Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Nie czcimy geniusza Higieny, lekceważymy go i za to los mści się nad nami w sposób okrutny. Takie położenie, w najwyższym stopniu niebezpieczne, wymaga rozległych reform. Musimy podźwignąć naszą zdolność do pracy i umiejętność pracowania, musimy wzmocnić naszą solidarność społeczną, musimy po całym kraju rozlać oświatę niższą i średnią, ogólną i fachową, zarazem usilnie dbając o rozwój nauki wielkiej (która bodaj czy nie zawsze była u nas zaniedbywana). Musimy nareszcie troszczyć się o wzmocnienie i propagandę zasad etycznych, o pielęgnowanie zaniedbanych uczuć religijnych. Takie czekają nas zagadnienia, takie obowiązki społeczne od chwili, gdy dzięki świtowi 155 swobody wolno nam przynajmniej mówić o zagadnieniach i obowiązkach społecznych. Nie potrzebuję zaś podkreślać, że między pracami, jakie musimy przedsięwziąć dla uzdrowienia narodu, jedno z pierwszych miejsc powinna by zająć – Higiena. Bo nie łudźmy się: tylko przy bardzo ścisłym i wytrwałym spełnianiu przepisów higienicznych może zmniejszyć się nadmierna śmiertelność naszego narodu, może wzrosnąć przeciętna długość życia, a wraz z nią mogą powiększyć się nasze zarobki, nasze oszczędności i niesłychanie ważny czynnik – doświadczenie. Dzięki krótkości życia naszych współobywateli my, Polacy, wciąż znajdujemy się na poziomie wieku młodzieńczego, który wprawdzie posiada zapał i bezinteresowność, lecz nie umie być przezornym ani też panować nad sobą. Nami prawie zawsze rządzi młodzież, gdyż nie posiadamy dość licznego zastępu tych mądrych i dzielnych starców, których Grecja i Rzym otaczały najwyższym szacunkiem, a którzy tak piękną rolę odgrywają w życiu na przykład Anglii. W miarę upowszechniania się zasad Higieny wśród naszego narodu poprawi się jego żywność, jego odzież i straszliwe warunki mieszkaniowe. Może będzie mniej pałaców, a więcej wygodnych domków dla pojedynczych rodzin; może będzie mniej salonów, a więcej łazienek i mieszkań dla służby, mniej gipsowych ornamentów, a więcej powietrza i światła. W miarę upowszechniania się Higieny osłabną też nadużycia alkoholu i innych materiałów drażniących nerwy, osłabnie rozpusta u jednych, a nędza i przepracowanie u innych. W miastach i miasteczkach zaprowadzi się wodociągi i kanalizację, powstaną szpitale w należytej proporcji do potrzeb zaludnienia, a jednocześnie ograniczy się żebranina i zacznie się zmniejszać tak, niestety! rozpowszechnione, a zniesławiające nas niechlujstwo... Ludzie, którzy nie kąpią się, nie czeszą, nie zmieniają bielizny, jak się to zdarza obecnie, z dziedziny rzeczywistości przejdą wówczas do – niewiarogodnych wspomnień! Niepodobna opisać, nawet przewidzieć wszystkich błogosławionych reform, jakie Higiena może zaprowadzić w naszym społeczeństwie, poczynając od zdrowia i dłuższego życia, kończąc na wygodach w domu i upiększeniu otaczającej nas natury. Ażeby jednak zaszły te wszystkie zmiany, musimy zwrócić się do kultu Higieny i nauczyć się sztuki zaklinania jej potężnego geniusza czy ducha. Słuchając tego, nikt chyba nie pomyśli o jakichś dziecinnych, niby pogańskich, niby czarnoksięskich praktykach. Naszym kultem Higieny będzie uczciwa, wytrwała i rozumna praca nad pielęgnowaniem zdrowia, nad mnożeniem sprzyjających mu warunków. Niemniej należy korzystać ze wskazówek przeszłości i przypomnieć sobie, jakich to środków używali dawni czarodzieje do wywoływania geniuszów czy duchów. Przede wszystkim badali oni fakty, więc i my musimy badać fakty odnoszące