Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
Usłyszane słowa nie pocieszyły Puga. Nie kwestionował mądrości czy opinii kapłana, ale był głęboko przekonany, że i on mógł się przecież mylić. - Mam nadzieję, że masz rację, Ojcze. Po prostu nie mogę zrozumieć, co się ze mną dzieje. - Sądzę, że wiem, co ci dolega - rozległ się głos przy drzwiach. Pug i ojciec Tully obrócili się przestraszeni. W drzwiach stał Kulgan. Niebieskie oczy otoczone były siecią zmarszczek, a krzaczaste, siwe brwi tworzyły nad nosem wielkie "V". Ani Tully, ani Pug nie usłyszeli otwieranych drzwi. Kulgan podciągnął swoją długą, zieloną szatę i wszedł do pokoju, zostawiając otwarte drzwi. - Podejdź tutaj, Pug - powiedział, zachęcając go jednocześnie gestem ręki. Pug podszedł do maga, a ten położył mu obie dłonie na ramionach. - Chłopcy, którzy całymi dniami siedzą zamknięci w pokoju i zamartwiają się, dlaczego nic im nie wychodzi, powodują właśnie to, że nic im nie wychodzi. Daję ci dzisiaj wolny dzień. A ponieważ jest to Szósty Dzień, natkniesz się z pewnością na wielu innych chłopaków, którzy z rozkoszą pomogą ci narozrabiać. - Uśmiechnął się, a Puga ogarnęło uczucie wielkiej ulgi. - Musisz odpocząć od nauki. No, uciekaj już - powiedziawszy to, dał mu żartobliwego kuksańca w głowę i chłopak pędem zbiegł ze schodów. Kulgan podszedł do posłania i umieścił na nim swe potężne cielsko. Spojrzał na kapłana. - Ach, ci chłopcy - powiedział, kiwając głową. - Urządza się dla nich święto, przyjmuje do nauki rzemiosła, a oni oczekują, że z dnia na dzień staną się mężczyznami. A to przecież ciągle chłopcy i choćby nie wiem jak się starali, nadal będą zachowywać się jak chłopcy, a nie jak dorośli mężczyźni. Wyjął fajkę i zaczął ją napychać tytoniem. - Mag w wieku lat trzydziestu uważany jest ciągle za bardzo młodego i niedoświadczonego. W innych zawodach, mając trzydziestkę, zostaje się czeladnikiem czy nawet mistrzem, a już prawie na pewno szykuje się swego syna do dnia Wyboru.. Przytknął drzazgę do węgli tlących się w garncu z żarem i zapalił fajkę. Tully przytaknął kiwnięciem głowy. - Tak, Kulgan, dobrze cię rozumiem. Kapłaństwo jest również powołaniem starszych. Kiedy byłem w wieku Puga, miałem ciągle jeszcze przed sobą trzynaście lat nowicjatu. Stary kapłan pochylił się w stronę maga. - Kulgan, a co z problemem chłopaka? - Widzisz, Tully, chłopak ma rację. - powiedział krótko Kulgan. - Nie ma doprawdy żadnego rozsądnego wyjaśnienia, dlaczego nie może posługiwać się technikami, których starałem się go nauczyć. To, jak ten chłopiec potrafi posługiwać się starymi zwojami czy innymi pomocami, jest doprawdy zdumiewające. Ma do tego taki talent, że gotów jestem założyć się, iż są w nim zadatki na maga potężnych mocy, wyższej sztuki magii. Z drugiej strony jednakże, ta jego nieudolność korzystania z własnych, wewnętrznych sił... - Jak sądzisz, uda ci się znaleźć jakieś rozwiązanie? - Mam nadzieję. Bardzo bym nie chciał, aby okoliczności zmusiły mnie do zwolnienia go z terminu. Byłoby to dla niego o wiele gorsze, niż gdybym go nigdy nie był przyjął. Na jego twarzy malowała się prawdziwa troska. - Gubię się w tym, Tully. Zgodzisz się chyba ze mną, że tkwi w nim zapowiedź wspaniałego talentu. Gdy tylko zobaczyłem tamtej nocy w chacie, jak wykorzystał kryształową kulę, po raz pierwszy od lat poczułem, że być może znalazłem swego terminatora. I kiedy żaden inny mistrz go nie wybrał, wiedziałem, że los skrzyżował nasze ścieżki. Jest jednak w jego umyśle, w głowie, coś, na co nigdy jeszcze się nie natknąłem. Jakaś potęga, potężna moc. Nie mam pojęcia, co to może być, Tully, ale to coś odrzuca, nie akceptuje moich ćwiczeń, jak gdyby były one nie całkiem... prawidłowe lub... nieodpowiednie dla niego. Nie wiem, czy potrafię wytłumaczyć lepiej, na co się natknąłem u niego. Nie ma żadnego prostego