Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Kiedy pracowałam w "Pływającym Szpi- talu", miałam wiele okazji obserwować wolontariuszy. Dzielili się na dwie ogólne kategorie: jedni wiedzieli, że ich osobisty wkład się liczy, drudzy nie. I jakże się oni różnili! Druga grupa pomagała nie dlatego, że chciała coś zrobić dla innych, ale dlatego, że uważała, iż tak wypada - "Winny jestem coś społeczeństwu". Niektórzy wykorzystywali swoją pracę spo- łeczną, by pokazać wszystkim, jacy to oni są "dobrzy". To nie znaczy, że nie było z nich żadnego pożytku. Owszem, pomagali. Choć na pewno nie wszyscy! Zawsze stawało na przeszkodzie ich własne Ja. Nie interesowali się, czego potrzebuje szpital, inte- resowali się tylko karmieniem własnego Ja. W efekcie bardziej przeszkadzali niż pomagali. Co gorsza, niewiele chyba czerpali satysfakcji i poczucia wartości z tego co robili. Ci natomiast, którzy wiedzieli, że ich praca się liczy, to całkiem inny gatunek ludzi. Nie było ich słychać, ale można było na nich polegać. Reagowali na nasze potrzeby zanim jeszcze je zdążyli- śmy wyartykułować. Nie spóźniali się i nigdy nie nawalali. Robi- li wszystko, o co ich prosiliśmy, łącznie z najczarniejszą robotą. Robili to z radością, wiedząc, że są przydatni. Rzadko opowia- dali o swojej pracy - po prostu ją wykonywali. I wszyscy ich bar- dzo kochali. Pewność, że nasz osobisty wkład się liczy lub brak takiej pewno- ści - robi kolosalną różnicę. Jeśli nie wiesz jeszcze, że Twoje zaanga- żowanie się liczy, przynajmniej zachowuj się tak, jakby to była praw- da. Zadaj sobie pytanie: "Co bym teraz robił, gdyby to się naprawdę liczyło? Jak bym się zachowywał?". To naprawdę działa. A zatem, wiedząc, że się liczysz lub przynajmniej "udając", że tak jest, rozdawaj czas. Jakiż to wspaniały dar! Rozdawaj pieniądze Pieniądze to dla większości z nas ogromne wyzwanie. Choćbym nie wiem jakie sukcesy odnosiła, oczyma wyobraźni zawsze wi- dzę siebie, osiemdziesięciodwuletnią staruszkę, stojącą na rogu ulicy z kubkiem w ręku i żebrzącą. Okazuje się, że nie ja jedna mam takie lęki. Skąd się one biorą, nie mam bladego pojęcia. Ni- gdy w życiu mi niczego nie brakowało i, jak na ironię, kiedy żyłam na własny rachunek, miałam więcej pieniędzy aniżeli wtedy, kie- dy mnie ktoś utrzymywał. A mimo to, lęk mnie nie opuszcza. Boimy się kłopotów finansowych niezależnie od tego, czy je- steśmy bogaci czy biedni. Czytałam niedawno w gazecie o pew- nym niezwykle bogatym człowieku, któremu nadal śni się po nocach, że wszystko traci. Ile by taki nie miał, zawsze mu będzie mało. Wiele lat temu, w podrzędnym skądinąd filmie, usłysza- łam kapitalne zdanie - "To nie pieniądze dają poczucie bezpie- czeństwa, ale świadomość, że można się bez nich obejść." Być może przyczyną problemu jest to, że większość z nas nigdy nie zaznała biedy. Oto kolejny dowód na to, jak cennych lekcji może nam udzielić niedostatek. Najlepsze lekarstwo na obsesje finansowe, to mniej się przej- mować i zacząć się wyzbywać pieniędzy. Zacznij w rozsądnych granicach "rozdawać to co masz" w przekonaniu, że zawsze znaj- dziesz sposób na to, by zdobyć to, co Ci jest potrzebne. Jedna z moich koleżanek pisze słowo "dziękuję" na odwrocie czeków, którymi płaci rachunki. Taka postawa zapewnia jej większą swobodę - może się cieszyć, inwestować w siebie i innych, płynąć twórczo z prądem. Rozdawanie pieniędzy doskonale popłaca - w sensie pie- niędzy, które dzięki temu do nas wrócą, ale przede wszystkim w sensie spokoju ducha. Jak powiedział Jerry Gillies w swojej książce Moneylove [Miłość do pieniędzy], "Bogaci wydają pieniądze, biedni je gromadzą". Możesz być milionerem, ale jeśli nastawiasz się wyłącznie na gromadzenie pieniędzy, masz mentalność biedaka. Nie chcę przez