Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Nie usłuchałem go. Więc pobiegliśmy razem. Było rzeczywiście "gorąco". Świtało. Nakazałem przerwanie przeprawy i powrót do Drielu... ŁOdzie należało zostawić na miejscu. Było już zupełnie jasno, gdy wracałem do Drielu. Dołączył do mnie szef kompanii spadochronowej saperów, st. sierżant Juhas_góral. Przez całą noc miał ciężką pracę na przeprawie. Około godz. #/7 wróciłem na swoje stare miejsce i położyłem się spać. Zdawało mi się, że ledwie oczy zmrużyłem, a już zbudzono mnie. Zameldowano, że jakiś generał brytyjski przybył do Brygady w samochodzie pancernym. Tak, to był dowódca 30 Korpusu, gen. HOrrocks. Chciał naocznie przekonać się o sytuacji. Wyjaśniłem krótko: Trzymamy brzeg południowy w rejonie naszej dotychczasowej przeprawy; jest nieduży, może kilkusetmetrowy kawał brzegu północnego nie obsadzony przez nikogo, natomiast opanowany ogniem przez Niemców, którym można dołączyć do walczących oddziałów 43 Dywizji i Brygady Spadochronowej tych oddziałów, które są na brzegu północnym. Poza tym - na zasadzie mego rozpoznania i informacji od ludności cywilnej - na zachód od Brygady, w rejonie Heteren, odległym o 3 mile od Driel, znajduje się na przeciwległym brzegu miejscowość Renkum, słabo obsadzona przez nieprzyjaciela. Istnieją tam również warunki do przeprawy na brzeg północny. Dowódca 30 KOrpusu był pierwszym i jedynym generałem, który odwiedził Brygadę w pierwszej linii. Obejrzawszy rejon obronny Brygady, a z wieży kościelnej, stanowiącej nasz punkt obserwacyjny - północny brzeg, polecił mi, bym możliwie szybko przybył na miejsce postoju dowódcy 43 Dywizji, na odprawę. Poinformował mnie również, że mój zaginiony 1 baon został zrzucony omyłkowo w rejonie Grave i dołączy w ciągu dnia. Odprawa u dowódcy 43 Brytyjskiej Dywizji PIechoty, w której wziął udział również dowódca KOrpusu, miała charakter nieco gwałtowny. Oczywiście - jak zwykle i tym razem - powodem podniecenia byłem ja i moja kontrowersja z gen. Thomasem (późniejszym dowódcą Polskiego KOrpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia). W wykonaniu ciągle obowiązującego go rozkazu dowódcy 2 Armii - przedostania się na brzeg północny i utworzenia tam przyczółka mostowego, dowódca Korpusu zarządził przeprawę w nocy 24825 września. Organizację i przeprowadzenie tej operacji powierzył dowódcy 43 Dywizji, podporządkowując mu operacyjnie Polską Brygadę Spadochronową. Według jego decyzji główny wysiłek przeprawy miał się odbyć na kierunku zatopionego promu, w składzie: baon "Dorsetu" z 43 Dywizji, 1 baon spadochronowy oraz broń ciężka i zaopatrzenie dla Dywizji Powietrznej. Reszta Brygady Spadochronowej, jako wysiłek pomocniczy, miała się przeprawić w dotychczasowym rejonie. Istota nieporozumienia między mną a gen. Thomasem polegała na tym, że być może zbyt jaskrawo i gorąco przedstawiłem na odprawie, że przeprawa w rejonie zatopionego promu udać się nie może, bo na przeciwnym brzegu znajduje się silna obsada niemiecka, oraz że ja, jako dowódca Brygady, sam wyznaczę, który z moich baonów weźmie udział w tej przeprawie. Być może, że kategoryczność mego oświadczenia leżała także w tym, że gen. Thomas - notabene ubrany w mundur bez zarzutu prawie jak w garnizonie - będąc już drugi dzień w pobliżu rejonu Brygady, nie zadał sobie trudu, aby stwierdzić sytuację na miejscu u mnie, jak to uczynił gen. Horrocks, a apodyktycznie dyktuje rozwiązanie, które - wiedziałem - że przyniesie klęskę