wytłumaczenia. - Czy zastanawiałeś się nad tym, co chłopiec powiedział? - spytał kapłan zamyślonym i zatroskanym głosem. - O tym, że być może się pomyliłem? Tully kiwnął głową. Kulgan machnięciem ręki oddalił pytanie. - Tully, o naturze magii wiesz co najmniej tyle samo co ja, a być może więcej. Twój bóg nie został nazwany Bogiem Który Wprowadził Porządek ot, tak sobie. Twoi współwyznawcy odkryli wiele prawd o tym, co rządzi wszechświatem. Czy choć przez chwilę wątpiłeś, że chłopak ma talent? - Talent? Nie. To nie ulega wątpliwości. Teraz jednak mówimy o problemie jego zdolności, możliwościach działania. - Dobrze to ująłeś. Jak zwykle zresztą. Masz więc jakiś pomysł? Może zamiast tego powinniśmy zrobić z niego kleryka, co? Tully wyprostował się. Na jego twarzy pojawił się wyraz dezaprobaty. - Wiesz dobrze, Kulgan, że kapłaństwo jest powołaniem - powiedział sztywno. - Nie obrażaj się, Tully, żartowałem. - Westchnął. - Wracamy zatem do punktu wyjścia. Jeżeli nie ma powołania kapłańskiego ani drygu do sztuki magicznej, co mamy począć z jego przyrodzonymi zdolnościami? Tully rozważał pytanie w milczeniu. - Czy zastanawiałeś się nad zaginioną sztuką? Kulgan spojrzał na niego rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. - Ta stara legenda? Tully pokiwał głową. - Wątpię, czy którykolwiek z dzisiejszych magów nie rozmyślał w jakimś momencie swego życia nad legendą o zaginionej sztuce. Jeżeli istniała rzeczywiście, tłumaczyłoby to wiele niedoskonałości naszego rzemiosła. Spojrzał na Tully'ego zwężonymi oczami. Wyraźnie nie akceptował pomysłu. - Wszędzie dookoła mamy jakieś legendy. Przewróć kamień na plaży, a znajdziesz kolejną
-
WÄ…tki
- Niepewność bywa czasem gorsza niż brak uzbrojonej straży.
- Uderzenie komety w Ziemię wywołuje różne skutki uboczne, między innymi może w wielkim stopniu naruszyć równowagę klimatyczną; naruszenie równowagi wywołuje...
- Trudno to pojąć: cóż może być bardziej przydatnego w życiu od chwytnych kończyn, także w walce, także na polowaniu? A tymczasem coraz mniejsze łapki przednie tyranozaura...
- Jeżeli zaś górę weźmie rząd „frontu ludowego", nie może ulegać wątpliwości, iż w Hiszpanii dokonany będzie przewrót komunistyczny i że powstanie Hiszpańska Republika Rad,...
- Może się spełnią moje życzenia, Czytelnikom tego samego, Do Siego Roku — tymczasem żegnam, werbel, bębny, do widzenia! Pański Lord Paradox — do wiadomości: WP Rok...
- Czymże zatem jest poznanie naukowe, jeżeli nie jest i być nie musi spełnianiem warunków scjentystycznego modelu badania naukowego? Nie może też być modelem badań brak...
- W chwili kiedy krewny, przybyBy na widzenie z wizniem, znajdzie si ju| w siedzibie Trzeciego OddziaBu, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa zobowizanie, |e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym sBowem z tym, co przez druty nawet dojrzaB po tamtej stronie wolno[ci; podobne zobowizanie podpisuje wizieD wezwany na widzenie, zarczajc tym razem ju| pod grozb najwy|szych mier nakazanija (a| do kary [mierci wBcznie) |e nie bdzie w rozmowie poruszaB tematów zwizanych z warunkami |ycia jego i innych wizniów w obozie
- Siostra Morrisa Steina, Fania, bogata chuda brunetka w wieku może trzydziestu pięciu lat, która była zagorzałą pacyfistką, dała mu do przeczytania Tołstoja i Kropotkina...
- W zakres subiektywnej oceny jakości życia może wchodzić percepcja możliwości kontaktu z otoczeniem i korzystania z niego, ocena szans rozwoju osobistego, poczucie własnej...
- Skrajny genetyzm, jaki ujawnia Tynecki omawiając na marginesie swych wywodów twórczość Micińskiego, może raczej zaszkodzić pisarzowi, to znaczy przenieść jego dzieło ze...
- Marek, który już tego nie robił, zaproponował radzie gminnej, aby tę kwotę przeznaczyła na inny cel, oświadczając, że jeżeli ksiądz chce mieć dzwonnika, może go sobie...