to powiedzieć, że powinieneś pieniądze przepuszczać - sekret tkwi w równowadze. Rozdawaj miłość Jeżeli o mnie chodzi, wszystko co powiedziałam wyżej na temat "rozdawania" sprowadza się do rozdawania miłości. Ale miłość ma i inne składniki. Dowodem miłości jest na przykład to, że ak- ceptujemy kogoś takim, jakim jest, nie próbując go zmieniać. Do- wodem miłości jest ufność, że ktoś sam potrafi pokierować swoim życiem i stosownie postępować. O miłości świadczy przyzwole- nie, aby ktoś mógł odejść i pójść własną drogą, uczyć się i rozwijać, bez poczucia, że zagraża to naszej egzystencji. Ile znasz par, które tak siebie nawzajem traktują? Często to co z pozoru jest miłością, w rzeczywistości nią nie jest, jest przejawem niezaspokojonych potrzeb. Jak napisał Rollo May w Man's Search for Himself [Człowiek w poszukiwaniu siebie]: "Mylimy najczęściej dwa pojęcia, miłości i zależności; a prawda jest taka, im bardziej jesteś niezależny, tym bardziej kochasz". Miłość to umiejętność dawania. I pora zacząć to robić. Mówiłam już o rozdawaniu podziękowań, informacji, pochwał, czasu, i wreszcie miłości. Jestem pewna, że potrafiłbyś tę listę uzupełnić. Rozumiesz już, że miłość to dawanie. To powstanie z po- zycji skulonej, kurczowych objęć ramion, by stanąć wyprostowa- nym, z ramionami otwartymi i wyciągniętymi przed siebie. W tej pozycji poczujesz się tak bogaty, że bez trudu zrozumiesz zna- czenie słów "Kielich mój wypełniony jest po brzegi". ^~I Dawanie z pozycji "mój wkład się liczy" zwiększa zdolność dzielenia się z innymi. Ale, jak każda nowa umiejętność, i ta wymaga ćwiczeń. . Bez względu na to, czy w to wierzysz czy nie, Twoje życie już jest bogate. Po prostu nie zwróciłeś na to uwagi. Nie uwierzysz w swoje bogactwo, dopóki go nie dostrzeżesz. I Może Ci to ułatwić tak zwana Księga Obfitości. Kup sobie pięk- ny notes, najdroższy na jaki Cię stać. Zacznij go wypełniać, wy- mieniając wszystkie pozytywy swego życia, dawne i obecne, ja- kie tylko Ci przychodzą do głowy. Nie odkładaj pióra, dopóki nie doliczysz do 150. Niektórym z Was na pewno uda się znaleźć jeszcze więcej. Kiedy już nic więcej nie potrafisz wymyślić, wy- tęż umysł, a na pewno jeszcze coś znajdziesz
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Te z kolei, jeżeli mają miejsce zbyt często i amplituda ich wahań jest zbyt duża, mogą stanowić czynnik zmniejszający w istotny sposób stabilność warunków wymiany...
- Na domiar nieszczęścia, tenże koń znalazł szczególne upodobanie w rzucaniu się ku jednej stronie ulicy, gdzie nagle stawał, po czym znów ruszał nagle z miejsca z...
- Moglibyście pomyśleć, że były bardziej oczywiste powody: mój mąż mnie ignorował albo dzieci były nieznośne, albo moja praca była jak kierat, albo że chciałam sobie...
- Lecz - w miarę postępującej stabilizacji - miejscowe produkty rolne stały się znowu łatwo dostępne, a Jordan na pierwszym miejscu postawił ponowne otwarcie przybrzeżnej...
- Epizod ten z kwietnia 1913-go roku miał miejsce w związku z przywłaszczeniem sobie przez legalną gazetę bolszewicką, wychodzącą w Petersburgu, nazwy mojego wiedeńskiego...
- Wówczas to wielkości napływające z różnych stron bratały się z miejscowymi wielkościami celem przeżuwania wspólnie aktualnych nowinek...
- — Pani — powiedział Gamut, który choć bezsilny i właściwie do niczego niezdatny, nawet nie pomyślał o opuszczeniu sióstr — nastało święto szatana, a to miejsce nie jest...
- W przypadku wielu okazów widać wyraźnie miejsca uchwytu, ukształtowane dzięki usunięciu ostrych krawędzi i ostrzy, które mogłyby ranić lub przeszkadzać"...
- Nazajutrz wysłał w góry umyślnego do jednego z ukrywających się komendantów Maschadowa, by za jego pośrednictwem prezydent wyznaczył termin i miejsce spotkania oraz...