Baenre. Gdyby pajęcza maska była w moim posiadaniu, poszedłbym do kompleksu Baenre jeszcze tej nocy, kiedy kapłanki będą odprawiać wysoki rytuał, i wślizgnął się, by z nim porozmawiać. Na początku ceremonii, oczywiście, gdyby przypadkiem opiekunka Baenre zdecydowała się go poświęcić jeszcze tej nocy. Ach, cóż – zakończył z westchnieniem i wzruszeniem ramion, po czym ostatni raz przejechał delikatnymi palcami po gęstych włosach Catti-brie, zanim skierował się do drzwi. – I tak nie mógłbym iść – powiedział do Entreriego. – Muszę spotkać się z opiekunką Ker Horlbar, by przedyskutować koszty śledztwa. Entreri jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi na celowo okrutną uwagę. Wstał, gdy najemnik go mijał, by wyjść za nim, jednak zatrzymał się nagle i spojrzał na Catti-brie. – Sądzę, że zostanę i z nią porozmawiam – rzekł zabójca. – Jak chcesz – odparł najemnik – nie zrań jej jednak. Albo też, jeżeli to zrobisz – sprostował znów chichocząc – nie uszkodź przynajmniej jej pięknych rysów. Jarlaxle wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi, po czym pozwolił, by jego magiczne buty stukały donośnie, gdy szedł kamiennym korytarzem, aby upewnić Enteriego, że odszedł. Idąc sięgnął do kieszeni i uśmiechnął się odkrywszy, bez zaskoczenia, iż zniknęła z niej opaska. Jarlaxle zasiał ziarna chaosu. Teraz mógł usiąść i obserwować, jak rosną owoce jego działalności. ROZDZIAŁ 21 ODSŁONIĘTE WARSTWY Catti-brie i Entreri spędzili długą chwilę, wpatrując się w siebie, sami po raz pierwszy od jej pojmania, w małym pokoju w sekretnym kompleksie Bregan D'aerthe. Po wyrazie malującym się na twarzy Entreriego, Catti-brie wiedziała, iż ma on coś na myśli. Uniósł przed siebie dłoń i poruszył palcami, a agat Kocie Oko opuścił się aż do końca swego srebrnego łańcuszka. Catti-brie wpatrywała się w niego z zaciekawieniem, niepewna motywów zabójcy. Ukradł to oczywiście z kieszeni Jarlaxle'a, dlaczego ryzykował jednak kradzież od tak niebezpiecznego mrocznego elfa? – Jesteś tak samo więźniem jak ja – stwierdziła w końcu Catti-brie. – On cię tu trzyma, żebyś robił to, co chce. – Nie lubię tego słowa – odparł Entreri. – Więzień. Oznacza ono stan bezradności, a ja, zapewniam cię, nigdy nie jestem bezradny. Catti-brie wiedziała, że składał się on w tej chwili w dziewięciu częściach z brawury, a w jednej z nadziei, jednak zachowała tę myśl dla siebie. – A co zrobisz, gdy Jarlaxle dowie się, że mu to zginęło? – spytała. – Do tego czasu będę już tańczył po powierzchni – odpowiedział chłodno zabójca. Catti-brie przyjrzała mu się. Wypowiedział to czysto i wyraźnie bez śladu intrygi. Dlaczego jednak opaska? – wciąż się zastanawiała i nagle zaczęte się bać. Entreri mógł zdecydować, że woli jej gwiezdne światło lub też uzupełnia ono jego infrawizję. Nie powiedziałby jej jednak tego, gdyby zamierzał ją tu zostawić – żywą. – Nie potrzebujesz tego – uznała Catti-brie, starając się zachować pewność w głosie. – Otrzymałeś infrawizję i wystarczająco dobrze widzisz drogę. – Ale ty tego potrzebujesz – powiedział Entreri, rzucając młodej kobiecie opaskę. Catti-brie chwyciła ją i trzymała w dłoniach, starając się rozważyć konsekwencje jej założenia. – Nie potrafię wyprowadzić cię na powierzchnię – rzekła, sądząc, że zabójca się przeliczył. – Znalazłam drogę na dół tylko dlatego, że miałam panterę oraz medalion wskazujący mi kierunek do Drizzta. Zabójca nawet nie mrugnął. – Powiedziałam, że nie potrafię cię stąd wyprowadzić – powtórzyła. – Drizzt potrafi – powiedział Entreri. – Oferuję ci układ, którego nie możesz odrzucić