Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

BAJKI O NAS « 76» Bajka o pierwszym wrze[nia sBuchajcie, co wydarzyBo si pewnego pierwszego wrze[nia! A wBa[ciwie zaczBo si to ju| wcze[niej. ByB ostatni dzieD sierpnia i Marcin nazajutrz miaB po raz pierwszy pój[ do szkoBy. PoBo|yli[my go do Bó|eczka i powiedzieli[my mu:  Nie bój si, Marcinku, nie za[pimy! Ale Marcin znaB nas. Marcin wiedziaB, |e lubimy wstawa pózno, tote| nie wierzyB nam. ZaczekaB, a| wszyscy uBo|ymy si do snu. Potem wziB swój nowy tornister i wykradB si z domu. Przed domem staB nasz samochód i Marcin umówiB si z tym samochodem, |e dzisiejsz noc prze[pi obok niego. Z jednej strony dlatego, |e od samochodu do szkoBy byBo o dobry kawaBek bli|ej ni| od drzwi na drugim pitrze, z drugiej strony dlatego, |e samochód obiecaB obudzi go rano trbieniem. Wiecie jednak, jak to bywa, gdy kto[ nastpnego dnia ma po raz pierwszy pój[ do szkoBy. Ten kto[ wci| musi my[le:  Jutro po raz pierwszy id do szkoBy, jutro po raz pierwszy id do szkoBy"  i za nic nie mo|e zasn. WidziaB samochód, |e Marcin wci| my[li, widziaB, |e Marcin za nic nie mo|e zasn, i postanowiB wBczy cichutko silnik i zamrucze Marcinowi do snu jak[ pikn bajk. Nie ka|dy samochód potrafi mrucze bajki. Ten samochód byB jednak naszym, pisarskim samochodem, ten samochód umiaB mrucze bajki. A teraz co[ o telefonie. Mamy bowiem tak|e telefon. Nie ka|dy telefon potrafi szanowa bajki, ale nasz telefon jest pisarskim telefonem. Nasz telefon darzy bajki wielkim szacunkiem. Kiedy wic nasz telefon przez otwarte okno usByszaB, |e samochód zaczyna mrucze Marcinowi pikn bajk, pomy[laB:  ByBaby wielka szkoda, gdyby tej piknej bajki nikt nie zapisaB". A zatem nasz telefon wykrciB numer wydawnictwa ksi|ek dla dzieci, a potem spu[ciB swoj sBuchawk na szriurze j>rzez otwarte okno na ulic. OdbieratjBttchawk pikn bajk, któr mruczaB nasz samochód, i cieszyB si, |e bajka biegnie po drucie do wydawnictwa, gdzie redaktorki j zapisuj. Ale nasz telefon cieszyB si przez pomyBk. Có| by robiBy redaktorki w wydawnictwie noc? Nie byBo ich tam i piknej bajki, któr mruczaB Marcinowi do snu nasz samochód, nikt nie zapisaB. I dlatego nie wiemy nawet, o czym byBa. MusiaBa to by jednak naprawd pikna bajka, bo gdy obudzili[my si rano  a obudzili[my si tym razem naprawd wcze[nie  znalezli[my Marcina [picego przed samochodem i stwierdzili[my, |e jego gBowa [wieci. ZwieciBa pomidzy dwoma zgaszonymi reflektorami jak elegancki, nowy, [rodkowy reflektor. Otworzyli[my samochód i chcieli[my nacisn wyBcznik, |eby nowy reflektor wyBczy. Ale wyBcznik  jak|eby inaczej  byB wci[nity. Jaki tam reflektor!  Czy|by to byB [wieccy sen?  zawoBali[my. Ale wtem auto dotrzymujc obietnicy zatrbiBo, Marcin obudziB si, lecz jego gBowa [wieciBa nadal.  Aadne rzeczy  powiedziaBa moja |ona Olga