Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

- Pan wzywa swoją córkę. Jest bardzo poruszony. Krzyczał przed chwilą i przeraził wszystkich. - Słyszałam krzyk - odparła Wang-mu. - Czy jest chory? - Nie wiem. Jest poruszony. Posłał mnie po twoją panią. Twierdzi, że natychmiast musi z nią rozmawiać. Skoro jednak ona obcuje z bogami, on zrozumie. Jak tylko skończy, przekaż jej, by przybyła. - Powiem zaraz. Mówiła, że zawsze odpowie na wezwanie ojca. Mu-pao osłupiała. - Przecież zakazane jest przerywanie, gdy bogowie... - Qing-jao później odprawi większą pokutę. Musi się dowiedzieć, że ojciec ją wzywa. Wang-mu z satysfakcją wskazała Mu-pao jej miejsce. Możesz rządzić domową służbą, Mu-pao, ale to ja mam prawo przerwania rozmowy między moją bogosłyszącą panią i samymi bogami. Jak oczekiwała, pierwszą reakcją Qing-jao na zakłócenie rytuału była gorycz, wściekłość i płacz. Lecz Wang-mu skłoniła się pokornie do podłogi i Qing-jao natychmiast się uspokoiła. Dlatego ją kocham i dlatego potrafię znieść tę służbę, pomyślała Wang-mu. Ponieważ nie cieszy się z władzy, jaką ma nade mną, i okazuje więcej litości niż ktokolwiek z bogosłyszących, o których słyszałam. Qing-jao wysłuchała Wang-mu i objęła ją. - Przyjaciółko moja Wang-mu, postąpiłaś bardzo mądrze. Jeśli mój ojciec krzyczał w rozpaczy, a potem mnie wezwał, bogowie wiedzą, że muszę odłożyć oczyszczenie i pójść do niego. Wang-mu ruszyła za nią korytarzem, zeszła po schodach, a po chwili razem uklękły na macie przed krzesłem Hań Fei-tzu. Qing-jao czekała, aż ojciec się odezwie, ale on milczał. Jednak dłonie mu drżały. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. - Ojcze - zapytała. - Dlaczego mnie wezwałeś? Potrząsnął głową. - To coś tak straszliwego... i cudownego... Sam nie wiem, czy powinienem krzyczeć z radości, czy zabić siebie. Ojciec mówił gardłowo, nie panował nad własnym głosem. Od śmierci matki... nie, od dnia, gdy trzymał ją na rękach po próbie, która wykazała, że jest bogosłyszącą... nie słyszała, by był tak rozemocjonowany. - Powiedz mi, ojcze, a wtedy ja także ci powiem: znalazłam Demostenesa, a może również klucz do zniknięcia Floty Lusitańskiej. Szeroko otworzył oczy. - Tego dnia, właśnie dzisiaj, rozwiązałaś zagadkę? - Jeżeli odgaduję prawidłowo, to wróg Kongresu może zostać zniszczony. Ale to bardzo trudne. Powiedz mi, co odkryłeś. - Nie, ty pierwsza. To dziwne: oba wydarzenia jednego dnia. Mów. - To Wang-mu nasunęła mi tę myśl. Wypytywała mnie o... no, jak funkcjonują komputery... i nagle uświadomiłam sobie, że w każdym komputerze ansibla może działać ukryty program, tak mądry i potężny, że potrafi przemieszczać się z miejsca na miejsce, by pozostać w ukryciu. Taki program mógłby przechwytywać wszystkie komunikaty. Flota jest zapewne na miejscu, może nawet wysyła wiadomości, ale my ich nie odbieramy. Z powodu tych programów nie wiemy nawet, że istnieją. - We wszystkich komputerach? I przez cały czas działa bezbłędnie? - Ojciec pozostał sceptyczny. To oczywiste, ponieważ w swej gorliwości Qing-jao zaczęła opowiadać od końca. - Tak. Ale wytłumaczę ci, jak coś tak niemożliwego może być jednak możliwe. Widzisz, znalazłam Demostenesa. Ojciec słuchał uważnie, gdy Qing-jao mówiła o Valentine Wiggin, o tym, jak przez tyle lat tworzyła potajemnie jako Demostenes. - Ona najwyraźniej potrafi potajemnie nadawać wiadomości. Inaczej ze statku w locie nie byłaby w stanie rozpowszechniać swoich tekstów na wszystkich planetach. Tylko wojsko może się kontaktować ze statkiem lecącym z prędkością podświedną. Ona musiała albo przeniknąć do komputerów armii, albo odtworzyć ich możliwości. A jeśli dokonała tego, jeśli istnieje program, który jej na to pozwolił, ten sam program byłby zdolny do przejmowania wszystkich komunikatów floty. - Jeśli A to B. Tak... Ale jak ta kobieta mogła umieścić taki program we wszystkich komputerach ansibli? - Ponieważ wprowadziła go do pierwszych. Jest tak stara. Właściwie, skoro hegemon Locke był jej bratem, to może... nie, na pewno on to zrobił! Kiedy odlatywały pierwsze flotylle kolonizacyjne, niosąc na pokładach podwójne triady, które miały być sercem pierwszych ansibli kolonii, mogli wysyłać z nimi kopie programu. Ojciec zrozumiał natychmiast. To jasne. - Jako hegemon, miał możliwości i motywy. Tajny program, którym mógł kierować. W razie rebelii czy przewrotu, nadal trzymałby w rękach nici łączące ze sobą światy. - A kiedy umarł, Demostenes... jego siostra była jedyną osobą, która znała sekret! Czy to nie wspaniałe? Odkryliśmy to! Teraz trzeba tylko wymazać ten program z pamięci. - A on zaraz odtworzy się przez ansible z kopii na innych światach - odparł ojciec. - To musiało się zdarzyć już tysiące razy w ciągu stuleci: jeden komputer ulegał awarii, a program odtwarzał się w nowym. - W takim razie musimy odciąć wszystkie ansible równocześnie - stwierdziła stanowczo Qing-jao. - Na każdej planecie przygotować nowy komputer, nie zakażony kontaktem z tym tajnym programem. Potem wyłączyć wszystkie ansible naraz, odciąć stare komputery, uruchomić nowe i włączyć ansible