Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Dzień dobry, doktor Galloni. Sofia odwróciła się i poczuła, że jej policzki oblewa rumieniec, zupełnie jakby robiła coś niewłaściwego. D’Alaqua imponował nie tylko wytworną sylwetką i stylem, lecz również niewzruszoną pewnością siebie. Bezpieczeństwo i opoka, skonstatowała Sofia w duchu. - Dzień dobry. Przepraszam, zapatrzyłam się na ten obraz Modiglianiego, jest autentyczny... - Naturalnie. - Jest tyle fałszerstw... Ten jednak to z całą pewnością oryginał. Za późno ugryzła się w język. Czego spodziewała się po obrazie wiszącym w pokoju przyjęć tak potężnego człowieka? D’Alaqua pewnie uzna ją za głupią gęś, i będzie miał rację. On tymczasem zauważył jej napięcie i nie mógł zrozumieć, co ją tak zdenerwowało. Przecież zdążyli zamienić zaledwie parę banalnych zdań. - Zapraszam panią do gabinetu, tam będzie nam wygodniej - powiedział. Gabinet urządzony był zaskakująco - nowoczesne wygodne meble od modnego projektanta, na ścianach dzieła wielkich mistrzów: szkice Leonarda, Madonna z okresu Quatrocenta, Chrystus El Greca, Arlekin Picassa, Miro... Na niewielkim stoliku stał ujmujący prostotą krucyfiks z drewna oliwnego. Umberto D’Alaqua dał jej znak, by usiadła na kanapie, on zaś zajął fotel obok. - Czym mogę służyć, pani doktor? - Panie prezesie, podejrzewamy, że ktoś zaprószył ogień w katedrze. Sądzimy, iż żadne z wydarzeń, które spowodowało szkody w świątyni, nie było dziełem przypadku. Na twarzy mężczyzny nie drgnął żaden mięsień, żadnym gestem nie zdradził niepokoju ani zaskoczenia. Patrzył na nią spokojnie, oczekując dalszego ciągu, jak gdyby to, co usłyszał nie miało z nim nic wspólnego. - Czy robotnicy pracujący przy remoncie kościoła to zaufani ludzie? - Pani doktor, COCSA jest jedną z wielu spółek, którym prezesuję. To chyba oczywiste, że nie znam całego personelu. Mamy od tego, jak w każdej firmie, dział kadr. Jestem pewny, że moi pracownicy udostępnią państwu wszystkie niezbędne dane na temat robotników pracujących w kościele. Jeśli potrzebuje pani dodatkowych informacji, z przyjemnością poproszę dyrektora działu kadr, by oddał się do pani dyspozycji i udzielił wszelkiej pomocy. D’Alaqua sięgnął po telefon i poprosił, by połączono go z dyrektorem. - Panie Lazotti, chciałbym pana prosić, by znalazł pan teraz czas dla doktor Galloni z policji, z wydziału do spraw sztuki. Potrzebuje dodatkowych informacji o pracownikach remontujących katedrę. Za chwilę mój sekretarz przyprowadzi ją do pana. Dziękuję. Sofia była rozczarowana. Sądziła, że zaskoczy D’Alaquę, mówiąc mu wprost, że podejrzewają, iż „wypadki” były starannie przygotowane, tymczasem on po prostu odsyła ją do działu kadr. - Czy to, co powiedziałam, wydaje się panu niedorzeczne? - Pani doktor, jesteście profesjonalistami, przypuszczam, że dobrze wykonujecie swoją pracę. Nie mam zdania na temat pani podejrzeń czy też kierunku śledztwa. Widać było, że D’Alaqua uważa rozmowę za zakończoną. Sofia poczuła się nieswojo. Nie chciała jeszcze wychodzić, miała wrażenie, że nie wykorzystała swojej szansy. - Czy mogę służyć czymś jeszcze, pani doktor? - Nie, właściwie nie... Po prostu zależało nam, by dowiedział się pan, że podejrzewamy, iż pożar nie był nieszczęśliwym wypadkiem, w związku z czym przesłuchamy ponownie pańskich ludzi. - Pan Lazotti udzieli policji wszelkiego wsparcia. Będzie pani mogła zapoznać się ze wszystkimi dokumentami dotyczącymi pracowników przedsiębiorstwa. Poddała się. D’Alaqua nie powie ani słowa więcej. Wstała i wyciągnęła do niego rękę. - Bardzo dziękuję, że okazał pan wyrozumiałość. - Miło mi było panią poznać, pani doktor. Sofia gotowała się ze złości na samą siebie. Speszyła się już na samym początku. Skąd mogła wiedzieć, że Umberto D’Alaqua będzie najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziała w życiu? W jednej chwili postanowiła, że zerwie niedorzeczny związek z Pietrem. Nie mogła znieść nawet myśli, że spotyka się z kolegą z pracy