Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Czy ten, który mają w rękach, jest dobry? Natknęli się na kamienną ścianę i zaatakowali ją dłutem -na szczęście niezbyt ciężkie bloki obracały się wokół własnej osi. Wśliznęli się do wnętrza rozległej komory, wysokiej na trzy i pół metra, długiej na czternaście i szerokiej na osiem. Zamiast posadzki była tu ubita ziemia, a w górze widać było wejście do szybu. -Dolna komora... Jesteśmy w Wielkiej Piramidzie! Zapomniany od wielu pokoleń korytarz prowadził od Sfinksa prosto w głąb gigantycznej budowli Cheopsa, do pierwszej komory, położonej trzydzieści metrów poniżej powierzchni ziemi. Tu, w tej niby macicy, łonie Matki- -Ziemi odprawiano niegdyś pierwsze obrzędy odrodzenia. Teraz należało pokonać szyb, który wiódł do wnętrza kamiennej masy i wychodził na korytarz położony za trzema granitowymi płytami. Najdrobniejszy z piątki zaczął się wspinać. Rozpierając się nogami, rękoma czepiał się nierówności skalnych, a gdy wreszcie dotarł do wylotu, zrzucił sznur, którym był owinięty. Jeden ze spiskowców prawie zemdlał z niedostatku powietrza. Towarzysze wciągnęli go do Wielkiej Galerii i tam doszedł do siebie. Majestat tego miejsca olśnił ich. Jakiż to budowniczy okazał się tak szalony, że zbudował pochylnię ciągnącą się przez siedem warstw kamienia? Wielka Galeria, długa na czterdzieści siedem metrów, a wysoka na osiem i pół, dzieło unikalne ze względu i na rozmiary, i na położenie we wnętrzu piramidy, stanowiła wyzwanie dla wieków. Budowniczowie Ramzesa twierdzili, że równie wspaniałego dzieła nie zbuduje już żaden architekt. Jeden ze spiskowców zląkł się i chciał zawracać. Przywódca wyprawy potężnymi szturchańcami w plecy zmusił go do dalszego marszu. Cofnąć się tak blisko celu byłoby głupotą, teraz mogli już sobie winszować, że ich plan okazał się dobry. Istniała jedna tylko niepewność -kamienne płyty między szczytową ścianą Wielkiej Galerii a wejściem do przedsionka wiodącego do komory króla mogły być opuszczone. Tej przeszkody nie zdołaliby już pokonać i musieliby wracać z niczym. -Przejście wolne. Rowki, w które wsuwano olbrzymie płyty, były puste. Nisko pochylając się, weszli całą piątką do komory króla. Jej strop zbudowany był z dziewięciu granitowych płyt ważących łącznie ponad czterysta ton. W tej wysokiej na blisko sześć metrów sali mieściło się serce monarchii - sarkofag faraona. Spoczywał na posadzce ze srebra, co zapewniało temu miejscu czystość. Zawahali się. Dotychczas postępowali jak odkrywcy poszukujący nieznanego kraju. Oczywiście, popełnili trzy przestępstwa, za które będą musieli odpowiedzieć przed trybunałem zaświatów. Czyż jednak planując obalenie tyrana, nie działali dla dobra kraju i ludu? Jeśli otworzą sarkofag i zrabują kosztowności, naruszą wieczność nie ludzkiej mumii, ale samego boga w jego świetlistym ciele. Przetną ostatnią więź z tysiącletnią tradycją, aby wyłonił się z tego świat, na który Ramzes nigdy przecież nie wyrazi zgody. Ogarnęła ich chęć ucieczki, choć doświadczali uczucia błogości. Powietrze dochodziło tu przez dwa szyby wentylacyjne wycięte po północnej i południowej stronie piramidy. Z posadzki emanowała energia i napełniała ich jakąś tajemniczą siłą. Faraon wchłaniał w siebie tę moc zrodzoną z kamienia i z kształtu budowli i w ten właśnie sposób się odradzał. -Czas nagli! -Chodźmy już. -Nie ma, co gadać. Dwóch podeszło do sarkofagu, potem trzeci, wreszcie dwaj ostatni. Wspólnie unieśli wieko i złożyli je na posadzce. Pokryta złotem, srebrem i lapis-lazuli świetlista mumia wyglądała tak dostojnie, że rabusie nie mogli wytrzymać jej spojrzenia. Przywódca gwałtownym ruchem zdarł z mumii złotą maskę, podwładni zerwali naszyjnik i położonego na miejscu serca skarabeusza; zabrali amulety z lapis-lazuli, ciesielską siekierkę z niebiańskiego żelaza i stolarskie dłuto, którym na tamtym świecie otwierano zmarłemu usta i oczy. Wspaniałości te wydały im się prawie niczym w porównaniu ze złotym łokciem symbolizującym odwieczne prawo, którego faraon był jedynym gwarantem, zwłaszcza zaś w zestawieniu z niewielkim puzderkiem w kształcie jaskółczego ogona. Zawierał on testament bogów. Na mocy tego tekstu faraon obejmował Egipt w dziedziczne władanie i był zobowiązany dbać o szczęśliwość i pomyślność kraju. Obchodząc swój jubileusz, będzie mu- siał okazać dokument dworzanom i ludowi na dowód legalności swej władzy. Jeśli tego nie dopełni, wcześniej czy później zmuszony zostanie do abdykacji