się do zdrowia; oni uczyli się mądrości z ksiąg znakomitych, więc i my musimy się jej uczyć; oni panowali nad sobą, byli wytrwali w zamiarach, więc my też musimy wprawić się w wytrwałość, a nade wszystko w panowanie nad sobą. Starożytni czarodzieje gromadzili materiały i narzędzia do ich praktyk potrzebne, więc i my także musimy gromadzić materiały przydatne na pokarm, odzież, opał i budowle tudzież mnóstwo narzędzi, które służą do zabezpieczenia życia, zdrowia i pracy ludzkiej. Czarodzieje dla wywoływania duchów mieli swoje świątyńki, więc i my dla zaklęcia geniusza Higieny musimy mieć świątynie zwane: pracowniami higienicznymi, muzeami higienicznymi, wystawami higienicznymi. Ta tylko między dawnymi a naszymi czasami będzie różnica, że gdy czarodzieje na swych uczniów wybierali nieliczne i wyjątkowo zdolne jednostki, my do kultu Higieny zachęcać będziemy cały naród: kobiety i mężczyzn, młodzież, ludzi dojrzałych i starców, kapitalistów i robotników, wieśniaków i mieszczan. Zdrowie narodu, odrodzenie narodu, podźwignięcie narodu są to hasła, pod którymi mogą chyba zjednoczyć się wszystkie wyznania, wszystkie klasy i wszystkie polityczne poglądy!... 156 WSZYSCY ZA JEDNEGO Aż mi się chce powiedzieć, że choć trochę oświecony Polak nie potrzebuje wyjeżdżać na Litwę w celu poznania jej. On ją zna prawie od dzieciństwa, a nawet dawniej, chyba z jakichś przedbytowych czasów! Kto by z nas nie wiedział, że: „Tam na północ! hen daleko! szumią puszcze ponad rzeką. Tam świat inny, lud odmienny, kraj zapadły, równy, senny [...] Puszcze czarne, zboże marne, niebo bledsze, trawy rzedsze, rojsły grząskie, groble wąskie [...] Wół za rogi orze zgliszcze, w ostrym żwirze socha świszcze, a za drogą gdzieś w postronne ciągną wózki jednokonne. Koń obłączny w wózkach małych, lud w chodakach z łyka szytych, w chatach dymem ogorzałych, dranicami płasko krytych..
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Powiadaj przecie: nie dla bryndzy bryndza, nie dla weBny weBna, ani pienidz nie dla pienidza"
- — No, aleja przecież żyję, Genowefciu! — Chwała Bogu, chwała Bogu, kwiatuszku ty mój — zaszlochała Genowefcia...
- Miał witać dygnitarzy z innych światów, otwierać wszystkie posiedzenia Legislatury, przewodniczyć posiedzeniom i głosować jedynie w razie równej liczby głosów za i przeciw...
- - Chciałabym nawet, żeby ktoś tu wszedł w tej chwili i żeby ta cała komedia wreszcie się skończyła! Coś przecież musiałoby się stać, gdyby mnie tu znalazł! - Na miłość boską...
- Pieniacz! Mój trzydziestosześcioletni syn Tomek wybałuszył wzrok czytając o moim pieniactwie i parsknął: — Tato, przecież jedyny proces, jaki ty miałeś w życiu, to...
- Nie wiadomo skąd do Boskiego dotarło wsparcie; zajęty nowymi wojownikami Folko nie widział, kiedy i jak udało się garbusowi przeciąć grube drzewce broni Henny, ale ten wcale...
- Pytacie, dlaczego ta trzecia i ostatnia bajka nie jest o moim trzecim dziecku, o OleDce? No a jak|e mo|e by o niej? Przecie| ona, biedactwo, nie ma jeszcze ani jednego zba
- Ale architekci na pewno to również przewidzieli i czeka mnie albo krata z brązu, albo rura tak wąska, że się przez nią nie przecisnę...
- Wręcz przeciwnie — w każdej z ośmiu kategorii, w jakich możemy spotkać autentyczne historie SF, większość z nich zdecydowanie nie spełnia warunków, jakie zawarłem w...
- Jednakże z szacunku dla was, panie hrabio, nie przedsięwezmę nic przeciwko waszemu planowi i obiecuję, że moim towarzyszom drogi nie wspomnę ani słowem o naszej rozmowie...