Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Jednakże wiele czasu i wysiłku kosztowało go inne, jakże niewdzięczne zajęcie. Poczynając od listu do p. Daciera aż do samej śmierci musiał genialny uczony prowadzić zażartą polemikę ze swymi licznymi przeciwnikami. Wysuwali oni szereg zarzutów przeciw Champollionowi: to o plagiat, to o odpowiedni dobór faktów, itp., itd. CZY SFINKS RZECZYWIŚCIE PRZEMÓWIŁ? Skoro tylko w prasie ukaże się wiadomość o odczytaniu jakiegoś pisma starożytnego, natychmiast rozpoczyna się okres sprawdzania i dyskusji. Uczeni porównują teksty, sprawdzają prawidłowość proponowanych metod odczytywania, szukają dowodów, czy dane pismo można odczytać tylko przy zastosowaniu tej metody, czy też w jakikolwiek inny sposób. I prawie zawsze rodzą się wątpliwości dotyczące odkrycia. Jedni uczeni przyjmują je w całości, inni wnoszą istotne korekty, inni całkowicie je odrzucają, a jeszcze inni proponują, by nie spieszyć się z ostatecznymi wnioskami. Tak było w przypadku odczytania pisma linearnego B, odczytania pisma karyjskiego, tak było z odczytaniem pisma klinowego Mezopotamii i hieroglifów Majów. Polemikę wywołało również odczytanie hieroglifów egipskich. Niestety, w tej polemice interesy nauki bardzo często schodziły na dalszy plan. Rzeczywistą przyczyną krytyki Champolliona było nie szukanie prawdy, lecz urażona ambicja uczonych (“dlaczego Champollion, a nie ja"), fałszywy patriotyzm (“dlaczego, Francuz Champollion, a nie Anglik Young?") i konserwatyzm (“dlaczego Champollion odrzuca zdanie poprzedników, którzy uważali hieroglify za symbole, a nie pismo alfabetyczne?") i, wreszcie, motywy czysto polityczne (i dogmatyczni katolicy, i zaciekli monarchiści nie byli w stanie pogodzić się z tym, że klucz do tajemnicy Sfinksa znalazł “buntownik" Champollion, nazwany za swe rewolucyjne przekonania “Robespierre'em z Grenoble"). Wokół odkrycia Champolliona podniósł się, mówiąc słowami jednego z egiptologów, “chóralny wrzask". W prasie angielskiej ukazało się mnóstwo artykułów pośrednio, a niekiedy wprost zarzucających plagiat genialnemu francuskiemu uczonemu. W anonimowym artykule, jaki ukazał się wkrótce po opublikowaniu listu do p. Daciera, twierdzono, że “znaki alfabetyczne nie mogą przekazywać rdzennych wyrazów egipskich, a służą jedynie do przekazu imion grecko-rzymskich". A zatem żadnego odkrycia Champollion nie dokonał, a co więcej, odczytane przez niego imiona grecko- rzymskie były odczytane już przez Thomasa Younga. Sam Young wystąpił w r. 1823 z artykułem o znamiennym tytule: Komunikat o pewnych nowych odkryciach w dziedzinie literatury hieroglificznej i starożytności egipskich z aneksem autentycznego alfabetu autora, uzupełnionego przez Champolliona. Inaczej mówiąc, uczony angielski przywłaszczył sobie rolę odkrywcy, przyznając Champollionowi rolę drugorzędną, rolę kontynuatora. Oczywiście, nie odpowiada to prawdzie, stąd Champollion uznał za konieczne wykazać bezzasadność zarzutów o plagiat i zasadniczą różnicę swojej metody i metody badań Younga. “Dlaczego Young zatrzymał się nagle po próbie analizy dwóch imion, Ptolemeusza i Bereniki, podczas gdy ja, stosując wyniki swojej analizy, odczytałem bez trudu sporo innych imion?" - zapytywał Champollion. I wyjaśniał: dlatego, że między jego systemem i systemem Younga “nie ma prawie nic wspólnego". Champollion przyznawał, że Young wniósł istotny wkład w dzieło poznania hieroglifów: na ten temat wypowiedział się już na samym początku swojego listu do p. Daciera, podkreślając zasługi uczonego angielskiego, podobnie jak i innych poprzedników, badających kamień z Rosetty - Akerblada i de Sacy'ego. Ponadto w tymże liście wskazał na błędy Younga, które skierowały go na fałszywą drogę. W Zarysie systemu hieroglificznego Champollion wyjaśnił dokładnie, na czym polegały rozbieżności między nim a Youngiem, i wszyscy uczciwi ludzie zrozumieli, że o żadnym plagiacie nie może być mowy. Niemniej