Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

(1936), NR 3976,16 W warunkach, jakie obecnie istnieją w rozwoju rodziny ludzkiej, osiągnięto punkt, w którym rozrachunek musi być dokonany, sedno, co do którego wszyscy się zgadzają, że w całym tym zamieszaniu, które powstało w życiu społecznym: różnice rasowe, poglądy na stosunek człowieka do sił stwórczych lub do Jego Boga i jego stosunki z innymi ludźmi; musi się znaleźć jakaś WSPÓLNA podstawa, którą wszyscy będą MOGLI zaakceptować. (1932), NR 3976,8 Ameryka: za czy przeciw ogólnoświatowemu zjednoczeniu? Nie żeby wszystkich zrównać, jak w idei komunistycznej, ale żeby zachować tę równowagę, żeby zachować tę Jedność, to połączenie pomysłów albo działalności, albo wpływu, dzięki ogólnemu doświadczeniu wszystkich. Muszą być one tak wzajemnie zestrojone, aby mogła istnieć ziemia, która sama ustala, czym jest wolność; w któreJ każdemu przez Jego WŁASNĄ działalność daje się możliwość wyrażenia samego siebie, możliwość pracy albo wytwarzania rzeczy. Nie będzie się mówić poszczególnym jednostkom, gdzie i co, ale same będą musiały się tego dowiedzieć przez własne zdolności i aktywność, którymi dysponują... (1938). NR 3976,19 196 Jutro pełne błogosławieństw Amerykański sen czy amerykańska hipokryzja? ...Wszystkie grupy muszą mieć swoją reprezentację i swoje własne przywileje, tak by one także mogły skorzystać. Jeśli nie zaczniemy od siebie samych i od naszego domostwa [Ameryki], kłam zadamy samym sobie i wszystkim zasadom, które próbujemy ustalić. Wystawianie klasy lub masy przeciw innym grupom ludzi, to nie jest żadna braterska miłość. (1943), NR 3976,28 Wiedzcie, że praworządność, sprawiedliwość, miłosierdzie, cierpliwość... to podstawa, na której nowy światowy porządek MUSI w końcu być zbudowany, zanim nastanie pokój. Wtedy w naturalny sposób, duchowy i Jawny, sami przygotują się do współpracy we wszystkich dziedzinach stosunków międzyludzkich. Nr 416,17 W przeddzień prowadzonej pod dowództwem Stanów Zjednoczonych wojny między koalicją krajów członkowskich ONZ i Irakiem sekretarz generalny ONZ Javier Perez de Cuellar odbył spotkanie ostatniej szansy z irackim dyktatorem Saddamem Husajnem. Po rozpoczęciu działań wojennych ujawniono zapis rozmów prowadzonych w czasie spotkania. Sekretarz generalny został przyłapany na... rozpływaniu się w pochwałach nad osobą dyktatora Iraku; podobno właśnie dzięki Husajnowi awanturą pomiędzy Palestyńczykami i Izraelczykami zainteresowała się opinia światowa. De Cuellar przekonywał, że nadszedł czas, w którym Saddam Husajn mógłby uniknąć wojny, wycofując się z Kuwejtu. Zapewniał też Husajna, że nadarzyła się lepsza niż kiedykolwiek okazja do zawarcia pokoju na tym obszarze (bardzo kiepski prorok z tego de Cuellara). Saddam Husajn odpowiedział, że wszyscy żyjemy w "erze Ameryki" - warunki są dyktowane przez Stany Zjednoczone. Dyktator oskarżył ONZ o to, że jest wyłącznie instrumentem amerykańskiej polityki zagranicznej. Sekretarz generalny ONZ ochoczo przytaknął, nie zdając sobie sprawy z tego, że usłyszą o tym nie tylko ściany. Przyznał się Husajnowi, że po prostu musi sprostać zaistniałej sytuacji. Najwspanialszy prorok amerykański Edgar Cayce często przestrzegał swoich rodaków, by nie umniejszali znaczenia wizji, którą mieli ojcowie narodu, i nie zastępowali jej niejasnymi frazesami -Amerykanów mogłaby ominąć pozytywna rola do odegrania na złotej scenie Wodnika. Ameryka krzyczy "to zbrodnia!", kiedy łamane są prawa międzynarodowe wspierające politykę zagraniczną USA, na przykład kiedy Irak przeprowadza zbrojny najazd na Kuwejt. Jednocześnie Ameryka usprawiedliwia się przed światem, kiedy ten krzyczy "to zbrodnia!" w obliczu amerykańskiej inwazji na Indochiny, Grenadę i Panamę. Ameryka ma swoją teorię względności: dla niej Organizacja Wyzwolenia Palestyny to terroryści, ale contras to bojownicy o wolność. Ameryka krzyczy "wolność!" i postrzega samą siebie jako mistrza świata demokracji, zatrudniając jednocześnie sprzedającego na wielką skalę narkotyki panamskiego dyktatora Czy jest jakiś most do Utopii? 197 jako szpiega CIA. W latach osiemdzIEsiątych Ameryka popierała Saddama Husajna, kiedy był jej potrzebny sojusznik w sporze z Iranem; w latach dziewięćdziesiątych przestała się nim interesować i obwołała go arabskim Hitlerem. Ciągle jednak istnieje nadzieja, że Ameryka pozwoli, aby wolność rozbrzmiewała triumfalnie na całym świecie. Jest przecież al-HafEz Asad, nowy ulubiony przez USA arabski dyktator... Widać tak musi być. Edgar Cayce wierzył, że samookreślenie się Ameryki i sposób, w jaki wprowadza ona swoje ideały do ogólnoświatowego obiegu, będzie rozstrzygający dla kursu, jaki w przyszłości obierze świat. W 1993 roku byliśmy wszyscy świadkami przełomowej zmiany, jaka zaszła w polityce USA pod przewodnictwem popierającego ONZ prezydenta Clintona, na samym początku odliczania ostatnich siedmiu lat do rozpoczęcia nowego tysiąclecia. Ameryka określa się aktualnie na nowo, odrzucając zimnowojenne nastawienie do życia, cechujące prezydentów Reagana i Busha. Most do politycznej Utopii. Szkic trzeci. Most do politycznej Utopii taki, jakim widział go Osho w The Greatest Chal-lenge: The Golden Future (Największe wyzwanie: ZŁota przyszłość): Krok pierwszy: taka demokracja to "demonkracja" Albo będzie ostateczna wojna - a to znaczy śmierć wszystkich i wszystkiego - albo nastąpi całkowita zmiana całeJ struktury ludzkiego społeczeństwA. Zmianę tę określam mianem merytokracJi. Wybieranie rządu powinno być bardzo fachowO wykonanĄ prAcĄ, wymagającą znacznej inteligencJi. Wystarczy, że masz dwadzieścia Jeden lat i już możesz płodzić dzieci - nie wymaga to żadnych umiejętności ani wykształcenia; dzięki biologii Jesteś do tego doskonale przygotowany. Jednak, by wybrać rząd - by wybrać ludzi, którzy mają mieć władzę nad tobą i nad każdym innym, ludzi, którzy maJą decydować o tym, co stanie się z twoim krajem i z całym światem -do tego bycie dwudziestoJednolatkiem z pewnością nie wystarczy