Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.

.. Wyobraźcie sobie kobietę, zdolną do napisania tak jasnego, rozsądnego i gramatycznego listu, która utrzymuje siebie i chorego męża z pięciu szylingów na tydzień! Tomasz Holmes odwiedził tę kobietę. Ledwie wcisnął się do izdebki. Leżał tam jej chory mąż i ona pracowała od świtu do późnej nocy. Tam również gotowała, jadła, prała i spała; i w tymże pomieszczeniu ona i jej mąż wykonywali wszystkie funkcje życia i umierania. Jedynym miejscem, gdzie misjonarz mógł usiąść, było łóżko częściowo przykryte krawatami i jedwabiem. Płuca mężczyzny znajdowały się w stanie ostatecznego rozkładu. Kasłał i spluwał nieustannie, a kobieta przerywała pracę i starała się nieść mu ulgę, gdy chwytał go paroksyzm kaszlu. Jedwabny pył z krawatów źle wpływał na jego chorobę; a jego choroba źle wpływała na krawaty, jak również na ich sprzedawców i przyszłych właścicieli. Inny wypadek, który Tomasz Holmes bliżej zbadał, to sprawa dwunastoletniej dziewczynki, postawionej przed sąd policyjny za kradzież jedzenia. Tomasz Holmes przekonał się, że dziewczynka zastępowała matkę dziewięcioletniemu chłopcu, siedmioletniemu chłopcu-kalece i jeszcze młodszej dziewczynce. Matka była wdową i szyła bluzki. Za komorne płaciła pięć szylingów tygodniowo. Oto kilka ostatnich pozycji z jej rachunków domowych: herbata — 1/2 pensa; cukier — 1/2 pensa; chleb — 1/4 pensa; margaryna — 1 pens; nafta — 1 i 1/2 pensa; drzewo na podpałkę — 1/2 pensa. Zacne żony dobrych ludzi o łagodnym sercu, wyobraźcie sobie, że robicie zakupy i prowadzicie dom na takiej stopie, że nakrywacie stół dla pięciu osób i pilnujecie waszej dwunastoletniej zastępczyni, aby nie kradła żywności dla młodszych braci i sióstr, kiedy wy szyjecie, szyjecie, szyjecie koszmarny, nie kończący się szereg bluzek, który ciągnie się przed wami w mrok aż do trumny nędzarzy, otwartej już na wasze przyjęcie. ROZDZIAŁ XIX GETTO Gdy wszechobecną Wiedzą chlubi się epoka. Dzieci ulicy żyją w odmętach rynsztoka. W ciemnych zaułkach Postęp staje jak zakląty, Zbrodnia i głód rozpuście wydają dziewczęta. Wychudłej szwaczce chlebodawca skąpi jadła, W norach ciasnota żywych z martwymi pokładła. Barłogi pełne grzechu i zgniłe legowiska Liże płomień zarazy, co z dna nędzy tryska. Tennyson Ongiś narody Europy zamykały niepożądanych Żydów w miejskich gettach. Dzisiaj klasa dominująca gospodarczo, za pomocą mniej może despotycznych, lecz równie nieubłaganych metod, zamknęła niepożądanych, a jednak potrzebnych robotników w gettach o zdumiewającym wprost obszarze i zdumiewającej nędzy. Wschodni Londyn jest takim właśnie gettem, w którym nie mieszkają bogaci ani możni, którego nie odwiedzają turyści i w którym gnieżdżą się, rozmnażają i umierają dwa miliony robotników. Nie należy przypuszczać, że wszyscy robotnicy Londynu stłoczeni są w East Endzie, silny jednak prąd pcha ich wyraźnie w tamtym kierunku. Ubogie dzielnice właściwego miasta bezustannie niszczeją, główna zaś fala ludzi pozbawionych dachu nad głową kieruje się na wschód. Jedna tylko dzielnica leżąca poza Aldgate, Whitechapel i Mile End, zwana „Podmiejskim Londynem", wzrosła w ciągu ostatnich dwunastu lat o 260 000 mieszkańców, czyli o sześćdziesiąt procent. Nawiasem mówiąc, kościoły w tym okręgu mogą pomieścić zaledwie co trzydziestą ósmą osobę spośród ludności napływowej. East End bywa często nazywany „Miastem Straszliwej Monotonii", zwłaszcza przez dobrze odżywionych optymistycznych turystów, których wzrok ślizga się tylko po powierzchni rzeczy i którzy dostrzegają jedynie straszliwą jednostajność i brzydotę ulic. Gdyby East End nie zasługiwał na miano gorsze niż „Miasto Straszliwej Monotonii" i gdyby ludziom pracy nie należało się urozmaicenie, piękno i niespodzianka, nie byłoby tu tak źle mieszkać. Ale East End wart jest straszliwszej nazwy. Powinno się go nazywać „Miastem Poniżenia". Chociaż nie jest to miasto slumsów, jak sobie niektórzy wyobrażają, można śmiało nazwać je jednym gigantycznym slumsem. Z punktu widzenia prostej przyzwoitości i zwykłego człowieczeństwa każda z jego nędznych uliczek to slums. East End obfituje w widoki i dźwięki, których ani ty, ani ja nie pozwolilibyśmy oglądać i słuchać naszym dzieciom, a więc nie powinny tu mieszkać, oglądać tych widoków ani słuchać tych dźwięków dzieci innych ludzi. Ani ty, ani ja nie chcielibyśmy, żeby pędziły tu życie nasze żony, a więc nie powinny żyć tutaj żony innych ludzi