jednak w ciągu wielu lat kontynuowano w Anglii kampanię przeciwko Champollionowi i wykazywano pierwszeństwo Younga. Uczony francuski uznał, że odpowiadanie na te wrogie paszkwile byłoby poniżej jego godności. “Po co wskrzeszać ten zmumifikowany problem? - pisał do swego brata w r. 1829 z Egiptu - Young wciąż jeszcze dyskutuje na temat alfabetu, podczas gdy ja już od pół roku znajduję się w samym gąszczu egipskich zabytków i jestem zaskoczony, iż czytam je znacznie bieglej, niż bym się spodziewał?" Współcześni egiptolodzy z Francji, Anglii, Rosji, Egiptu i Niemiec przyznają całkowicie pierwszeństwo Champollionowi w dziele odczytania hieroglifów. Niewątpliwe jest również, że to właśnie Champollion odkrył prawdziwą strukturę pisma egipskiego. Mimo to i za życia znakomitego uczonego, i jakiś czas po jego śmierci pojawiło się sporo prac, których autorzy twierdzili, iż Champollion się myli, i proponowali swój “klucz" do otwarcia tajemnic hieroglifiki nie krępując się często w sformułowaniach zarzucających Champollionowi różne błędy i pomyłki. Heinrich Julius Klaproth, orientalista i podróżnik, który spędził kilka lat w Rosji i dostąpił zaszczytu członkostwa Petersburskiej Akademii Nauk (odebrano mu ten zaszczyt “za niewłaściwą postawę w 1812 r."), posiadał swój własny punkt widzenia na hieroglifikę Egipcjan. Jego zdaniem była ona zbudowana na zasadzie tzw. akrofonii: jeden i ten sam hieroglif przekazywał kilka wyrazów, zaczynających się od danego dźwięku (na przykład hieroglif oznaczający “zająca" powinien określać jeszcze inne wyrazy zaczynające się od głoski “z" - “zima", “zachód", “zenit" itd.). Broniąc tej fałszywej tezy, Klaproth często pisał artykuły prasowe, starając się na wszelki sposób oczernić Champolliona i zdyskredytować jego wielkie odkrycie. Rodak Klaprotha, teolog z Lipska, Gustaw Seiffart, również przyłączył się do chóru ludzi oczerniających Champolliona. Miał on swoją “teorię" na temat hieroglifiki Egipcjan i uparcie jej bronił. Mimo jej widocznej nonsensowności (o pseudonaukowym charakterze pisaniny Seiffarta mówi wymownie tytuł jego fundamentalnej pracy: Nieodparty dowód na to, że 7 września r. 3446 przed narodzeniem Chrystusa nastąpił koniec potopu światowego i wszystkie narody obdarowane zostały alfabetem)
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- wziąwszy go na część swego starania (tłómaczenie Statutu) i pracy, na nawyższe Xięztwo ziem litewskich i innych państw swych Xięztwa litewskiego dał i podał i onego z ręki...
- Jak pisze Pumpian (1986) - wprawdzie zakłady pracy chronionej czynią dużo, aby przesunąć swoich pracowników do zwykłych zakładów pracy, lecz efekty w tym zakresie są...
- Wiedziałem, że australijskie pustynie słyną z suchego klimatu i letnich upałów, lecz mając doświadczenie zdobyte w czasie pracy na pozbawionych wody terenach Kalifornii i...
- Jestem krawaciarką i mimo ciężkiej pracy nie mogę zarobić więcej niż pięć szylingów na tydzień, a mam na utrzymaniu biednego chorego męża, który od przeszło dziesięciu lat nie...
- Pamiętani, jak jechałem do pracy autobusem 116 i w jeszcze wielkoformatowej „Polityce" czytałem artykuł Jerzego Baczyńskiego o tym, co się może stać, jak takie radykalne...
- Ściągnął spodnie i slipy, wszedł pod prysznic i zmywał z siebie tamtego Krzysztofa, który wyszedł do pracy rano, jak gdyby nigdy nic...
- Uważa się jednak, że niektóre z nich są nieuniknione, nierozerwalnie związane z tym rodzajem pracy, bez względu na posiadane umiejętno- ści radzenia sobie ze stresem...
- In- żynier Andrzej Czarniak i majster aż nadto dobrze wie- i ; dzieli co to za rodzaj pracy, toteż zakwalifikowali ją we- dług najwyższych stawek, plus dodatek...
- Układ opowiadania musi zatem opierać się na zasadach wszechstronności ruchu, stopniowania wysiłku i zmienności pracy mięśniowej...
- Pracownik traci prawo do zasiłku, jeżeli wykorzystuje zwolnienie od pracy do innych celów niż sprawowanie opieki...