Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
.. ale on nie umarł, a ja nie wysłałam listu. Kiedy tylko zdobyłam pewność, że James będzie żył, odzyskałam zdolność racjonalnego myślenia. Przynajmniej wówczas byłam zdania, że myślę racjonalnie. Wróciłam przecież do Gilesa i powiadomienie cię o dziecku otworzyłoby jedynie stare rany, a Giles borykał się z dostateczną liczbą własnych problemów. Doszłam do wniosku, że jest to dla mnie świetna okazja, żeby odpokutować. Znakomita włosiennica. Stanowiłam chodzący kompleks winy. To nie Giles, ale ja potrzebowałam wtedy psychiatry. Wydawało mi się, że jeśli wyrzeknę się wszelkich nadziei związanych z tobą, jeżeli skoncentruję się na Gilesie i Jamesie, będzie to zadośćuczynienie za wszystko, co zrobiłam. Giles był w bardzo niedobrym stanie – zarówno fizycznie, jak psychicznie. Poza mną i tym wszystkim, co spotkało go z mojej strony, musiał zaakceptować mnóstwo faktów, pogodzić się z rzeczywistością. Był gotów przebaczyć mi i zapomnieć, przyjąć mnie z powrotem, a wraz ze mną również dziecko. Ale żeby to osiągnąć, potrzebował mojej pomocy. Dla mnie była to idealna sposobność, żeby odkupić swoje winy; w dodatku los mnie hojnie obdarzył, ponieważ miałam Jamesa. Więc zrobiłam, jak postanowiłam. Opróżniła kieliszek i wyciągnęła w jego stronę, żeby napełnił go ponownie. – Giles był cudowny. Uwielbia Jamesa, który darzy go tym samym uczuciem. Nadal myślę, że postąpiłam słusznie, że nie mogłam zrobić inaczej. Nie żałuję niczego, poza tym, co wyrządziłam tobie. Tego zawsze będę żałowała. Ale nie mogłam wiedzieć, jak ułoży ci się życie. Byłam absolutnie pewna, że spotkasz kogoś, ożenisz się i będziesz miał inne dzieci. A nasze wspólne dziecko pozostanie twoim darem dla mnie. Kiedy rozpoczęły się zjazdy, żyłam jednocześnie lękiem i nadzieją, że może się zjawisz. Pragnęłam, żebyś się dowiedział o Jamesie. Nie chciałam, żebyś sądził, że chowam go przed tobą, ale sprawa nie była prosta. Zdecydowałam, że jeśli przyjedziesz sam, to ci powiem, a jeśli przywieziesz ze sobą żonę, będę milczała. Ale ty się po prostu nie pojawiałeś. Wtedy zaczęłam nabierać przekonania, że nie przyjedziesz nigdy; że to, co zrobiłam, zraniło cię zbyt mocno i musiałeś wykluczyć mnie ze swojego życia równie bezwzględnie, jak ja wykluczyłam cię z mojego. A potem, kiedy generał Miller powiedział mi, że widział cię w Sajgonie i że o ile się orientuje, nie jesteś żonaty... – Czekał na samolot lecący w jedną stronę, a ja na inny, w przeciwnym kierunku. Nie rozmawiałem z nim dłużej niż pięć minut. – Wiem. Mówił mi o tym. Powiedział również, że wiesz o zjazdach i wiedziałeś o nich od początku. – Tak, on mnie o tym poinformował. Przekazał mi także, że o mnie pytałaś. – To prawda. Ale nie umiał mi nic o tobie powiedzieć. Więc doszłam do wniosku, że rozmyślnie sienie pojawiasz, że nie masz ochoty przyjechać i odnaleźć to wszystko na nowo. Widocznie łudziłam się, że mógłbyś mi przebaczyć. To, że ja nie potrafiłam o tobie zapomnieć, nie znaczyło wcale, że z tobą jest tak samo; to również sobie powiedziałam. – Gdybyś tylko wiedziała... – zauważył Ed z nutą ironii. – Teraz wiem. Kiedy w sobotnie popołudnie zobaczyłam cię na ścieżce za trawnikiem, poczułam... – Wiem, co poczułaś. Ja poczułem to samo. Myślałem, że okazałem ci to dość jasno. – O, tak. Wyciągnęła do niego rękę; chwycił ją i uścisnął. – Tak się cieszę, że wróciłeś, Ed. Nie tylko ze względu na Jamesa, ale również na siebie. Jak ci mówiłam, nigdy nie zamierzałam ukrywać go przed tobą. Nigdy nie przydzieliłam ci roli czarnego charakteru. Zarezerwowałam ją dla siebie. Wszystko, co się zdarzyło, zawdzięczam sobie. Ech, te moje domki z kart; jedna karta upadła i pociągnęła za sobą wszystkie inne... ale chociaż moją miłość do ciebie przywaliły gruzy, wydobyłam ją żywą. Nigdy nie przestałeś być mi drogi, Ed. Nigdy nie przestałam cię kochać i myśleć o tobie. Jesteś i zawsze będziesz dla mnie wszystkim. Najlepsze, co od życia dostałam, to właśnie ty, a dzięki tobie mam również inny skarb – Jamesa. Jestem twoją dłużniczką, Ed, jeśli chodzi o Jamesa, a także o wszystkie te lata, kiedy byłeś go pozbawiony... ale widzisz, zbudowałam jeszcze inny domek z kart – w Kalifornii. Ten, w którym mieszkałeś ze swoją żoną i dziećmi
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Anu zaryczał z wściekłości, kiedy zniszczono czołg z „Transhara”, lecz jego gniew wzmógł się jeszcze, kiedy czołg wroga zajął pozycję, która obejmowała także rampę...
- Biorąc to wszystko pod uwagę, wielbię ogromnie faraona Echnatona za jego mądrość i sądzę, że i inni będą go wielbić, gdy zdążą zastanowić się nad tą sprawą i zrozumieją, jakie...
- Czyż nie widzieliśmy tego okrętu na własne oczy? A co się tyczy radży Hassima i jego siostry, Mas Immady, jedni mówią tak, drudzy inaczej, ale Bóg jeden zna prawdę...
- Normalnie to ja całe boże dnie chodzę sobie, jeżdżę, jak się da, tu jestem parę dni, potem gdzie indziej się przenoszę, potem znowu gdzie indziej i ja w tym wiecznym ruchu spotykam...
- Za każdym razem, gdy Cymmerianin spotykał grupę, ogromny samiec patrzył na niego groźnie spod ciężkich brwi, dopóki jego rodzina nie zniknęła w krzakach, a potem odwracał się i...
- Gdy Rikki przybył do domu, wyszedł na jego spotkanie Teodorek wraz ze swym tatusiem i mamusią (wciąż jeszcze bladą, bo niedawno dopiero ocucono ją z omdlenia) i wszyscy troje...
- Uderzenie komety w Ziemię wywołuje różne skutki uboczne, między innymi może w wielkim stopniu naruszyć równowagę klimatyczną; naruszenie równowagi wywołuje...
- Oczy błyszczały mu bardzo, bardzo mocno, szczególnie to zza monokla, a Baudelaire'owie ze zgrozą rozpoznali jego straszliwą minę...
- Wykrzykn\'ea\'b3a jego imi\'ea, czuj\'b9c,\par \'bfe ogarnia j\'b9 gor\'b9ca fala rozkoszy...