Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

Ludzie z bitwy po Kannami stanowili piąty i szósty legion. Powiedział, że te legiony zabiera z sobą do Afryki. Dokonał przeglądu żołnierzy. Tych, którzy mu się wydali nieodpowiedni, pozostawił na miejscu. Zamiast nich włączył w szeregi innych, których przyprowadził z sobą z Italii, i tak uzupełnił te legiony, że każdy z nich miał po sześć tysięcy dwustu pieszych i po trzystu konnych. Również spośród sprzymierzeńców pochodzenia latyńskiego dobrał sobie pieszych i konnych żołnierzy z wojska, które było pod Kannami. 25. Co do liczby żołnierzy przewiezionych do Afryki zachodzą u autorów niemałe różnice47. Tu znajduję, że na okręty wsadzono dziesięć tysięcy pieszych i dwa tysiące dwustu konnych, tam znowu szesnaście tysięcy pieszych i tysiąc sześciuset jeźdźców. Gdzie indziej jeszcze o przeszło połowę więcej — trzydzieści pięć tysięcy pieszych i konnych razem. Niektórzy nie podali cyfry. I ja także, przy takiej niepewności rzeczy, wolałbym do nich się przyłączyć. Celiusz48 wstrzymuje się, co prawda, od podania liczby, ale 46 Gdzie Pomponiusz jako pretor Sycylii wtedy rezydował, czy w ogóle przebywał, nie wiadomo. W każdym razie dalej od Lilibeum: por. rozdz. 26. 47 Można jednak mimo rozbieżności cyfr u historyków — przyjmować z pewnym prawdopodobieństwem, że Scypion dysponował normalną armią konsularną, na którą składały się dwa legiony, tj. około 12800 ludzi legionowych i tyluż żołnierzy sprzymierzeńczych W sumie więc armia Scypiona bez sił dodatkowych, np tych, które przyprowadził mu Masynissa liczyła około 25000 żolnierzy. 48 Celiusz tj. Coelius Antipater, prawnik i historyk rzymski z drugiej połowy obraz rzeczy niezmiernie wyolbrzymia. Pisze, że od krzyku żołnierzy ptaki padały na ziemię, a na okręty wsadzono taki tłum ludzi, że zdawało się, iż nikt już nie pozostał ani w Italii, ani na Sycylii. Troskę o to, by żołnierze wsiedli na okręty w porządku i bez zamieszania, wziął na siebie sam Scypion. Ludzi obsługi okrętowej zmusił Gajusz Leliusz, który był dowódcą floty, wejść na okręty już wcześniej i tam ich zatrzymał. Troskę o załadowanie żywności powierzono pretorowi Markowi Pomponiuszowi. Załadowano żywności na czterdzieści pięć dni, z czego na piętnaście dni wypieczonej. Gdy wszyscy już byli na okrętach, Scypion puścił wkoło łodzie, aby z każdego okrętu zebrali się na placu miejskim sternicy, dowódcy okrętów i po dwóch żołnierzy, celem odebrania rozkazów. Kiedy się zeszli na miejscu, zapytał ich najpierw, czy na okręty załadowano dla ludzi i zwierząt wody na tyleż dni, na ile dni załadowano żywności. Kiedy odpowiedziano, że wody jest na okrętach na czterdzieści pięć dni, wydał żołnierzom rozkaz, żeby się zachowywali cicho i spokojnie i by chętnie słuchali i pomagali żeglarzom w wykonywaniu służby bez spierania się: „Z dwudziestu okrętami wojennymi on sam i Lucjusz Scypion zajmą prawe skrzydło, na lewym będzie tyleż okrętów wojennych i Gajusz Leliusz jako dowódca floty wraz z Markiem Porcjuszem Katonem" — był on wtedy kwestorem — „stanowiąc osłonę dla okrętów transportowych. Okręty wojenne mają posiadać po jednym świetle, przewozowe po dwa. Na okręcie głównego dowódcy znakiem rozpoznawczym w nocy będą trzy światła". Sternikom wydał zarządzenie, że mają kierować flotę ku Emporiom49. Jest to bardzo urodzajna okolica i dlatego obfitująca we wszystko, a tubylcy, jak to zwykle bywa na żyznej ziemi, są tam mało wojowniczy. Przewidywano, że będzie można ich opanować, zanim nadejdzie pomoc z Kartaginy. Po wydaniu tych poleceń kazano ludziom wrócić na okręty i nazajutrz na dany znak, z bogów pomocą, wypłynąć na morze. 26. Wiele już flot rzymskich ruszało w podróż z Sycylii, i nawet z tego właśnie portu. Ale żadnej z nich — nie tylko w tej wojnie, w czym nic dziwnego, bo wiele flot wybierało się jedynie na grabież, ale nawet w poprzedniej — wyprawa nie stanowiła tak wspaniałego widowiska. Cho- II wieku p.n.e