Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Tak wytężałam słuch, by zrozumieć całą rozmowę, że mało nie naderwałam sobie mięśni uszu. Pierwsza odezwała się Mama: - Wybacz, że kazałam ci czekać, Mameha-san. To wielki zaszczyt dla mnie gościć cię w swoich progach. - Mam nadzieję, że pani mi wybaczy to nagłe i niespodziewane najście - równie konwencjonalnie odpowiedziała Mameha i tak to trwało przez kilka minut. Cały wysiłek, jaki włożyłam w podsłuchiwanie, podobny był do wysiłku człowieka taszczącego kufer na wysoką górę po to tylko, by się dowiedzieć, że w środku nie ma nic prócz kamieni. Wreszcie obie damy przeszły do salonu. Drżąc z emocji, chwyciłam pierwszą lepszą szmatę i pognałam szorować podłogę w korytarzu. Ciocia na pewno by mnie przepędziła, bo na ogół nie zezwalała pracować przy gościach, lecz tym razem sama usiłowała coś podsłuchać. Stanęła tuż za progiem, nieco z boku przy ścianie, i dopilnowała, by po wyjściu służącej niosącej herbatę, w drzwiach pozostała niewielka szpara. Tak byłam zasłuchana, że nie zwracałam uwagi na otoczenie. Nagle ze zdumieniem zobaczyłam przed sobą pucołowatą twarz Dyni. Dynia też na kolanach szorowała., podłogę, choć nie musiała tego robić i choć pracy starczało... i, zaledwie dla jednej. - Kim jest Mameha? - szepnęła. Bez wątpienia słyszała rozmowę służących, których cała grupa zbiegła się przed podwórkiem, tuż obok podestu. - To przeciwniczka Hatsumomo - odpowiedziałam 4 także szpetem. - To właśnie jej musiałam poplamić kimono. 7 Dynia już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, kiedy nagle usłyszałyśmy wyraźny głos Mamehy: - Wybaczy pani, że przeszkadzam w tak zajętym dniu,. lecz chciałam z panią krótko porozmawiać o niejakiej Chiyo. - Och, nie... - jęknęła Dynia i spojrzała mi prosto w oczy, by pokazać jak bardzo jej przykro. - Prawdziwe z niej utrapienie - odparła Mama. Mam nadzieję, że nie sprawiła ci nowych kłopotów? - Skądże - zaprzeczyła Mameha. - Zauważyłam tylko, że od jakiegoś czasu nie chodzi do szkoły. Zazwyczaj, widywałam ją na korytarzu... Wczoraj pomyślałam, że musi być bardzo chora! Znam dobrego lekarza. Mam go przysłać? - Dziękuję - powiedziała Mama - lecz mówimy chyba o innej dziewczynie. Nie mogłaś widywać Chiyo na korytarzu. Nie bywała na lekcjach już ponad dwa lata. - To ta z ładną buzią i o niebieskoszarych oczach? - To prawda, ma niezwykłe oczy. Ale musi być jeszcze jedna w Gion... Proszę, proszę, kto by pomyślał? - Aż dziw bierze, że mogły upłynąć dwa lata - ciągnęła Mameha. - Widać spotkanie z nią wywarło na mnie niezatarte wrażenie. A jeśli wolno spytać... jest zdrowa? - O, tak. Zdrowa jak młody ryś i tak samo nieokrzesana. - I mimo to nie uczęszcza do szkoły? Ciekawe... - Dla młodej znanej gejszy twojego pokroju Gion może się wydawać najlepszym miejscem do życia. Ale czasy są trudne. Nie mogę inwestować bez gwarancji zwrotu. Jak tylko zrozumiałam, że Chiyo rokuje niewielkie nadzieje... - W takim razie na pewno mówimy o kimś innym przerwała jej Mameha. - Ktoś tak obeznany z ludźmi jak pani, nie określiłby jej w ten sposób. - Jesteś zupełnie pewna, że miała na imię Chiyo? - zapytała Mama. Zadna z nas nie wiedziała, że w trakcie rozmowy Mama wstała od stołu i przeszła na drugą stronę niewielkiego salonu. Chwilę później otworzyła drzwi i spojrzała wprost w ucho zaczajonej Cioci. Ta najzwyczajniej w świecie odsunęła się na bok, jak gdyby nic nie zaszło. Mama uznała chyba, że nie czas na wymówki, gdyż popatrzyła tylko na mnie. - Chiyo, pozwól na chwilę - powiedziała. Zamknęłam drzwi za sobą, klęknęłam na tatami i złożyłam głęboki ukłon. Mama tymczasem już zdążyła wrócić na miejsce za stolikiem. - To nasza Chiyo - oznajmiła. - O niej myślałam! - wykrzyknęła Mameha. - Dzień dobry, Chiyo-chan. Cieszę się, że cię widzę w najlepszym zdrowiu. Właśnie pytałam panią Nitta, czy czasami nie jesteś chora. Świetnie wyglądasz. - Tak, pani, czuję się bardzo dobrze - odparłam. - Możesz odejść, Chiyo - odezwała się Mama. Ponownie się ukłoniłam, lecz zanim zdążyłam wstać, znowu zabrała głos Mameha: - To naprawdę piękna dziewczyna. Czasem nachodzi mnie ochota, by uczynić ją młodszą siostrą, lecz teraz, skoro nie korzysta z lekcji... Mamę musiał zaskoczyć taki obrót sprawy, gdyż zamarła bez ruchu z uniesioną do ust czarką herbaty. Siedziała tak, dopóki nie wyszłam. Dopiero kiedy byłam w połowie drogi do porzuconej na korytarzu szmaty, usłyszałam: - Mameha-san... Gejsza z twoją sławą może mieć każdą kandydatkę z Gion
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Światło, wpadające przez dwa małe okienka i dodatkowo wpuszczone teraz przez uchylone drzwi, nie rozjaśniało półmroku, jaki tu panował na skutek unoszących się w...
- I nie zauważony przez nikogo zeskoczył z ławki i wywędrował z przedziału najpierw na platformę wagonu (bo drzwi były otwarte), a potem z wagonu na peron...
- Martyniak wprowadził redaktora przez krzywe drzwi do izby, gdzie stało metalowe łóżko, miednica i dzbanek z wodą; na podłodze rozsypane były na płachtach nasiona...
- Wysportowany mężczyzna pewnego wieczoru, gdy na dworze szalała śnieżyca, otworzył drzwi wiodące z biblioteki na taras, gdyż oczekiwał kogoś, komu ufał...
- Zadumała się nad dziełem Modiglianiego i nie zauważyła, kiedy otworzyły się drzwi i stanął w nich wysoki, przystojny i elegancki pięćdziesięciolatek, który przyglądał jej...
- Po lewej stronie znajdował się kwadratowy podest z dwojgiem drzwi do wind; jedne właśnie się zamykały, a wewnątrz windy nie było nikogo...
- Wkrótce usłyszał wolne, szurające po podłodze kroki i drzwi najpierw uchyliły się, a potem na widok przybysza rozwarły szerzej...
- Spuszczam wodę w toalecie, chwytam za szczotkę i energicznie odkładam ją na półkę, upuszczam but, zamykam z trzaskiem drzwi...
- Wiktor uprzejmie i serdecznie pożegnał się z żołnierzem, wdrapał się na siedzenie i zatrzasnął drzwi...
- Kiedy wyszła, Mu-pao zamknęła drzwi, by Qing-jao nie słyszała...