Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Być może kiedyś życie zmusi mnie do wytoczenia komuś sprawy sądowej, lecz póki co — nigdy jeszcze tego nie zrobiłem, i nigdy nawet nie próbowałem zrobić. Ani razu w całym życiu! Tymczasem „Gazeta Wyborcza” ogłasza jako pewnik, że „Łysiak ma pieniądze”, więc „lubi się sądzić”. Obywatelu–„GW”–Michniku i obywatelu–„GW”– Czuchnowski — wskażcie choć jedną wytoczoną przeze mnie sprawę sądową, a ja wam oddam całe te pieniądze, plus wszystkie moje zasoby materialne, ręczę słowem honoru, który, w przeciwieństwie do was, posiadam. Czyżby rzekomy „anonim”, którego „cytuje” tu faryzejsko egzekutor, pomylił Łysiaka z… Michnikiem??! (adwokat Michnika wytacza ludziom sprawy i ciągle grozi sądami krytykom swego pryncypała). Czy ja jestem podobny do Michnika z profilu? Lub może „en face”? I czy paszkwil pełen piramidalnych przekrętów staje się bardziej podobny do groteski, czy raczej do burleski, czy może tylko do farsy operetkowej? A już nie żartując: cała ta heca to problem jednego słowa, które brzmi: prawda, plus problem jednej cechy, która się zwie prawdomównością. „Gazeta Wyborcza” od swych narodzin traktowała prawdę jako swego głównego wroga, dlatego kilkanaście lat temu przezwałem tę gazetę orwellowskim „Ministerstwem Prawdy”, a jej hasło reklamowe („Niezależnie od pogody mamy własne zdanie”) wydrwiłem parafrazująco: „Niezależnie od prawdy mamy własne zdanie”. Ciekawe czy dziennikarz angażowany na etat do tego organu musi składać przysięgę, że będzie unikał prawdy, tępił prawdę, brzydził się prawdą? Czasami tak to u nich wygląda, jakby musieli kłamać, żeby dobrze się czuć. Gdy swoimi metodami (kalumnie, insynuacje, wysysanie pseudofaktów z brudnych paluchów, fałszerska cytatologia, manipulacje kontekstowe, itp.) obrabiają wrogów swego kamandira — nie chodzi im o żadną tam demaskację czy demitologizację, o żadne fakty (fakty to plastelina według nich), tylko o zgnojenie wroga każdą możliwą metodą, również nieetyczną. Credo: „Cel uświęca środki!”. Salon kosił tak swoich wrogów zawsze. Przykłady? Kąkolewski, Łojek, Narbutt, Herbert, Łysiak; ostatnio też świetny, bezkompromisowy, antylewicowy historyk, dr Piotr Gontarczyk, przeciw któremu „GW” urządziła dziką nagonkę, rojącą się od makabrycznych epitetów („pętak” etc. — sic!). Nie powinni się więc dziwić funkcjonariusze „GW” rzucanym już „en passant” (zwyczajowo) przez prawicę kontrmichnikowskim vel kontragorowskim frazom; cytuję z „Najwyższego Czasu!”: „Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego «GW», jak zwykle skłamał”. W tych dwóch wyrazach tkwi sedno: „jak zwykle”… Egzekutor Czuchnowski kończy antyłysiakowy paszkwil cytując pewien tekst o Łysiaku jako o sumieniu narodu, po czym zadaje cios wieńczący egzekucję: wyjawia czytelnikom „GW”, że ów reklamiarski tekst spreparował „wydawca jego [Łysiaka] książek, Józef Dudkiewicz”. Tak brzmią ostatnie słowa paszkwilu. Ani jedno z nich nie jest prawdą. Józefa Dudkiewicza nigdy nie widziałem na oczy — nie znam. Nigdy też nie był ów człowiek moim wydawcą — nie miał nic wspólnego z wydaniem jakiejkolwiek mojej publikacji. To polonijny publicysta, który kilkakrotnie pisał o mnie w prasie amerykańskiej tudzież kanadyjskiej, i te artykuły (recenzje) są dostępne — każde słowo. Michnikowski egzekutor był więc konsekwentny — zaczął kłamstwem, przez dwie kolumny jechał manipulacją plus insynuacją, i zakończył kłamstwem, żeby ramy paszkwilu miały niezmienny kształt. Owo zaczynające cały paszkwil kłamstwo, które „GW” wydrukowała dużą czcionką, w formie „leadu”, celowo przytaczam dopiero teraz, na końcu riposty; brzmi ono tak: „Waldemar Łysiak uznał, że większość jego czytelników nie pamięta już kim był w PRL”. Jest dokładnie na odwrót — moi Czytelnicy świetnie pamiętają, że w PRL–u Łysiak był człowiekiem, który nigdy, nigdzie i niczym, choćby jakimkolwiek drobiazgiem, nie dał tzw. „ciała” reżimowi. Nawet raz, wy hieny paszkwilanckie! To wszystko. Wiem, iż miast całej tej kontrpaszkwilanckiej riposty można było zacytować tylko zdanie wybitnego francuskiego filozofa, Alaina Besainćona, który powiedział, że działalność Michnika „budzi niesmak i usuwa w cień wszelką sprawiedliwość”, oraz przytoczyć (który to już raz?) słowa wielkiego poety, Zbigniewa Herberta: „Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny”. Radzono mi, by tak zrobić. Zdecydowałem się jednak rozpisać, nie chcę bowiem, by moi Czytelnicy mieli podejrzenia wobec moich dawnych czynów, lub żeby uważali mnie za sądowego pieniacza, itd., itp
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Powiadaj przecie: nie dla bryndzy bryndza, nie dla weBny weBna, ani pienidz nie dla pienidza"
- — No, aleja przecież żyję, Genowefciu! — Chwała Bogu, chwała Bogu, kwiatuszku ty mój — zaszlochała Genowefcia...
- Dodajmy, że przeciętny Polak nie pracuje 300 dni w roku i nie zarabia rubla dziennie z powodu mniejszych sił; dodajmy, że Anglik, żyjąc o 20 lat dłużej, więcej widzi, więcej...
- Miał witać dygnitarzy z innych światów, otwierać wszystkie posiedzenia Legislatury, przewodniczyć posiedzeniom i głosować jedynie w razie równej liczby głosów za i przeciw...
- - Chciałabym nawet, żeby ktoś tu wszedł w tej chwili i żeby ta cała komedia wreszcie się skończyła! Coś przecież musiałoby się stać, gdyby mnie tu znalazł! - Na miłość boską...
- Nie przestawał powtarzać: — To nadzwyczaj przykre, takie historie nie powinny się zdarzać, wie pan przecie, że nienawidzę tego, i doprowadzi pan do tego, że więcej moja noga...
- Nie wiadomo skąd do Boskiego dotarło wsparcie; zajęty nowymi wojownikami Folko nie widział, kiedy i jak udało się garbusowi przeciąć grube drzewce broni Henny, ale ten wcale...
- Ale architekci na pewno to również przewidzieli i czeka mnie albo krata z brązu, albo rura tak wąska, że się przez nią nie przecisnę...
- Wręcz przeciwnie — w każdej z ośmiu kategorii, w jakich możemy spotkać autentyczne historie SF, większość z nich zdecydowanie nie spełnia warunków, jakie zawarłem w...
- "Przecież wtedy wyciągnęłaby po prostu energię z najbliższego węzła, żeby się uleczyć, a Treyyan natychmiast by to wyczuł, bo magia w tym węźle bardzo na niego oddziałuje...